Priorytetem powinno być, aby branże, które mogą zostać potencjalnie dotknięte restrykcjami, wypracowały z Ministerstwem Zdrowia protokoły sanitarne, które pozwolą im prowadzić działalność - mówi Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju
Jak wygląda obecnie sytuacja z umorzeniami pomocy z tarczy finansowej Polskiego Funduszu Rozwoju?
Proces przebiega sprawnie i zgodnie z planem. Mamy w tej chwili ponad 150 tys. wniosków o umorzenie subwencji złożonych przez firmy. Około 90 proc. jest rozpatrywanych pozytywnie, a reszta wymaga jeszcze dodatkowych wyjaśnień lub uzupełninia dokumentacji ze strony przedsiębiorców.
Jakich wyjaśnień?
Chodzi przede wszystkim o braki pełnomocnictw, czy rozbieżności pomiędzy danymi, którymi dysponuje PFR, a tymi raportowanymi przez firmę. Do tego mamy ponad 3 tys. firm, w przypadku których wspólnie ze służbami specjalnymi w ramach tarczy antykorupcyjnej zidentyfikowaliśmy ryzyka nieprawidłowości.
Czyli te firmy nie mają co liczyć na umorzenie?
Ich wnioski mają status wstrzymanych. Poprosiliśmy Krajową Administrację Skarbową o przeprowadzenie kontroli w tych firmach. Bezpośrednia kontrola jest niezbędna, aby zweryfikować finalnie zidentyfikowane ryzyka. Warto jednak podkreślić, że takie wstrzymanych wnioski dotyczą zaledwie 1 proc. wszystkich beneficjentów. Chcemy zapewnić, że pomoc trafiła do uczciwych przedsiębiorstw, które rzeczywiście spełniają warunki programu, a te firmy, które dokonały nadużyć poniosą konsekwencje. Współpracujemy w tym zakresie blisko w CBA, ABW, KAS, CBŚP i prokuraturą.
Jaka kwota pieniędzy do zwrotu wchodzi w grę w przypadku tych ponad 3 tys. podmiotów?
To jest suma proporcjonalna do środków, które zostały w ramach tarczy wypłacone. Wartość subwencji dla mikro, mały i średnich firm wyniosła około 67 mld zł, więc w przypadku wstrzymanych wniosków mówimy o kwotach rzędu 700 mln zł. Warto jednak pamiętać, że czasem te zwroty będą wynikiem błędów jak to ma miejsce w przypadku komorników, którzy się zakwalifikowali do programu, a nie są przedsiębiorcami. Oni pieniądze zwracają. Podobnie jest z właścicielami kantorów. Już kilkaset milionów subwencji zostało zwróconych w wyniku wysłania przez nas wezwania do zwrotu. Tarcza finansowa to największy w historii Polski program pomocy dla gospodarki i ważne jest, aby był on przejrzysty i uczciwy dla opinii publicznej.
Jak duża będzie skala umorzeń pieniędzy z tarczy dla mikrofirm i MŚP?
Wychodzi nam, że średni poziom przekroczy 40 mld zł, co będzie stanowiło około 60 proc. wypłaconych subwencji. Większy odsetek umorzeń będzie wśród najmniejszych firm, bo po danych z ZUS już widzimy, że 90 proc. mikro przedsiębiorców utrzymało zatrudnienie, a około 10 proc. je trochę zredukowało. A to jeden z kluczowych warunków ubiegania się u umorzenie pomocy. W przypadku sektora MŚP był jeszcze warunek osiągnięcia straty, a wyniki gospodarcze były lepsze, więc średnie umorzenia będą poniżej 50 proc. wypłaconych pieniędzy. Z perspektywy finansów publicznych koszt tarczy finansowej PFR powinien się zamknąć w graniach 2 proc. PKB. Uważam, że to była świetna inwestycja w bezpieczeństwo pracowników i firm w czasie pandemii, która się już zwraca choćby we wpływach podatków i składek.
Co podatkiem dochodowym od umorzenia uzyskanego wsparcia z PFR?
Premier Mateusz Morawiecki już to ogłosił, że nie będzie pobierany. To ważna decyzja z perspektywy przedsiębiorców, bo oznacza, że zostanie im około 8 miliardów złotych. Budżet państwa jest w dobrej kondycji i Rząd mógł podjąć korzystną dla przedsiębiorstw decyzję.
Jak wygląda sytuacja z tarczą dla dużych firm? Czy tam proces zwrotu pożyczek już się zaczął?
Koniec II kwartału był pierwszym momentem kiedy zaczęliśmy otrzymywać pierwsze spłaty. To głównie pożyczki płynnościowe. Na razie wszystko odbywa się zgodnie z umowami i harmonogramem.
Pomoc dla dużych firm jest jednak nadal udzielana.
Tak. W związku z drugą i trzecią falą ta część programu została przedłużona. W tym roku otrzymaliśmy jeszcze kilkadziesiąt wniosków o pożyczki płynnościowe i jesteśmy na końcowym etapie ich rozpatrywania. No i dostaliśmy po ponad pół roku czekania zgodę Komisji Europejskiej na udzielanie pożyczek preferencyjnych. To będzie dotyczyło jednak najbardziej poszkodowanych branż. Komisja bardzo skomplikowała ten proces i firma musi policzyć dokładnie jakie straty poniosła przez COVID-19, aby mogła uzyskać pomoc. Do 75 proc. tej straty będziemy mogli takiemu podmiotowi rekompensować w ramach tego instrumentu.
Co jeśli czwarta fala pandemii znów przyniesie konieczność wprowadzania ograniczeń w działalności gospodarczej albo punktowych lockdownów? Czy PFR znów uruchomi tarczę finansową?
Moim zdaniem priorytetem powinno być, aby branże, które mogą zostać potencjalnie dotknięte restrykcjami wypracowały wspólnie z Ministerstwem Zdrowia, wypracowały takie protokoły sanitarne, które pozwolą im prowadzić działalność. Głównym celem jest bowiem, aby już nie dochodziło do zamknięć działalności gospodarczych. W Europie mamy paszporty covidowe dla zaszczepionych, ozdrowieńców czy osób po testach, aby ludzie mogli normalnie funkcjonować. Wiadomo, że wirus jest z nami i pozostanie, ale warto się przygotować do w miarę normalnego życia z nim. Szczególnie poprzez szczepienia. Wszystko po to, abyśmy jesienią nie mieli kolejnych lockdownów. Wydaje się, że czwarta fala będzie lżejsza jeśli chodzi o jej konsekwencje zdrowotne, czy gospodarcze. Warunkiem jednak ochrony życia i zdrowia oraz gospodarki jesienią zależy teraz głównie od powszechności szczepień, głównie wśród grup podwyższonego ryzyka, w tym głównie osób starszych. Zachęcam wszystkich do zaszczepienia. Z perspektywy gospodarczej jeżeli tak jak obecnie w Wielkiej Brytanii nastąpi nawet skok zachorowań, ale nie będzie on skutkować wzrostem hospitalizacji i śmiertelności, to nie będzie konieczności zamykania branż. Walczymy z czasem, ponieważ pojawiają się kolejne warianty wirusa, a wiele osób już zbagatelizowała zagrożenie. Bądźmy mądrzy przed szkodą i wykorzystajmy najbliższe 2-3 miesiące na szczepienia.
Czy rząd powinien stworzyć jakieś ramy prawne, aby przedsiębiorcy mogli np. weryfikować klientów pod kątem zaszczepienia?
To jest bardzo trudny temat, bo nie można doprowadzać do segregacji, a z drugiej strony musimy dbać o zdrowie innych. Pandemia ma olbrzymie koszty społeczne i gospodarcze, a walka z nią wymaga odpowiedzialności i solidarności społecznej. Poza szczepieniami kluczowe są protokoły sanitarne i one mogłyby uchronić przedsiębiorców przed wieloma negatywnymi konsekwencjami, gdyby doszło do kolejnej fali wzrostu zakażeń. Nie musimy segregować ludzi na zaszczepionych i niezaszczepionych, ale można np. wprowadzić zasadę, że dana osoba może wziąć udział w jakimś wydarzeniu jeśli wykaże się testem wykluczającym COVID-19. Myślę, że da się znaleźć rozwiązanie, które daje ludziom pewną swobodę i wolność wybory, a z drugiej zapewnia bezpieczeństwo na wyższym poziomie niż w poprzednich falach pandemii.
Czyli tarczą finansowa PFR już nie będzie uruchamiana?
Jeżeli będzie taka konieczność i decyzja Rządu to oczywiście jesteśmy gotowi działać. Warto jednak pamiętać, że są instrumenty pomocowe, które wciąż działają i na ten moment one są odpowiednie. Np. gwarancje kredytowe udzielane przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Banki komercyjne są wciąż ostrożne jeśli chodzi o udzielanie kredytów dla niektórych branż, a dzięki gwarancjom deminimis i płynnościowym firmy mogą liczyć na dostęp do płynności finansowej.
Stary-nowy lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk podsumowuje politykę gospodarczą rządu hasłem 3d: dług, daniny, drożyzna. Jak Pan ocenia taką diagnozę?
Co do wzrostu długu publicznego, to przed pandemią spadł on o 5 pkt. proc. w relacji do PKB. Z kolei wzrost długu podczas pandemii jest cena jaką w ramach tarcz antykryzysowych zapłaciliśmy za utrzymanie zatrudnienia, przetrwanie firm i ochronę gospodarki. To jest inwestycja, która się bardzo szybko zwróci. Dług zaś zacznie zaraz spadać. Jeżeli chodzi o daniny to Polski Ład netto oznacza spadek podatków w kwocie 8 mld zł, a 18 milionów podatników zyskuje na tych rozwiązaniach. Jeśli chodzi zaś o inflację to ona po pandemii występuje na podwyższonym poziomie w wielu gospodarkach. Zwróćmy uwagę, że ceny wielu surowców wzrosło po kilkadziesiąt procent. Wyższe są ceny żywności i paliw. To jest jednak inflacja, która jest obecnie poza kontrolą rządu, czy banku centralnego. Oczywiście gdyby gospodarka znalazła się na wysokich obrotach, a wzrosty cen były powodowane czynnikami popytowymi, to wtedy mówilibyśmy o zagrożeniu trwałą inflacją. Dzisiaj jednak jest ona napędzana czynnikami podażowymi.
Podatkowe zmiany w Polskim Ładzie mają beneficjentów, ale też osoby, które na nich stracą i to sporo. Głosy tych ostatnich są znacznie bardziej słyszalne. Widzimy też spory w koalicji rządowej. Czy ostateczne rozwiązanie nie będzie dalekie od tego co zobaczyliśmy w połowie maja?
Zostało zapowiedziane, że pewne korekty zostaną wprowadzona. Mają sprawić, że osoby na umowach o pracę zarabiające do 12 tys. zł nie zapłacą więcej. Gdyby wchodziły kolejne zmiany, to mam obawę, czy ten system nie zostanie za bardzo skomplikowany.
Tylko dla sporej części osób zmiany oznaczają radykalny wzrost oskładkowania. Czy nie powinny zostać rozłożone na kilka lat?
Trudno to skomentować. Rząd zapowiedział zmiany ze sporym wyprzedzeniem, można się do nich dostosować. Należę jednak do osób, które od dawna mówią o konieczności i zasadności zrównywania oskładkowania i opodatkowania różnych form wykonywania pracy oraz zapewnienia, że obciążenia spadną dla osób o niższych dochodach i trochę wzrosną dla osób o wyższych dochodach, ponieważ dzisiaj system jest niespójny.
A czy zmiany w podatkach nie wywracają zmian a OFE?
Nie tyle wywracają, co uzasadniają korektę w dół opłaty przekształceniowej. Natomiast my dziś mówimy o Polskim Ładzie w kontekście podatkowym, a ważne są inne propozycje związane z inwestycjami, cyfryzacją, mieszkalnictwem, czy transformacją energetyczną.
Premier ogłosił start Funduszu Polski Ład dla samorządów z olbrzymią sumą 140 mld zł na inwestycje.
To bardzo atrakcyjna forma finansowania dla samorządów przy udziale BGK. Można pokryć z tego źródła nawet 95 proc. inwestycji. To innowacja finansowa - samorządy otrzymają promesę na projekt, potem BGK przejmuje ciężar pokrywania kosztów. Zobaczymy jak samorządy sobie z tym poradzą. Na pewno przed nimi trzy bardzo dobre lata. Pieniędzy dla nich będzie bardzo dużo i z Polskiego Ładu, i z Funduszu Odbudowy, i z nowej unijnej perspektywy budżetowej. Wyzwaniem nie będzie ich pozyskiwanie, a sprawna realizacja projektów, koszty wykonawstwa i dostępność sił wytwórczych. Jesteśmy przed potężną falą inwestycji.
Ale czy mechanizm przyznawania tych pieniędzy nie rodzi obaw takich jak przy RFIL, że pieniądze trafią głównie do swoich. Komisja rozdzielająca te pieniądze to członkowie KPRM i resortów, a ostateczną decyzję podejmuje premier
Dajmy kredyt zaufania. Program jest bardzo szeroki: obejmuje samorządu wiejskie, ale także małe, średnie czy duże miasta, a tych pieniędzy jest sporo, więc jestem przekonany, że lista beneficjentów będzie bardzo długa.
PFR po pandemii wraca do swojej podstawowej działalności?
pewno tak. Mamy trzy główne kierunki działania. Po pierwsze to tematy emerytalne. Zakończyliśmy etap startowy w PPK, ale to dopiero początek drogi. Teraz będziemy starali się upowszechniać ten program i szykować do kolejnej tury automatycznych zapisów w 2023 r. Liczymy, że jeśli warunki będą stabilne oraz świetne wyniki inwestycyjne będą zachęcały coraz więcej pracowników do skorzystania z tego bardzo atrakcyjnego benefitu pracowniczego. Drugi istotny temat to transformacja energetyczna, czyli inwestycje w OZE, tam jest sporo projektów, w których możemy uczestniczyć. Równie ważna jest cyfryzacja i inwestycje technologiczne. Bardzo mocno rozwijamy chmurę krajową, fundusze venture capital, współpracujemy z samorządami. Dyskusje o Polskim Ładzie są zdominowane przez kwestie podatkowe, ale na konkurencyjności polskiej gospodarki w perspektywie dekady zaważy wzrost kwalifikacji pracowników, transformacja energetyczna i udany proces wdrażania nowych technologii, w tym cyfryzacja.
Jak duża będzie rola PFR w Polskim Ładzie?
Będziemy aktywni we wspieraniu inwestycji w wymienionych wyżej obszarach. Nadal będziemy też aktywni w mieszkalnictwie za pośrednictwem swoich funduszy.
Ceny emisji CO2 to czarne chmury, które wiszą nad transformacją energetyczną?
Zawsze staram się patrzeć z pozytywnej strony. Mamy rentę zapóźnienia i dzięki temu możemy uniknąć błędów, które popełniły Niemcy w Energiewende, starając się bardzo szybko przejść na energetykę wiatrową z olbrzymim kosztem dla konsumentów. Dziś te technologie nie potrzebują tak dużego wsparcia jak jeszcze niedawno, więc możliwy jest skok jakiego niegdyś dokonaliśmy w bankowości. Projekty takie jak offshore mogą zmienić bardzo szybko naszą energetykę. Za 10 lat możemy być w zupełnie innym miejscu.
W kwestiach energetycznych poruszamy się w trójkącie, którego wierzchołkami są bezpieczeństwo, kwestie klimatyczne i konkurencyjność cen. Docelowy system musi spełnić te trzy kryteria i powinno stać się to szybko właśnie z uwagi na ceny emisji CO2.
W jakich projektach energetycznych widzicie siebie?
Mało osób wie, że jesteśmy właścicielem największego portfela inwestycyjnego w segmencie biogazowni w Polsce. Postawiliśmy na to dwa lata temu ogłaszając PFR Green Hub. Mamy kilkadziesiąt biogazowni i co ważne polską technologię. Ale uczestniczymy w wielu projektach solarnych, czy wiatrowych, ale także transformacji na gaz tradycyjnych węglowych ciepłowni, czy elektrowni. Staramy się wchodzić także w projekty wodorowe. PESA stworzyła pierwszą polską lokomotywę wodorową, która ma jeździć w zakładach Orlenu. Wierzę, że docelową technologią będzie wodór, zwłaszcza po tym jak Europa przegrała z Azją wyścig w technologiach baterii.
Widzicie także swoją rolę w projektach atomowych?
Jestem zwolennikiem atomu właśnie z uwagi rolę bezpieczeństwa we wspomnianym trójkącie. To efektywny sposób stabilizacji systemu energetycznego. Ale jeśli chodzi o nasze duże inwestycje, to startujemy z budową głębokowodnego terminala kontenerowego w Gdańsku, który podwoi moce przeładunkowe. Dzięki temu DCT stanie się widocznym kontenerowym hubem w Europie. Dziś jesteśmy już najwięksi na Bałtyku. To pokazuje jak duży potencjał do takich inwestycji ma Polska. To argument za CPK. Tego typu inwestycje szybko się zwracają.
A kiedy zobaczymy widoczny udział PFR w CPK?
CPK wybrało koreańskich partnerów Incheon International Airport. Nasze zaangażowanie będzie widoczne jak inwestycja wejdzie w fazę budowy. Z drugiej strony PESA ma potencjał, by w ramach kolejowej część CPK, budować koleje wielkich prędkości. Zaczęła taki pojazd opracowywać na podstawie istniejących platform światowych dostawców. Firma ma najtrudniejszy okres restrukturyzacji za sobą i obecnie się koncentruje nad opracowywaniem pojazdów z nowymi typami napędów. Liczymy, że to będzie najsilniejszy tego typu podmiot w tej części Europy.
Jeśli chodzi o scenariusze gospodarcze widać duży optymizm. Czy pan widzi jakieś zagrożenie dla odbicia koniunktury, a może to ono jest właśnie zagrożeniem? Może szybki wzrost inwestycji spowoduje przegrzanie, pojawią się większe problemy podażowe, wzrost cen?
Oczekuje, że wzrost PKB będzie na „piątkę”! I to obecnie bezpieczna prognoza. Faktycznie, jeśli boom inwestycyjny stanie się faktem to zagrożeniem jak w poprzednich cyklach są ceny wykonawstwa, dostępność sił wytwórczych. Warto więc, by te inwestycje się w miarę równomiernie rozkładały. Dobrze, że fundusz BGK wchodzi szybciej w tym roku, zanim zaczną do nas płynąć pieniądze z Funduszu Odbudowy. Dla polskich wykonawców najgorszy byłby scenariusz, w którym te wszystkie pieniądze uruchamiane są na raz. Widać, że wracają inwestycje w prywatnych firmach, ale mamy też duży potencjał na przyciągnięcie inwestycji z zagranicy. Widać po pandemii nearshoring, czyli trend skracania łańcuchów dostaw, może nie w takiej skali jak rok temu oczekiwano, ale Polska może być jego beneficjentem.