- Kluczowe jest dla nas to, by dzięki fuzji spółek Allianz i Aviva stworzyć dodatkową wartość, a jednocześnie nie stracić tego, co dobrego miały obie firmy - mówi Matthias Baltin, szef towarzystw ubezpieczeniowych Allianz w Polsce

ikona lupy />
Matthias Baltin, szef towarzystw ubezpieczeniowych Allianz w Polsce / Materiały prasowe
Jak w pana ocenie będzie wyglądał rynek ubezpieczeniowy w Polsce? Kiedy tzw. penetracja, czyli proporcja przypisu składki do PKB, wzrośnie z dzisiejszych ok. 3 proc. do 5 proc.?
Patrzę optymistycznie na rozwój polskiego rynku. Penetracja ubezpieczeń na poziomie 5 proc. PKB to moje długofalowe oczekiwanie. Polska odnotowała w ostatnich 10-15 latach bardzo mocny rozwój, co z czasem będzie się przekładało na zainteresowanie ubezpieczeniami. Najpierw jest konsumpcja, zaspokajanie podstawowych potrzeb, ale z czasem zaczyna się przykładać większą wagę do ochrony, do oszczędzania. Udział ubezpieczeń w PKB będzie więc wzrastał. Oczywiście teraz mamy problem z inflacją. Nominalny PKB rośnie dużo mocniej niż w poprzednich latach, co ma wpływ na wskaźnik.
W Polsce od wielu lat proporcja składki ubezpieczeniowej do PKB właściwie się nie zmienia, chociaż gospodarka wygląda dziś inaczej niż 10, 20, 25 lat temu. Poziom zamożności jest zupełnie inny niż wtedy, a wzrostu zainteresowania ubezpieczeniami nie widać.
To fakt, że udział ubezpieczeń w PKB jest dość stabilny. Ale w poszczególnych segmentach zachodzą zmiany. W ostatnich 5-10 latach zmniejszył się on w ubezpieczeniach życiowych, co było związane przede wszystkim ze spadkiem sprzedaży polis z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym. Za to w segmencie majątkowym jest trend rozwojowy. Liczę na to, że teraz będzie przyśpieszenie.
Jakie rodzaje ubezpieczeń będą motorem dla rynku?
Dotychczas bardzo mocno rozwijał się rynek polis komunikacyjnych, co jest związane z rosnącą liczbą samochodów. Teraz patrzymy raczej na inne ubezpieczenia majątku, nieobowiązkowe. Rozwój miast, projektów budowlanych będzie mocno wspierać ten sektor. Wartość nieruchomości rośnie, a rynek ubezpieczeniowy zależy właśnie od wartości chronionego mienia.
A ubezpieczenia korporacyjne?
Naturalnie. Często myśli się o ubezpieczeniach największych firm, ale w Polsce bardzo mocny jest sektor małych i średnich przedsiębiorstw. To jest dla nas w tej chwili istotny segment, bo widzimy, że duża część tego typu podmiotów nie korzysta z ochrony ubezpieczeniowej. A jej posiadanie będzie się stawało coraz ważniejsze.
Dlaczego?
Widzimy, jak świat się zmienia, jaki jest wpływ zmian klimatycznych. W Polsce w ostatnich latach dały o sobie znać sezony burzowe, silne wiatry. Jest też kwestia ubezpieczeń business interruption, czyli dotyczących zakłóceń w bieżącej działalności czy związanych z cyberzagrożeniami.
Jak widzi pan perspektywy segmentu życiowego?
Po przejęciu Avivy jesteśmy drugim graczem w tym bardzo ciekawym segmencie na polskim rynku. Widzę duży postęp, jeśli chodzi o oszczędzanie. Bardzo istotna była interwencja produktowa KNF dotycząca polis z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym. Ona stworzyła równe warunki dla wszystkich, i to jest dla nas bardzo ważne. To istotne kroki, by ponownie wspierać zaufanie dla tego segmentu. Natomiast w krótkim i średnim terminie kluczowe będą produkty ochronne - zarówno polisy na życie, jak i polisy zdrowotne. One mają bezpośrednią wartość dla ubezpieczonych. Wielu Polaków nie ma takich rozwiązań. Aviva miała zaś bardzo bogatą wiedzę w tym zakresie, z której teraz korzystamy.
Jak będzie wyglądał rozwój Allianza na tym rynku? W ubiegłym roku miały miejsce spadki sprzedaży.
Sprawdził pan też rentowność biznesu? Tam trend jest inny.
Jednak udział w rynku to podstawa. Jest rok fuzji spółek Allianz i Avivy. Taki okres również nie sprzyja ekspansji sprzedażowej.
Ważne, by zrozumieć nasze podejście do integracji i całej transakcji. Kluczowy element to komplementarność biznesów. Trudno byłoby znaleźć w Polsce dwie firmy ubezpieczeniowe, w których ta komplementarność byłaby większa niż w przypadku Allianza i Avivy. I to pozwoli stworzyć wartość dzięki integracji. Składka to jedno, ale komplementarność dotyczy również baz klientów, systemów informatycznych, wiedzy dotyczącej zarządzania sprzedażą. To wszystko sprawia, że będziemy mogli skupiać się raczej na synergiach dotyczących top lines (sprzedaży - red.) niż bottom lines (kosztów - red.). Choć oczywiście zachowamy dyscyplinę kosztową.
Kiedy będzie można ocenić efekty fuzji? Jakie cele wiążą się z tym przejęciem? Kupno działalności Avivy w Polsce kosztowało Allianz prawie 2,5 mld euro. Trzeba uzasadnić, że ten wydatek miał sens.
Fuzja to proces, który będzie trwał przynajmniej do końca przyszłego roku. Więc dla mnie rok 2024 będzie kluczowy. Wtedy zobaczymy, czy to, co sobie zaplanowaliśmy, udało się zrealizować. Zakładam, że teraz włączamy motory wzrostu, w 2023 r. zaczynamy rosnąć, a 2024 r. pokaże, że to trwały proces.
Na efekty trzeba będzie poczekać. Istotne jest również to, żeby wiedzieć, gdzie starać się o ujednolicenie funkcjonowania, a gdzie nie. Mamy np. różne sieci agentów, silne, doświadczone i one na razie funkcjonują osobno.
Na razie - czyli?
Nie będziemy ich łączyć w tym ani w następnym roku. Później - zobaczymy. Pewne rzeczy już udało się zunifikować. Mamy już np. jedno ubezpieczenie mieszkań, jeden typ ubezpieczenia komunikacyjnego. Kluczowe jest dla nas to, by dzięki fuzji stworzyć dodatkową wartość, a jednocześnie nie stracić tego, co dobrego miały obie firmy.
Celem Allianzu jest 10-proc. udział w rynku. Jaki jest on obecnie?
W rynku życiowym jesteśmy zdecydowanie powyżej, mamy ok. 14 proc., w majątkowym poniżej. W sumie mamy ok. 8-proc. udział w polskim rynku ubezpieczeń.
To oznacza, że ten udział powinien zwiększyć się jeszcze o jedną czwartą. Czy bez dalszych przejęć to możliwe? Może trzeba się z nimi śpieszyć, bo konsolidacja polskiego rynku ubezpieczeniowego postępuje dość szybko i niedługo może brakować celów do przejęć.
Nie komentujemy kwestii fuzji i przejęć. To domena centrali. Mogę natomiast powiedzieć, że chcemy rosnąć i zwiększać udziały rynkowe. A równocześnie mamy pełne ręce roboty, jeśli chodzi o integrację spółek Allianza i Avivy.
Jakie są perspektywy ubezpieczeń komunikacyjnych, zwłaszcza jeśli chodzi o ceny? Mamy wysoką inflację w całej gospodarce, rosną też ceny części, napraw, wkrótce wchodzą w życie rekomendacje nadzoru dotyczące likwidacji szkód komunikacyjnych, które branża ubezpieczeniowa zgodnie ocenia jako czynnik podnoszący koszty.
Od kiedy przyjechałem do Polski cztery lata temu, średnie ceny OC spadają. Rynek komunikacyjny wszędzie jest cykliczny. Kwestia jest tylko, kiedy zaczyna się kolejny etap cyklu. Dla naszej firmy ważniejsze od tego, jak wygląda rynek, jest nasza własna sytuacja. Staramy się, żeby produkt był rentowny, a równocześnie by klienci byli zadowoleni. Z tej perspektywy rekomendacje KNF są ważne o tyle, że zapewniają równe warunki dla wszystkich. Jak rozumiem, taki jest ich cel.
Mówił pan o ujednolicaniu oferty Allianzu i Avivy. W której firmie OC było droższe?
Dla Allianzu był to ważniejszy produkt. Mamy od lat dobrą współpracę z dilerami samochodowymi. Tam większość to nowe samochody, więc średnia cena OC była wyższa niż w Avivie.
A podobny samochód, podobny kierowca w tym samym mieście?
Wolę mówić o przyszłości niż o przeszłości. Teraz mamy jeden produkt i taryfa jest ta sama.
Niedawno ubezpieczyciele dostali dostęp do informacji na temat punktów karnych i wykroczeń kierowców. Kiedy będziecie to brać pod uwagę w wyliczaniu cen polis?
Chcemy, żeby dobrzy kierowcy mieli pewne korzyści i nie musieli płacić za piratów drogowych.
Kierowcy bez punktów mogą liczyć na to, że ubezpieczą się taniej?
Nie da się tego tak jednoznacznie stwierdzić. Cena polisy zależy od wielu czynników. Ale właściwe zachowanie na drogach na pewno będzie premiowane.
Czy już korzystacie z tych danych?
Pracujemy nad tym, by uzyskać dostęp do nich jeszcze w tym roku. Kiedy konkretnie zaczniemy je wykorzystywać, to będzie zależało od postępów tych prac, różnorodnych testów… Ważniejsze dla nas jest to, by wszystko właściwie działało, niż pochwalenie się, że jesteśmy pierwsi.
Jakie znaczenie ma dla ubezpieczycieli wzrost stóp procentowych? Zwłaszcza w segmencie życiowym - pojawi się możliwość zaoferowania klientom bardziej atrakcyjnych stóp zwrotu?
W teorii tak. W praktyce zmiany stóp następowały tak szybko i były tak mocne, że nie mogą być jeszcze traktowane jako baza do budowy nowej oferty.
A jaki jest wpływ na stare produkty? Największą część portfeli firm ubezpieczeniowych stanowią obligacje, które zanotowały bardzo dużą przecenę.
Sytuacja jest dla nas korzystna. Kupujemy obligacje długoterminowo, a te, które są wykupywane w terminie zapadalności, zastępujemy nowymi. Więc dziś jest raczej szansa, by zastępować stare papiery z niskim oprocentowaniem takimi, których dochodowość jest wyższa. ©℗
Rozmawiał Łukasz Wilkowicz
ikona lupy />