Prestiż, pieniądze i szansa na nowe inwestycje – to główne powody, dla których lista miast wydłuża się w średnim tempie czterech rocznie. Obecnie jest ich już 913. A za około 20 lat może być około tysiąca
/>
Łódź, Poznań, Katowice, Sosnowiec, Częstochowa, Kielce, Bydgoszcz, Lublin i inne duże miasta tracą stałych mieszkańców. Od 2000 roku ludność wszystkich miast zmniejszyła się w sumie o około 600 tys. osób. Spadek byłby głębszy, gdyby mieszkańcy wsi nie stawali się z dnia na dzień „mieszczuchami”. To właśnie gminy, które uzyskują prawa miejskie, pomagają wypełniać powstałą wskutek migracji lukę. Na początku tego roku lista polskich miast wydłużyła się o pięć nazw. W rezultacie jest ich już 913, czyli dokładnie 100 więcej niż 28 lat temu.
Mrozy (woj. mazowieckie) stały się miastem w styczniu 2014 r. Jak podkreśla burmistrz Dariusz Jaszczuk, nowy status umożliwia realizację wielu przedsięwzięć, które wcześniej były niemożliwe. Na przykład w związku z tym, że Mrozy były wsią, w całej miejscowości roi się od słupów energetycznych średniego i niskiego napięcia. Mocno cierpi na tym estetyka krajobrazu.
– Przez co najmniej pięć lat się starałem o to, by przynajmniej linie średniego napięcia, których mamy 11 km, zastąpić kablami poprowadzonymi pod ziemią. Odpowiadano mi, że standard wiejski jest taki, że buduje się napowietrzne linie i nie można nic z tym zrobić. Ale kiedy uzyskaliśmy prawa miejskie, to już po paru miesiącach dyrektor rejonu energetycznego PGE poinformował mnie, że wniosek o likwidację słupów może być realizowany, bo weszliśmy w nowe standardy – opowiada burmistrz.
Podkreśla też, że wbrew obawom niektórych ludzi miejscowość nie poniosła praktycznie żadnych strat po uzyskaniu praw. Nadal może korzystać z unijnych środków dostępnych w Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich, ponieważ są one dostępne zarówno dla wsi, jak i miast do 5 tys. mieszkańców. A w Mrozach mieszka 3600 osób. Nie wzrosły też lokalne podatki czy opłaty za wodę. Trzeba było jedynie zmienić tablice na urzędzie i wymienić pieczątki, ale to tylko kilka tysięcy złotych.
Z kolei kilkutysięczna Stopnica (woj. świętokrzyskie) dopiero stanie się miastem z początkiem 2015 roku. Jak tłumaczy nam wójt, na decyzji o ubieganiu się o status miejski zaważyły względy prestiżowe. – Gmina miała nadane prawa miejskie w 1362 roku. Potem zabrał je nam car w 1869 roku za udział w powstaniu. Uważamy, że Stopnica wróciła do dawnej świetności, jest zrewitalizowana, mamy odpowiednią infrastrukturę. Mieszkańcy będą żyć tak jak dawniej, kwestie podatkowe też się nie zmienią. Cały proces odbędzie się bez strat finansowych. Wieś i miasto do 5 tys. mieszkańców mają te same prawa, jeśli chodzi o zdobywanie pieniędzy np. na oświatę. Subwencja oświatowa jest mniejsza dopiero po przekroczeniu liczby 5 tys. mieszkańców – wyjaśnia Ryszard Zych.
Nowy status od 2015 roku uzyska też miejscowość Władysławowo. Ale z zupełnie innych przyczyn. To efekt skomplikowanego planu tamtejszych radnych. Zakłada on najpierw odebranie praw miejskich całej gminie Władysławowo, a następnie nadanie ich samej miejscowości oraz określenie jej granic. Chodzi o odseparowanie tego znanego kurortu w woj. pomorskim od ościennych miejscowości. Dzięki temu mieszkańcy tych nowo utworzonych wsi będą mieli możliwość zakładania gospodarstw agroturystycznych i dostęp do kredytów z tym związanych.
Miejskie aspiracje gmin nie dziwią dr. Jerzego Kwiecińskiego, byłego wiceministra rozwoju regionalnego. – W mijającej perspektywie finansowej UE na lata 2007–2013 mamy pieniądze dla samorządów zarówno w polityce spójności, jak i we wspólnej polityce rolnej, w ramach rozwoju obszarów wiejskich. Samorządy wiejskie i miejskie do 5 tys. mieszkańców mogą korzystać właśnie z pieniędzy na rozwój obszarów wiejskich. W nowym programowaniu unijnym na lata 2014–2020 będzie dużo większe wsparcie dla polityki miejskiej, a pieniądze będą przeznaczane np. na projekty transportowe. Pieniądze, które miały trafiać na rozwój obszarów wiejskich, zostały bardzo silnie ograniczone. Priorytetem będzie wsparcie rolnictwa – tłumaczy dr Kwieciński.
To oznacza, że w kolejnych latach dążenie wsi do bycia miastem będzie nie tylko kwestią prestiżową, lecz także wynikiem chłodnej kalkulacji.
Jak stworzyć prawdziwe inteligentne miasto na przykładzie szkockiego Glasgow – na Forsal.pl