Unijny, wielki plan inwestycyjny ujrzał światło dzienne. Pakiet o wartości 315 miliardów euro, który opublikowała Komisja Europejska, ma pobudzić wzrost gospodarczy i zwiększyć zatrudnienie. Polska raczej z niego nie skorzysta.
Pakiet inwestycyjny, rozpisany na najbliższe trzy lata, ma pobudzić unijną gospodarkę borykającą się z problemami. Ogłaszany z wielką pompą, przez część ekonomistów został jednak przyjęty sceptycznie. Publicznych, realnych pieniędzy jest bowiem niewiele - zaledwie kilkanaście miliardów euro. I dopiero specjalna dźwignia finansowa, emisja papierów skarbowych i udział prywatnych inwestorów ma sprawić, że ta suma wzrośnie do 315 miliardów euro. Niezrażony krytyką szef Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker zachwalał dziś swój pomysł.
„Ten pakiet jest bardzo konkretny, to nie jest budowanie zamków na piasku. Wprawdzie nie spowoduje, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki wszystko zmieni, ale zapewni powiew świeżego powietrza" - mówił szef Komisji. Wydaje się, że Polska raczej nie będzie zainteresowana pakietem. Bo zamiast kredytów, nawet niskooprocentowanych, dostaje wsparcie z unijnej kasy w ramach polityki spójności. I strumień europejskiej funduszy będzie płynąć do Polski do 2020 roku.