W cywilizacji łacińskiej zasadą jest, że jeżeli rząd zamyka firmy, to płaci odszkodowania, uważa Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz. Według niego, jeśli natychmiast nie zastosujemy środków zaradczych w postaci rekompensat dla wszystkich poszkodowanych i odmrożenia gospodarki, wówczas problemów będzie dużo więcej.
"Jeśli nawet w innych państwach są zablokowane jakieś gałęzie gospodarki, to wiąże się to ze stosownymi rekompensatami. W cywilizacji łacińskiej zasadą jest, że jeżeli rząd zamyka firmy, to płaci odszkodowania. Jeśli mamy pieniądze na to, żeby przez pół roku wypłacać pełne odszkodowanie razem z rekompensatą zysków, to przedsiębiorcy się zgodzą, rzecz w tym, że wypłacamy częściowe wsparcie, bez żadnej rekompensaty zysku, a i to nie wszystkim, bo rząd tłumaczy, że nie ma pieniędzy" - powiedział Abramowicz w wywiadzie dla Miesięcznika Finansowego "BANK", który ukaże się w przyszłym tygodniu.
Wskazał, że gdyby zablokować całą gospodarkę, "to zbankrutowalibyśmy jako państwo bardzo szybko", dlatego też nie zamyka się przemysłu, a całe konsekwencje skupiają się na MŚP.
"Możemy się na to zgodzić tylko wtedy, kiedy będą pełne pieniądze na wsparcie, ale chyba nie jesteśmy tak bogatym państwem, żebyśmy mogli te rekompensaty płacić w nieskończoność" - dodał.
Zwrócił uwagę, że podaje nam się jako przykład te kraje, które wdrożyły dość ostre rygory, ale te rygory dotyczą głównie kwestii kontaktów społecznych.
"W Polsce wybrano sposób na walkę z wirusem bardzo niezrozumiały dla przedsiębiorców. Podam przykład zamknięcia solariów. Dysponujemy opinią głównego epidemiologa kraju, że solaria - przy zachowaniu obostrzeń epidemiologicznych - są bezpieczne. Przecież przychodzi się tam na konkretną godzinę, samemu się wchodzi do kapsuły i z niej wychodzi, po każdym kliencie jest ona dezynfekowana, obsługa chodzi w maseczkach, a jednak solaria są zamknięte i wypłaca się rekompensaty. To samo dotyczy branży hotelarskiej, która w żadnym kraju unijnym nie podlega takim restrykcjom jak w Polsce" - powiedział Abramowicz.
Według niego, niejako naturalne jest oczekiwanie ze strony przedsiębiorców, by banki przekładały spłatę kredytów czy odsetek - rzecz w tym, że one - jako podmioty rynkowe - mają swoje koszty i muszą zarabiać.
"Jedyną sensowną odpowiedzią, zarówno dla banków, jak i firm, jest zniesienie ograniczeń. Zróbmy to, bo dalsze utrzymywanie obecnego stanu niepewności spowoduje problemy MŚP, banków i de facto całej gospodarki. Poza tym gospodarka, która składa się wyłącznie z dużych firm, a sektor małych i średnich przedsiębiorstw jest w odwrocie, nie jest elastyczna. Atutem Polski był właśnie duży jego udział w przychodach. Taki krajobraz, gdzie MŚP jest zredukowane, a byli przedsiębiorcy pracują w korporacjach, nie jest korzystny ani dla Polaków, ani dla naszej gospodarki" - stwierdził Rzecznik.
"Na pewno niektóre rozwiązania, które w tej chwili zastosowaliśmy, jak zdalne metody komunikacji czy praca online, będą wpływały na gospodarkę. To dobrze, bo dzięki nim wygodniej się żyje, ale wolałbym się skupić na negatywnych konsekwencjach. I tu powtórzę po raz kolejny: jeśli natychmiast nie zastosujemy środków zaradczych w postaci rekompensat dla wszystkich poszkodowanych i odmrożenia gospodarki, wówczas problemów będzie dużo więcej" - podsumował.