Za kilka lat, kupując napoje w butelkach PET lub aluminiowych puszkach, zapłacimy depozyt. Odzyskamy go, zwracając opakowania w automacie albo sklepie. Zebrany w ten sposób surowiec będzie przetworzony i ponownie wykorzystany przy produkcji nowych opakowań
Za kilka lat, kupując napoje w butelkach PET lub aluminiowych puszkach, zapłacimy depozyt. Odzyskamy go, zwracając opakowania w automacie albo sklepie. Zebrany w ten sposób surowiec będzie przetworzony i ponownie wykorzystany przy produkcji nowych opakowań
Taka pespektywa wyłania się z propozycji biznesu, który chce stworzyć w Polsce system depozytowy.
Odpowiedzialny za gospodarkę odpadami wiceminister klimatu Jacek Ozdoba w niedawnym wywiadzie dla DGP poinformował, że resort kończy prace nad projektem ustawy w sprawie systemu kaucyjno-depozytowego i chciałby przedstawić jego założenia jeszcze w tym roku („Przepisy o jednorazowym plastiku niekoniecznie od lipca”, 11 maja 2021 r.). Zadeklarował też, że jest zwolennikiem tego, by w Polsce system ten był raczej prywatny niż państwowy. Jak dodał, na pewno będzie on bezparagonowy. Chciałby, aby był on powszechny i nie obciążał nadmiernie mniejszych producentów.
Zapytaliśmy więc Polską Federację Producentów Żywności, która reprezentuje m.in. branżę napojową, o jej wizję takiego systemu. Jak mówi nam Andrzej Gantner, wiceprezes i dyrektor generalny PFPŻ, Federacja, wspólnie ze Związkiem Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego Browary Polskie, wypracowała propozycję w tej sprawie.
Jeden system
Zakłada ona jeden, ogólnopolski system, obowiązkowy dla wszystkich producentów, którzy wprowadzają na rynek napoje w butelkach PET lub puszkach. Systemem tym miałaby zarządzać spółka utworzona przez producentów lub ich organizacje. PFPŻ dopuszcza też udział podmiotów handlowych lub ich organizacji. Spółka ta miałaby mieć charakter not for profit i działać na podstawie koncesji udzielanej przez państwo. Prowadziłaby też działania edukacyjne zachęcające do korzystania z systemu depozytowego. – W naszym modelu przewidujemy, że po trzech latach funkcjonowania, system depozytowy powinien zbierać i przygotowywać do recyklingu do 92 proc. opakowań – zaznacza Gantner.
Podobny punkt widzenia prezentują przetwórcy tworzyw sztucznych, zrzeszeni w Związku Przetwórców Tworzyw Sztucznych. Jak mówi DGP Robert Szyman, dyrektor generalny ZPTS, system powinien być zarządzany przez przedsiębiorców, co zapewni jego efektywność kosztową. Musi on być również jednolity i powszechnie obowiązujący na terenie całego kraju. Szacuje także, że prace nad stworzeniem takiego systemu mogą potrwać 2 do 3 lat.
Kluczową kwestią jest to, jakie opakowania obejmie system. Zdaniem PFPŻ w pierwszej fazie powinny być to wyłącznie jednorazowe butelki typu PET i aluminiowe puszki (szacunki statystyczne przedstawia infografika). – Szklane butelki jednorazowego użytku mogą ewentualnie być wprowadzone w późniejszej fazie funkcjonowania systemu – dodaje Andrzej Gantner.
– System depozytowy jest niezbędny przede wszystkim dla opakowań po napojach, aby móc odzyskiwać czysty strumień surowca do ponownego wykorzystania. Prawie połowa napojów i wody jest spożywana poza miejscem zamieszkania. Utrudnia to odzysk czystych odpadów tych opakowań do recyklingu i powoduje zagrożenie dla środowiska – tłumaczy Robert Szyman. Jego organizacja proponuje, by system obejmował też opakowania termoformowane. Szyman tłumaczy, że wykonywane są one między innymi z folii PET, PP, a także PS. – Na ich bazie, pod wpływem temperatury w procesie technologicznym, powstają tacki do żywności, np. do pakowania serów bądź wędlin, które dzisiaj, po użyciu, stają się niewykorzystanym odpadem. Odpad ten rzadko podlega ponownemu przetworzeniu na surowce do produkcji gotowych opakowań. Chcemy to zmienić – wskazuje.
Jak będą zbierane opakowania?
PFPŻ szacuje, że w Polsce powinno stanąć około 12,7 tys. automatów do odbioru opakowań, a dodatkowo w minimum 50 tys. punktach handlowych odbywałaby się zbiórka ręczna. – System to nie tylko maszyny do odbioru butelek, jak widzą go niektórzy, ale bardzo skomplikowany mechanizm, który ma zapewnić wysoki poziom zbiórki opakowań zarówno w dużych, jak i najmniejszych sklepach – opisuje Gantner. Podkreśla, że niezbędnym warunkiem jest rekompensata ze strony operatora systemu dla punktów handlu detalicznego obejmująca koszty organizacji i prowadzenia zbiórki opakowań.
W tej koncepcji odbiór depozytu przez konsumenta nie byłby związany z koniecznością okazania paragonu. Opłata depozytowa nie byłaby częścią ceny produktu i byłaby wyszczególniona jako osobna pozycja na paragonie. – Dodatkowo opłata depozytowa nie powinna być obciążona podatkiem VAT – zaznacza Andrzej Gantner. Opakowania objęte systemem byłyby też odpowiednio oznakowane.
Związek Przetwórców ocenia natomiast, że aby system był skuteczny, w całym kraju potrzeba ponad 20 tys. automatów do odbioru zużytych opakowań.
Finansowanie i uszczelnienie systemu
W myśl koncepcji autorstwa Federacji operator utworzony przez producentów pobierałby od przedsiębiorców opłaty na funkcjonowanie systemu w wysokości uzależnionej od liczby wprowadzanych na rynek opakowań. Z drugiej strony prowadziłby zbiórkę i sprzedaż zebranych opakowań do recyklingu.
– Zyski ze sprzedaży przeznaczane będą w całości na funkcjonowanie systemu, obniżając w ten sposób wielkość opłat dla przedsiębiorców, co pozwoli na zrealizowanie zapisanej w dyrektywie unijnej nr 2008/98/WE art. 8a ust. 4 lit. a zasady kosztu netto – przekonuje Gantner. Jak mówi, oznacza to, że przychody ze sprzedaży zebranego surowca powinny zmniejszać koszty producentów. – Mniejsze opłaty dla producentów oznaczają też mniejsze podwyżki cen napojów, czyli niższe koszty dla konsumentów – dodaje.
– Rejestracja, zarówno przepływów środków finansowych, jak i opakowań, będzie całkowicie zinformatyzowana. To pozwoli na bardzo dokładne rozliczenie (co do sztuki) zebranych opakowań oraz wysokości opłat wpłacanych przez przedsiębiorców. Umożliwi również pełny monitoring systemu przez regulatora, którym powinna być instytucja państwowa – opisuje wiceprezes PFPŻ.
W jego ocenie zaproponowany mechanizm, oparty na rachunku ekonomicznym, zagwarantuje też faktyczną zbiórkę i recykling opakowań, zapobiegając sytuacjom, które zdarzają się obecnie, że wykazywane poziomy nie odzwierciedlają rzeczywistego stanu.
Według wstępnych szacunków, wskazuje, uruchomienie w Polsce systemu depozytowego będzie kosztować w wariancie producenckim minimum 500 mln zł. Jak dodaje, do tego trzeba doliczyć rozłożone w czasie koszty zakupu maszyn.
Zdaniem Gantnera branża jest gotowa sfinansować te koszty, ale zniechęcić producentów do tworzenia systemu depozytowego mogą zapisy projektu ustawy o zmianie ustawy o obowiązkach przedsiębiorców w zakresie gospodarowania niektórymi odpadami oraz o opłacie produktowej oraz niektórych innych ustaw, która ma za zadanie implementować tzw. dyrektywę Single Use Plastics.
– Wprowadzają one nową opłatę od każdej wprowadzonej na rynek butelki PET. Opłata ta powinna dotyczyć wyłącznie tej części opakowań, które zaśmiecają tereny publiczne, tymczasem dotyczy wszystkich opakowań bez rozróżnienia, w jaki sposób i gdzie są zbierane – zauważa. Jak ocenia, to klasyczny parapodatek, który nie uwzględnia poziomów zbiórki w systemie depozytowym.
Andrzej Gantner wyraża nadzieję, że resort klimatu uwzględni uwagi biznesu i zmodyfikuje ten zapis, tak aby zapobiec wielokrotnemu obciążeniu opłatami tego samego opakowania.
Na ten problem zwraca też uwagę Robert Szyman: – Rozstrzygnięcia będą wymagały kwestie prawne, jak na przykład zagwarantowanie przedsiębiorcom, że ich obowiązki z tytułu rozszerzonej odpowiedzialności producenta przejdą do systemu depozytowego, by uniknąć w ten sposób ich podwójnego obciążenia.
Przypomnijmy, że wiceminister Ozdoba we wspomnianym wywiadzie zapowiedział, że projekt może być istotnie zmieniony pod wpływem uwag zgłoszonych w konsultacjach. ©℗
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama