Wszystko wskazuje na to, że w tym roku przed Wielkanocą Polacy zostawili w sklepach więcej pieniędzy. Zyskają na tym głównie duże sklepy, których przed rokiem kupujący unikali jak ognia

Rośnie wartość sklepowego koszyka. W małych placówkach transakcje od 30 zł w górę odpowiadają już za 18,5 proc. wszystkich (przed rokiem było to 13,2 proc.), a w supermarketach ich odsetek stanowi już 43,1 proc. (przed rokiem 35,4 proc.) – wynika z danych firmy badawczej CMR, analizującej sprzedaż detaliczną w 7 tys. sklepów spożywczych. To efekt tego, że robimy jednorazowo coraz większe zakupy. Elżbieta Szarejko, ekspert firmy CMR, wyjaśnia, że dziś transakcje, w których klient kupuje tylko jedno, dwa opakowania towaru, stanowią zaledwie 22,5 proc. wszystkich, rok temu było to niemal 26 proc. W małych sklepach to 47,5 proc. wobec 51,7 proc. w 2020 r. W zeszłym roku w tygodniu przedwielkanocnym Polacy zrobili zakupy za 3,5 mld zł. W pandemii odwiedzamy więc sklepy rzadziej, ale jednorazowo kupujemy więcej, zostawiając przy kasie więcej pieniędzy. Wydatki rosną również dlatego, że mamy do czynienia ze wzrostem cen. Jak wynika z najnowszego raportu BNP Paribas, przygotowanie tegorocznych Świąt Wielkanocnych będzie kosztowało o ok. 1,5 proc. więcej niż przed rokiem. Mleko podrożało o 3,5 proc., jego przetwory o 2,5 proc. Droższe o kilka procent są też niektóre warzywa i owoce, także cytrusy, na które popyt podczas pandemii jest wysoki na całym świecie. Więcej kosztują też mąka i cukier, co przekłada się na cenę wypieków.
– Wydatki na żywność na Święta Wielkanocne będą w tym roku trochę wyższe niż w poprzednim. Jednocześnie dynamika wzrostu będzie niższa od ubiegłorocznej oraz niższa od średniej z ostatnich pięciu lat – mówi Karolina Załuska, analityk biura analiz sektora food and agri w Banku BNP Paribas. Pociesza, że choć wydatki na żywność nieco wzrosły, to dynamika wzrostu jest niższa niż w ubiegłym roku, kiedy wyniosła 7,8 proc.
Eksperci zwracają uwagę na jeszcze jeden trend: małe sklepy przestają korzystać na pandemii. W ubiegłym roku to przede wszystkim w nich konsumenci robili zakupy przed świętami. Świadczy o tym całkowita wartość sprzedaży, która w ich przypadku zwiększyła się o 9,1 proc., podczas gdy w supermarketach spadła o 6,6 proc.
Obecnie klienci wrócili do dużych sklepów. – Stało się to już w grudniu, przed Bożym Narodzeniem. Wówczas wartość sprzedaży w supermarketach zwiększyła się o 1,4 proc., podczas gdy w małych sklepach zmalała o 2,5 proc. – mówi Elżbieta Szarejko. To dowód, że klienci nauczyli się już żyć w nowej rzeczywistości. Nie boją się wchodzić do sklepów i robić zakupów dłużej. Poza tym w zeszłym roku mocno na niekorzyść supermarketów działały godziny dla seniorów i restrykcyjne limity klientów, ludzi odstraszały długie kolejki przed placówkami – teraz już zniknęły. Duże sieci zdołały przyciągnąć zakupowiczów atrakcyjnymi promocjami, co ma znaczenie w sytuacji rosnących cen żywności i okrojonych portfeli Polaków. Małe sklepy, zwłaszcza indywidualne, nie mogą sobie na takie akcje pozwolić. Jak zauważa Maciej Ptaszyński, dyrektor Polskiej Izby Handlu, odwiedzalność małych sklepów jest też skorelowana z pogodą. Im jest lepsza, tym klientów jest więcej, a do tej pory aura nas nie rozpieszczała. ©℗