OBRUM, Bumarem-Łabędy i Rosomakiem pokieruje jeden człowiek. To może być preludium przyszłej fuzji tych firm. Na razie będą wspólnie walczyć o kontrakty od Ministerstwa Obrony Narodowej. Choć łatwo im nie będzie.
W Gliwicach ma powstać centrum gąsienicowe Polskiej Grupy Zbrojeniowej, które będzie się specjalizowało w polonizacji pojazdów pancernych, głównie czołgów i armatohaubic. Jeszcze nie wiadomo, czy ten plan doprowadzi do kapitałowego łączenia spółek, czy też zakończy się na współpracy operacyjnej. Na razie wszystko wskazuje na to, że dojdzie do fuzji przynajmniej dwóch firm. Najbardziej prawdopodobne wydaje się połączenie Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Urządzeń Mechanicznych (OBRUM) oraz Bumaru-Łabędy. Obie firmy mają siedzibę w Gliwicach.
Wczoraj władze Polskiej Grupy Zbrojeniowej, do której należą obydwie spółki, zrobiły duży krok na tej drodze. Walne Zgromadzenie OBRUM zdecydowało o zmianie prezesa spółki. Andrzeja Szortykę zastąpił Adam Janik. Sęk w tym, że to już jego trzecia prezesura w pancernych spółkach holdingu. Od lat rządzi siemianowicką firmą produkującą rosomaki, a od końca stycznia także Bumarem-Łabędy. Wzmogły się tym samym spekulacje, że w działaniach PGZ chodzi o coś więcej niż operacyjną współpracę. Tym bardziej że – jak dowiedział się DGP – sprawa łączenia firm była już analizowana 17 stycznia w trakcie spotkania zespołu ds. rozwoju Bumaru-Łabędy. Na ostateczne rozstrzygnięcia dano sobie czas do końca marca.
– Rozmawiamy i analizujemy wiele scenariuszy. Pierwsze konkretne informacje z ustaleń zespołu pojawią się w połowie marca – usłyszeliśmy w PGZ. Więcej na ten temat mówią pracownicy. Szef Sekcji Krajowej Przemysłu Zbrojeniowego NSZZ Solidarność Stanisław Głowacki zastrzega, że konsolidacja to tylko jeden z wariantów. – Problemem Bumaru nie są wyniki finansowe, bo w zeszłym roku były one nawet dobre. Największym zmartwieniem jest brak perspektyw na zamówienia – ocenia. Choć po III kw. 2014 r. strata netto spółki przekraczała 10 mln zł, to spółka zakończyła rok na niewielkim, ale jednak plusie.
Paweł Soroka, szef Polskiego Lobby Przemysłowego, grupującego kilkanaście firm zbrojeniowych, przypomina, że Łabędy nie miały większego zlecenia od czasu budowy czołgów dla Malezji. Nierentowny kontrakt na 48 pojazdów, wart 380 mln dol., to jedno z największych rozczarowań polskiej zbrojeniówki. Część ekspertów za taki stan rzeczy obwiniała ówczesny zarząd firmy, inni – Malezyjczyków. Azjaci obiecywali nam przecież w 2003 r. dwukrotnie większe zamówienie, co miało uzasadniać pierwsze, mniej rentowne dostawy. Kontrakt odbił się Bumarowi czkawką; firma ledwo wiązała koniec z końcem. Wreszcie w trakcie niedawnych protestów o pracowników Łabęd upomnieli się górnicy. Skazywany wcześniej na zapomnienie zakład wrócił do gry. – Żeby tchnąć nadzieję w 750 pracowników, Bumar i OBRUM muszą zdobyć w MON kontrakt na polonizację podwozi do armatohaubicy Krab i na modernizację czołgów Leopard – stwierdza Soroka.
Choć zakłady należą do państwa, które jest zarazem zamawiającym sprzęt wojskowy, nie jest to jednak łatwa sprawa. Kilka dni temu wiceszef resortu obrony narodowej Czesław Mroczek przyznał, że w pierwszym postępowaniu przetargowym był zmuszony odrzucić ofertę obydwu gliwickich firm. Jak stwierdził, Inspektorat Uzbrojenia MON nie przyjął oferty konsorcjum Bumaru i OBRUM ze względu na braki formalne, merytoryczne, ale też „zbyt niski poziom polonizacji”. Inaczej rzecz nazywając, obydwa zakłady nie były w stanie zmodernizować czołgów w oparciu o posiadane know-how.
W pierwszym przetargu MON odrzucił ofertę Łabęd i OBRUM
Wprowadzenie do gry Janika ma to zmienić. To właśnie szef Rosomaka ma „najlepsze papiery” w polskim przemyśle zbrojeniowym. Jego zasługą była w dużej mierze udana polonizacja transportera opancerzonego Rosomak.
Szef PGZ zapewnia, że nowa, lepsza oferta modernizacji leopardów zostanie złożona w II kw. tego roku. Przedstawiciele PGZ nie chcą oficjalnie potwierdzić, że myślą o czymś więcej niż tylko wspólnej ofercie w przetargach dla MON. Dąbrowski, mówiąc o działalności obydwu firm, woli używać sformułowania „wytyczenie ścieżki rozwoju gliwickiego zakładu tak, aby stał się on ważną częścią grupy pancernej (obok HSW, Rosomaka, WZM w Poznaniu i OBRUM)”.