Jest jeszcze duża przestrzeń do podwyżek stóp procentowych - powiedział PAP analityk Biura Maklerskiego mBanku Rafał Sadoch, komentując wtorkową decyzję Rady Polityki Pieniężnej. Zaznaczył, że ostateczny próg oprocentowania uzależniony jest od rozwoju sytuacji w Ukrainie.

RPP zdecydowała we wtorek o podwyżce wszystkich stóp procentowych NBP o 0,75 pkt. proc. Stopa referencyjna wzrosła do 3,50 proc., stopa lombardowa do 4,00 proc., stopa depozytowa do 3,00 proc., stopa redyskonta weksli do 3,55 proc., a stopa dyskontowa do 3,60 proc.

Według Sadocha, wzrost stóp o 0,75 proc. w obecnej sytuacji nie jest zaskoczeniem. "Głównym celem RPP jest walka z inflacją, która dodatkowo utrudnia osłabienie złotego" - powiedział. Wskazał, że deprecjacja polskiej waluty jest efektem błyskawicznie drożejących surowców energetycznych, których ceny wzrosły w wyniku wojny w Ukrainie, i wprowadzenia sankcji na Rosję.

"Konsekwencją konfliktu jest ucieczka kapitału z rynków Europy Środkowo-Wschodniej, co uderza w polski rynek finansowy" - powiedział analityk. Przypomniał, że w poniedziałek za euro trzeba było zapłacić ok. 5 zł. Pytany, czy podwyżka stóp przez RPP zahamuje trend spadkowy, ocenił, że "żaden bank centralny nie jest wstanie zatrzymać ucieczki inwestorów z obszaru zagrożonego konfliktem zbrojnym".

Podkreślił, że w Polsce jest jeszcze duża przestrzeń do dalszych podwyżek stóp procentowych a ich ostateczny próg uzależniony jest od tego, co wydarzy się za naszą wschodnią granicą. "Przed wybuchem wojny, poziom ten szacowano na 4,5-5 pkt., ale obecnie trudno go określić" - powiedział.

W ocenie Sadocha z powodu wzrostu cen ropy naftowej i gazu nieuchronny jest również wzrost inflacji. "RPP będzie musiała podejmować trudne decyzje; na ile dusić inflację podwyższając stopy procentowe, a na ile dopuścić do większego wzrostu oprocentowania, kosztem wyhamowania wzrostu PKB" - wyjaśnił.

Jak napisał NBP w komunikacie po wtorkowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej, roczne tempo wzrostu PKB, według projekcji, znajdzie się w 2022 r. z 50 procentowym prawdopodobieństwem w przedziale 3,4-5,3 proc. Jak przypomniano, listopadowa projekcja wzrostu przewidywała przedział 3,8–5,9 proc.

NBP zrewidował też prognozę wzrostu na 2023 r. We wtorkowym komunikacie bank centralny zakłada, że znajdzie się w przedziale 1,9-4,1 proc., wobec 3,8–6,1 proc., prognozowanego w listopadzie. Z kolei projekcja wzrostu na 2024 r. mówi o przedziale 1,4-4,0 proc.

Według NBP inflacja pozostanie jednak istotnie podwyższona, do czego – jak napisano w komunikacie - oprócz czynników dotychczas podwyższających dynamikę cen przyczynią się ekonomiczne skutki rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Dodano, że w kolejnych latach, wraz z wygasaniem wpływu szoków obecnie podbijających ceny, inflacja będzie się obniżała.

To szósta podwyżka stóp procentowych z rzędu. Pierwsza z cyklu podwyżek nastąpiła w październiku ubiegłego roku i od tego czasu Rada Polityki Pieniężnej podnosiła stopy co miesiąc. Decyzja RPP wchodzi w życie od 9 marca.