Stało się to, co musiało się stać: Bank Światowy ogłosił pod koniec minionego tygodnia, że kończy z opracowywaniem Doing Business – globalnego rankingu warunków prowadzenia biznesu. Główny powód: „podkręcanie wyników” na korzyść niektórych krajów. Nie oznacza to jednak, że o wszystkim, co wynika z Doing Business, należy zapomnieć.
Stało się to, co musiało się stać: Bank Światowy ogłosił pod koniec minionego tygodnia, że kończy z opracowywaniem Doing Business – globalnego rankingu warunków prowadzenia biznesu. Główny powód: „podkręcanie wyników” na korzyść niektórych krajów. Nie oznacza to jednak, że o wszystkim, co wynika z Doing Business, należy zapomnieć.
Problemy z rankingiem zaczęły się na dobre w edycji 2018 i dotyczyły Chin. Dwa lata później pojawiły się zastrzeżenia do oceny takich krajów, jak Arabia Saudyjska (w porównaniu z poprzednią edycją zestawienia zyskała 30 miejsc), Zjednoczone Emiraty Arabskie czy Azerbejdżan (w jego przypadku chodziło o obniżenie, a nie podniesienie oceny).
W ubiegłym roku Doing Business już nie było – pomógł wybuch pandemii. A na początku tego roku Bank Światowy wynajął amerykańską kancelarię WilmerHale do przyjrzenia się temu, co działo się wokół kolejnych edycji rankingu. W minioną środę prawnicy dostarczyli wyniki swojej pracy.
DB 2018 (z jesieni 2017 r.) powstawał w trakcie prac nad podwyższeniem kapitału Banku Światowego. Wysiłki udało się sfinalizować wiosną 2018 r. Bank Światowy wzmocnił się kwotą 13 mld dol., a jednym z jego dostarczycieli kapitału byli Chińczycy. Ich udział w banku zwiększył się do 6 proc. Zanim wyłożyli pieniądze, nie ukrywali w rozmowach z najwyższymi rangą urzędnikami Banku Światowego – w tym z jego prezesem Jim Yong Kimem i Kristaliną Georgiewą, dyrektor wykonawczą (CEO) – że ich wysiłki w celu reformowania gospodarki nie znajdowały należytego odbicia w Doing Business.
Ze strony szefostwa Banku Światowego padły więc pytania do ekonomistów pracujących nad rankingiem, w jaki sposób poprawić miejsce Chin. Zwłaszcza że w kolejnej edycji Państwo Środka miało znaleźć się w połowie dziewiątej dziesiątki. „Problemy techniczne” udało się pokonać i ostatecznie Chiny znalazły się na 78. pozycji, takiej samej jak rok wcześniej.
Dwa lata później niezadowolone były Emiraty Arabskie. Wtedy mocniej zaangażował się Simeon Djankow, szef zespołu opracowującego ranking (ma w CV również stanowisko ministra finansów Bułgarii). Gdy odszedł z banku, posypały się zarzuty i wobec niego. „W odniesieniu do DB 2020 p. Djankow publicznie zagroził na spotkaniu zespołu, że ma koneksje w biurze etyki banku (…) i że dowie się, jeśli ktokolwiek się na niego poskarży. Członkowie zespołu czuli się bezsilni, by zaprotestować przeciwko nieprawidłowościom w danych żądanych przez wyższą kadrę zarządzającą banku” – napisano w raporcie WilmerHale.
Georgiewa stoi dziś na czele Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Niedawno przeprowadziła tam rekordową alokację tzw. specjalnych praw ciągnienia, waluty rozliczeniowej MFW. Sprawa Doing Business zapewne jej nie pomaga (Stany Zjednoczone, największy udziałowiec funduszu, „analizują poważne ustalenia” raportu dotyczącego DB).
W 2018 r. Doing Business skrytykował Paul Romer – ówczesny główny ekonomista Banku Światowego (zaraz stracił pracę, ale kilka miesięcy później dostał Nagrodę Nobla z ekonomii). Posłużył się przykładem Chile, które gdy rządziła tam lewica, wypadało w DB gorzej, a gdy prawica – zyskiwało.
Romer miał zastrzeżenia do sposobu tworzenia rankingu. Wobec DB często były formułowane zarzuty bardziej ogólnej natury: że tworzy niewłaściwą wizję świata, w którym państwa tną podatki od firm, bo za to mają dodatkowe punkty w rankingu, nie starają się zaś o ochronę praw pracowników, bo za to punktów nie ma. Dlatego dziś, gdy projekt przechodzi do historii, przeciwnicy Doing Business mają powody do zadowolenia.
Nie zmienia to tego, że drugiego takiego zestawienia nie ma (jest wiele rankingów porównujących różne gospodarki, część wykorzystuje dane z DB). I że w przeszłości stanowiło ono wygodną busolę dla władz chcących poprawić warunki prowadzenia biznesu, ściągnąć inwestorów i w ten sposób przyśpieszyć rozwój gospodarczy. Ta busola była wykorzystywana i u nas. Włodarze naszej gospodarki mieli powody do zadowolenia, gdy kraj systematycznie zyskiwał w rankingu. W edycji 2017 byliśmy już w połowie trzeciej dziesiątki. Później jednak pozycja Polski się pogarszała. W ostatnim zestawieniu zamykaliśmy już czwartą dziesiątkę.
To, że Doing Business miał swoje ograniczenia, że powstawał w niezdrowej atmosferze, wreszcie to, że niektórzy próbowali przebijać się tam na skróty, nie unieważnia tego spadku. Można się tylko zastanawiać, jak wypadalibyśmy w tym rankingu, gdyby projekt był kontynuowany. Możemy się cieszyć, że przez kryzys związany z pandemią przeszliśmy dość łagodnie (pozwoliło nam to nawet mocniej nadrobić dystans do krajów zachodnich). Ale mamy też Polski Ład z setkami stron zmian w podatkach – na ogół dla podatników niekorzystnych. I wiele innych przykładów mniejszej czy większej ingerencji państwa w gospodarkę – taka ingerencja zwykle w robieniu biznesu nie pomaga.
„W przyszłości będziemy pracować nad nowym podejściem do oceny klimatu biznesowego i inwestycyjnego” – zapowiada Bank Światowy.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama