E-papierosy, podgrzewacze, cienkie papierosy, tytoń do żucia, a nawet fajki wodne i marihuana pod ściślejszym nadzorem. Szykuje się rewolucja na rynku wyrobów tytoniowych

Komisja Europejska po pięciu latach sprawdziła, czy dyrektywa tytoniowa działa. Z opublikowanego właśnie raportu wynika, że tak, ale wymaga nowelizacji. Z dokumentu można wywnioskować, że KE chce zaostrzyć kurs wobec wszystkich wyrobów zawierających nikotynę. Jego autorzy wskazują, że należy rozważyć przede wszystkim zmiany na rynku podgrzewaczy i e-papierosów. Sugerują możliwość wprowadzenia zakazu aromatów, ograniczenia sprzedaży przez internet oraz wprowadzenie ostrzegawczych etykiet jak na tradycyjne papierosy. Jeśli chodzi o te ostatnie, największą zmianą mógłby być zakaz sprzedaży slimów. Autorzy raportu wskazują, że niektórzy mogą lekceważyć ryzyko związane z ich paleniem: z badania Eurobarometru z 2017 r. wynika, że 18 proc. respondentów określiło cienkie papierosy jako atrakcyjne. To zdaniem rozmówców z branży może być sygnałem, że KE będzie chciała wrócić do zakazu, którego nie udało się wprowadzić przy wdrażaniu dyrektywy.
Dyrektywa tytoniowa miała zmniejszyć zużycie tytoniu o 2 proc. w ciągu pięciu lat. Tymczasem, jak wynika z analizy KE, udało się osiągnąć spadek o 12,5 proc. Cele na kolejne lata są równie ambitne: wskaźnik rozpowszechnienia palenia w UE w 2025 r. ma wynieść 20 proc., wobec 29 proc. w 2010 r. Jednym ze sposobów na to ma być skupienie się na rynku nowatorskich i alternatywnych produktów, bo te rozwijają się coraz bardziej dynamicznie – sprzedaż podgrzewanych wyrobów tytoniowych w 2019 r. wyniosła 2,92 mld euro, co stanowiło 2 proc. rynku tytoniu, a ich użytkownikami było 2 proc. Europejczyków. Tymczasem zdaniem autorów raportu te produkty, podobnie jak inne wyroby tytoniowe, zawierają nikotynę, czyli substancję uzależniającą, a dowody świadczą o tym, że wydzielają też wiele substancji toksycznych. Dlatego, zdaniem KE, podgrzewane wyroby tytoniowe też powinny być ściśle monitorowane. Do tego należałoby rozważyć ograniczenie dostępnych w nich aromatów, które są szczególnie atrakcyjne dla młodzieży. Dziś nowatorskie wyroby tytoniowe są zwolnione z zakazu ich stosowania.
Zmiany mogą objąć też e-papierosy (7 proc. rynku), które również zawierają nikotynę. Mimo że już dziś podlegają obostrzeniom wprowadzonym przez dyrektywę, to KE wskazuje, iż można zrobić więcej. Główne obawy dotyczą tego, że nie wiadomo do końca, jak wpływają na zdrowie (pojawiają się zarzuty, że mogą przyczyniać się do problemów m.in. kardiologicznych), a także, że mogą być dla najmłodszych furtką do tradycyjnych papierosów. Pełnych dowodów na to nie ma, ale autorzy tej opinii uważają, że lepiej dmuchać na zimne. Jak piszą „należy jednak zbadać, czy istnieje możliwość rozwinięcia lub doprecyzowania niektórych przepisów, takich jak wymogi dotyczące wielkości pojemników lub etykietowania, stosowania aromatów, stosowania płynów beznikotynowych oraz przepisów dotyczących reklamy”. – Było tylko kwestią czasu, kiedy KE dojdzie do wniosku, że rynek tych produktów należy uregulować w takim samym stopniu jak tradycyjnych papierosów – przyznaje przedstawiciel jednego z koncernów tytoniowych. Jednak Piotr Zieliński, prezes Stowarzyszenia Vaping Association Polska, uważa, że w przypadku Polski zaostrzenie przepisów nie będzie specjalnie zauważalne. – Już dziś rynek e-papierosów podlega ostrym ograniczeniom w zakresie sprzedaży, reklamy i promocji – zaznacza.
Wiele wskazuje też na to, że dyrektywa może objąć swoim zasięgiem większą kategorię wyrobów ziołowych do palenia, szczególnie tych, które zawierają CBD, czyli wyciągi i olejki z konopi indyjskich, stosowanych m.in. w papierosach elektronicznych. KE chce też uregulować rynek fajek wodnych i cygaretek, uważając, że dziś konsumenci nie widzą etykiet i obrazów zawierających ostrzeżenia zdrowotne. Innym problemem związanym z tytoniem do fajki wodnej – podobnie jak w przypadku cygaretek – jest stosowanie aromatów i ich atrakcyjność dla młodzieży.
Niewykluczone jest też zwiększenie odpowiedzialności producentów wyrobów tytoniowych za skutki i koszty zdrowotne wynikające z użycia tytoniu. Dyrektywa na razie nie zawiera żadnych przepisów w tym zakresie, a jedynie dopuszcza finansowanie z opłat niektórych działań na rzecz ograniczenia użycia tytoniu, z czego korzystają niektóre kraje członkowskie. Eksperci uważają, że drogą do tego ma być nowelizacja innej unijnej dyrektywy – akcyzowej. Mają pod nią podlegać wszystkie kategorie produktów tytoniowych, a nie tylko tradycyjne papierosy. – To akurat bardzo dobra wiadomość. W tej chwili bowiem tylko w niektórych krajach alternatywne wyroby są objęte akcyzą. To powoduje nierówne ich traktowanie i walkę konkurencyjną na jednolitym rynku – mówi Piotr Zieliński.
Jak dowiedział się DGP, pod koniec czerwca w Ministerstwie Finansów prace rozpocznie Forum Akcyzowe, którego pierwsze spotkanie będzie poświęcone właśnie rewizji tej dyrektywy. W związku z tym podwyżki podatku są spodziewane od 2022 r.
Branża wskazuje, że KE nie bierze pod uwagę badań, które mogą wskazywać, że m.in. e-papierosy mogą pomagać w rzucaniu palenia. Jednym z przykładów jest opublikowany niedawno raport London Royal College of Physicians. Jego autorzy apelują o większą dostępność cenową takich produktów, prowadzenie kampanii medialnych zachęcających do przechodzenia z palenia tytoniu na e-papierosy oraz dostarczanie wyważonych informacji na temat innych opcji redukcji szkód, takich jak tytoń podgrzewany. I dodają, że „ostrzeżenia zdrowotne na paczkach e-papierosów powinny zawierać stwierdzenie, że opary e-papierosów mogą być znacznie mniej szkodliwe niż dym tytoniowy”.