Rynek polskich leków mógłby być ponad dziewięciokrotnie większy – wynika z wyliczeń Instytutu Nowej Europy.
Rynek polskich leków mógłby być ponad dziewięciokrotnie większy – wynika z wyliczeń Instytutu Nowej Europy.
Zdaniem autorów raportu „Farmaceutyczny wyścig narodów” rozwój tego sektora jest szczególnie istotny w kontekście groźby zaburzenia bezpieczeństwa lekowego. Doświadczenie pandemii oraz wojny, gdy głównym problemem były przerwy w produkcji oraz kłopoty z transportem, pokazało, że uniezależnienie się m.in. od azjatyckich dostaw jest kluczowe dla całej Unii. Z opracowania INE wynika, że Polska znajduje się wśród państw o najniższym poziomie bezpieczeństwa, obok Rosji, Czech, Grecji, Słowacji, Rumunii i Bułgarii. Autorzy bazują na wskaźniku suwerenności lekowej, który jest relacją między wartością produkcji leków a wartością rynku - u nas to 0,32-0,35, dla porównania: w Szwajcarii 9,87, w Słowenii 2,46, w Niemczech 0,82.
Pomimo że ok. 76 proc. leków kupowanych przez pacjentów to generyki, jedynie ok. 30 proc. produktów dostępnych w aptekach w Polsce jest produkowane w kraju. Dane GUS za 2022 r. pokazują, że sytuacja pomimo końca pandemii się nie poprawiła, wręcz odwrotnie - import wzrósł i widać spadek eksportu w całym sektorze farmaceutycznym, choć w przypadku leków są minimalne wahnięcia na korzyść polskiego rynku.
- Producenci starają się zwiększać produkcję i są firmy, które eksportują bardzo dużo. Bardzo wiele leków przyjmowanych przez polskich pacjentów jest produkowanych za granicą - przyznaje Krzysztof Kopeć, prezes Krajowych Producentów Leków.
Z wyliczeń zawartych w raporcie przygotowanym przez Instytut Nowej Europy, we współpracy z Polskim Związkiem Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, reprezentującym 18 wiodących krajowych producentów leków, wynika, że odpowiednio wzmocniona przedsiębiorczość rodzimych firm pozwoliłaby szybko przyspieszyć rozwój sektora. Mogłoby się to odbyć m.in. poprzez dofinansowanie rozwoju i badań, wprowadzenie mechanizmów wspierających nasz przemysł przy refundacji oraz inne rozwiązania ułatwiające korzystanie m.in. ze środków unijnych. Byłaby też szansa na wpisanie się krajowych podmiotów na międzynarodową mapę kluczowych graczy na tym rynku.
Jak wynika z modelu opracowanego na bazie analizy przypadków z 12 państw i ich pozycji w kraju i w eksporcie - Polska miałaby szansę stać się czwartym największym eksporterem leków na świecie z 7,2 proc. udziału w eksporcie światowym. Obecnie - co zdaniem autorów raportu jest niepokojące - za niemal 28 proc. wartości światowego rynku farmaceutycznego odpowiadają Chiny, USA za 17,5 proc. Europę w czołówce reprezentują Szwajcaria, Francja oraz Niemcy. Polski przemysł ma jedynie 0,24 proc. udziału. - To pokazuje, że państwa prorozwojowe wspierają w rozwoju swoich czempionów - mówi dr Artur Bartoszewicz, współautor raportu. Dodaje, że obecna struktura korzystania z krajowej produkcji powoduje nie tylko utratę zysków w kraju i słabszą pozycję na rynkach międzynarodowych, lecz także pozwala na drenaż polskich naukowców.
Autorzy raportu wyliczają, że produkcja leków patentowych jest bardzo droga: środki z całego polskiego budżetu na innowacje wystarczyłyby na produkcję 97 nowych leków lub ok. 2,1 tys. równoważnych. - Pieniądze przeznaczane na badania i rozwój w Polsce są ograniczone. Leki patentowe powinny być kolejnym etapem naszego rozwoju. Powinniśmy przeanalizować listę leków podstawowych WHO, wybrać priorytetowe dla bezpieczeństwa i postawić na ich produkcję w kraju - uważa dr Katarzyna Obłąkowska, współautorka raportu. Nasi rozmówcy podkreślają, że Azja, a szczególnie Chiny, postawiły na rynek farmaceutyczny, żeby zadbać o własne bezpieczeństwo i uzależnić od siebie innych.
Ten kierunek myślenia jest wspierany przez rząd, o czym mówił niedawno w debacie organizowanej przez DGP wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski. Dyskusja toczy się wokół szczegółów. Chodzi m.in. o stworzenie takich mechanizmów wsparcia przez państwo, aby bezpieczeństwo lekowe nie spowodowało wzrostu cen polskich leków i by nie doszło do ograniczenia dostępu do leków oryginalnych. Trwa też dyskusja, co to jest polska produkcja. Jak zauważa Ministerstwo Zdrowia - obecnie część podmiotów uważa, że samo przepakowanie leków na terenie Polski należy uznać za ich wyprodukowanie tutaj. Tymczasem im wcześniejszy krajowy etap produkcji, czyli np. włącznie z produkcją substancji czynnej (API), tym większe bezpieczeństwo lekowe społeczeństwa.
/>
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama