Jak w pana ocenie będzie wyglądał rynek ubezpieczeniowy w Polsce? Kiedy tzw. penetracja, czyli proporcja przypisu składki do PKB, wzrośnie z dzisiejszych ok. 3 proc. do 5 proc.?
Patrzę optymistycznie na rozwój polskiego rynku. Penetracja ubezpieczeń na poziomie 5 proc. PKB to moje długofalowe oczekiwanie. Polska odnotowała w ostatnich 10-15 latach bardzo mocny rozwój, co z czasem będzie się przekładało na zainteresowanie ubezpieczeniami. Najpierw jest konsumpcja, zaspokajanie podstawowych potrzeb, ale z czasem zaczyna się przykładać większą wagę do ochrony, do oszczędzania. Udział ubezpieczeń w PKB będzie więc wzrastał. Oczywiście teraz mamy problem z inflacją. Nominalny PKB rośnie dużo mocniej niż w poprzednich latach, co ma wpływ na wskaźnik.
W Polsce od wielu lat proporcja składki ubezpieczeniowej do PKB właściwie się nie zmienia, chociaż gospodarka wygląda dziś inaczej niż 10, 20, 25 lat temu. Poziom zamożności jest zupełnie inny niż wtedy, a wzrostu zainteresowania ubezpieczeniami nie widać.
To fakt, że udział ubezpieczeń w PKB jest dość stabilny. Ale w poszczególnych segmentach zachodzą zmiany. W ostatnich 5-10 latach zmniejszył się on w ubezpieczeniach życiowych, co było związane przede wszystkim ze spadkiem sprzedaży polis z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym. Za to w segmencie majątkowym jest trend rozwojowy. Liczę na to, że teraz będzie przyśpieszenie.