Prawie pół miliarda złotych wyniosła w ubiegłym roku strata narodowego operatora z powodu świadczenia tzw. usług powszechnych – wynika z nieoficjalnych, wstępnych danych, do których dotarł DGP.
Prawie pół miliarda złotych wyniosła w ubiegłym roku strata narodowego operatora z powodu świadczenia tzw. usług powszechnych – wynika z nieoficjalnych, wstępnych danych, do których dotarł DGP.
Operator ciągle nie dostał rekompensaty za stratę sprzed ośmiu lat, a szykuje się kolejna
Z nieoficjalnych informacji DGP wynika, że narodowy operator w ub.r. znacznie więcej wydał na realizację tzw. usług powszechnych, niż uzyskał z tego tytułu przychodów. Strata na tej działalności według wstępnych obliczeń może sięgnąć 0,5 mld zł – przy łącznych obrotach spółki bliskich 7 mld zł. Na pytanie o stratę za ub.r. biuro prasowe spółki odpowiada, że „zamknięcie ksiąg rachunkowych” nastąpi do końca marca.
Usługi powszechne obejmują przyjmowanie, sortowanie, transport i doręczanie listów – w tym poleconych – o wadze do 2 kg (i odpowiednich wymiarach) oraz paczek do 10 kg lub 20 kg, gdy są nadesłane z zagranicy. Poczta Polska świadczy je nadawcom indywidualnym jako tzw. operator wyznaczony. Ponadto sieć jej placówek musi obejmować cały kraj, łącznie ze słabo zaludnionymi miejscowościami.
– Identyfikujemy się z koncepcją Poczty, która działa dla Polaków i państwa polskiego – podkreśla Bogumił Nowicki, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Pracowników Poczty Polskiej. – Spełnianie takiej funkcji jest jednak kosztowne, bo wymaga się od nas np. utrzymywania kilku tysięcy nierentownych placówek. Tymczasem Poczta jest spółką i obowiązuje ją rachunek ekonomiczny – zastrzega.
Ten problem miał rozwiązać ustawowy mechanizm wyrównywania operatorowi wyznaczonemu strat, jakie ponosi, realizując usługi powszechne. Przewiduje on, że jeśli w ciągu roku przychody z tej działalności nie pokryją kosztów, przysługuje rekompensata. Tylko że w praktyce to nie działa. – Poczta nie otrzymała jeszcze zwrotu za rok 2013. Strata na usługach powszechnych była wtedy prawie pięć razy mniejsza i wyniosła 110 mln zł.
Zgodnie z prawem pocztowym miały ją pokryć środki od działających w kraju operatorów, a resztę miał dorzucić budżet państwa. Zrzutka dotyczy firm, które w danym roku uzyskały ponad 1 mln zł ze świadczenia usług pocztowych (było ich osiem). Ponieważ jest proporcjonalna do obrotów, najwięcej przypadło na samą Pocztę – od konkurentów i państwa należy jej się zaś 10 mln zł. Czeka na nie do dziś m.in. dlatego, że przy ustalaniu wysokości składki operatorzy poszli do sądu. Ponieważ wciąż obowiązują te same regulacje, Poczta długo nie odzyska pieniędzy za ub.r.
– Zmianę tych przepisów postulujemy od dawna. Temat był m.in. poruszany w komisjach parlamentarnych. Posłowie i senatorowie wypowiadali się życzliwie, ale przez lata żadne działania nie zostały podjęte – mówi Bogumił Nowicki.
Od rekonstrukcji rządu w ub.r. spółkę nadzoruje Ministerstwo Aktywów Państwowych. W lutym br., podczas prezentacji strategii Poczty, podsekretarz stanu w tym resorcie Andrzej Śliwka informował o przygotowaniu projektu nowelizacji prawa pocztowego. Biuro prasowe MAP nie podaje, kiedy można się jej spodziewać. Informuje nas za to, że jej głównym celem jest „zapewnienie skutecznego mechanizmu finansowania” usług powszechnych. Dodaje, że „konieczność ponoszenia przez operatorów pocztowych dopłat stanowi dla nich nieuzasadnione obciążenie” i dlatego obecny mechanizm „znacząco utrudnia wypłatę rekompensaty”.
Nowelizacja ma też sprawić, by listy i paczki doręczane w ramach usług powszechnych „stanowiły pełnowartościowy element działalności e-commerce”, czyli rynku, który – w przeciwieństwie do tradycyjnej korespondencji – szybko rośnie.
Pocztowa „S” dowiedziała się od resortu, że spółka może otrzymać pieniądze na „utrzymanie ciągłości świadczenia usług powszechnych” z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 – po notyfikacji przez Komisję Europejską, „której decyzja określi również wysokość pomocy”. Operator dostał już w ub.r. prawie 420 mln zł z tarczy 4.0.
Strata Poczty odbije się na jej załodze. Jak pisaliśmy, spółka planuje na br. zwolnienia grupowe, które obejmą 2 tys. osób.
Ale to nie wszystko. Z informacji, jakimi dysponują związki zawodowe, wynika, że prawie 80-tys. załoga zostanie w br. odchudzona o 7,3 tys. etatów. Jak? Nie wiadomo. Prawdopodobnie Poczta nie będzie przedłużać umów na czas określony. Wliczono tu też odejścia na emeryturę – w ub.r. było ich 2,5 tys.
„S” krytykuje plan tak dużej redukcji zatrudnienia bez wcześniejszych analiz i badania obciążenia pracą. Organizacja ostrzega, że doprowadzi to do paraliżu PP, która już teraz odczuwa braki kadrowe, co odbija się na obsłudze klientów i terminach doręczeń. Podobne argumenty podnosi Wolny Związek Zawodowy Pracowników Poczty. „Żadnego racjonalnego uzasadnienia” dla zwolnień grupowych nie widzi też Związek Zawodowy Pracowników Poczty Polskiej „Wschód”, który zgłosił pracodawcy spór zbiorowy o wycofanie decyzji o zwolnieniach grupowych.
Na pytanie o uwzględnienie opinii związków przez zarząd spółki biuro prasowe Poczty odpowiada, że decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły.
Minister cyfryzacji bezprawnie w maju zeszłego roku przekazał Poczcie Polskiej bazę PESEL. O uzasadnieniu do wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który stwierdził nieważność tej decyzji, poinformował wczoraj TVN24. Poczta potrzebowała dane obywateli do tego, by przeprowadzić korespondencyjnie wybory prezydenckie; ostatecznie odbyły się one tradycyjnie, w lokalach wyborczych. Operatorowi przekazano imiona, nazwiska, numery PESEL i adresy zameldowania dorosłych Polaków uprawnionych do głosowania. Skargę na decyzję resortu cyfryzacji złożył rzecznik praw obywatelskich.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama