Miliardy euro z Krajowego Planu Odbudowy będą dopalaczem dla polskiej gospodarki. Choć jeszcze nie do końca wiadomo, jak mocnym.

Po historycznym roku 2020 z pierwszą recesją od 30 lat w kolejnych gospodarka będzie się odbudowywać. Oceny, na ile wpłynie na to Krajowy Plan Odbudowy, podjęli się ekonomiści Credit Agricole. Ich zdaniem decydować o tym będzie tempo napływu pieniędzy z KPO, który opisuje wydanie 24 mld euro dotacji z 58 mld całego funduszu odbudowy. Reszta ma być wydana w formie pożyczek. Ramy czasowe finansowania projektów z funduszu to lata 2021–2026.
– Pieniadze te spowodują, że w latach 2022–2023 wzrost PKB wyniesie 5 proc. PKB, a nawet więcej – przewiduje Jakub Borowski, główny ekonomista z Credit Agricole Bank Polska.
Ekonomiści spodziewają się, że program będzie się rozpędzał z roku na rok i do 2023 r. napłynie łącznie 70 proc. z 24 mld euro. Z czego w samym 2023 r. – 35 proc.
W tym roku jednak relatywnie niewiele – 10 proc. „Biorąc pod uwagę, że zgodnie z obowiązującym harmonogramem Polska powinna przedłożyć KPO do Komisji Europejskiej do końca kwietnia 2021 r., a następnie KE ma dwa miesiące na ocenę, to założenie o niskim wykorzystaniu środków unijnych w br. jest naszym zdaniem zasadne” – piszą w analizie. Dlatego na razie ekonomiści banku utrzymują dotychczasową prognozę wzrostu PKB w 2021 r. w Polsce na poziomie 3,6 proc., choć nie wykluczają, że ostatecznie będzie wyższy.
W kolejnych latach wzrost będzie przyspieszał, jednak na ile Polska skorzysta z KPO, będzie zależało od trzech czynników. Pierwszy to sprawność w dystrybucji i wydawaniu tych pieniędzy. Z tym nie powinno być większych problemów z uwagi na biegłość polskich instytucji w wydatkowaniu unijnych funduszy. Kolejna kwestia to, ile z tych pieniędzy zostanie ostatecznie w Polsce, a ile za pośrednictwem importu popłynie poza nasz kraj. „Dobrym przykładem w tym zakresie jest zakup szczepionek przeciwko COVID-19 za 1,4 mld EUR, które w 100 proc. pochodzą z importu. W obecnej chwili nie jest możliwa precyzyjna ocena importochłonności KPO” – zastrzegają analitycy. A komponent importowy będzie w wielu wydatkach inwestycyjnych, np. w dziedzinie niskoemisyjnego transportu czy OZE. Jednak warto zwrócić uwagę, że np. zakup szczepionek ze środków UE będzie oznaczał oszczędności w budżecie i możliwość wydania tych pieniędzy na inne cele.
Trzecia sprawa, która będzie rzutowała na tempo wydawania pieniędzy, to sytuacja epidemiczna i jej wpływ na gospodarkę. Choć ekonomiści z banku nie wykluczają, że możliwy jest nawrót epidemii jesienią, to ich zdaniem z powodu akcji szczepień, większej odporności całego społeczeństwa raczej nie grozi nam wówczas powrót do najbardziej restrykcyjnych form zamknięcia gospodarki. Więc choć sytuacja epidemiczna może hamować inwestycje w branżach, które najbardziej boją się COVID-19, jak turystyka, to jednak już na przemysł nie powinno mieć to wpływu. Warto przy tym zwrócić uwagę, że fundusz odbudowy ma pomóc części firm się przebranżowić.
Także eksperci Santander Bank Polska szacują, że w ciągu czterech lat środki z funduszu odbudowy podwyższą polskie PKB o 4 proc. Choć jak zastrzega Piotr Bielski, dyrektor departamentu analiz ekonomicznych banku, w tym przypadku brana pod uwagę była zarówno część grantowa opisana w KPO, jak i część zwrotna, czyli gwarancje i pożyczki, które wynoszą 34 mld euro.
Jakub Sawulski, kierownik zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego, również jest przekonany, że Krajowy Plan Odbudowy będzie dopalaczem dla polskiej gospodarki. Choć według niego wzrost PKB nie przyspieszy aż tak bardzo, jak się tego spodziewa np. Narodowy Bank Polski. Według NBP tempo wzrostu będzie przekraczać 5 proc. w przyszłym i w kolejnym roku.
– Nie jesteśmy tak optymistyczni, choć z pewnością KPO podbije nam tempo w tym i w przyszłym roku. Ważne, żeby środki zaczęły być wydawane jak najszybciej, już w 2021 r. To jest kluczowe, bo te pieniądze będą potrzebne w momencie wychodzenia z kryzysu. Jeśli to ma być coś, co wepchnie gospodarkę na przedpandemiczne tory, to nie może być w tym opóźnienia – mówi Jakub Sawulski. Jego zdaniem jest szansa, że przy wykorzystaniu pieniędzy z KPO dość szybko wrócimy do trendu wzrostowego tak, jakby pandemii nie było. To się może udać również dlatego, że kryzys związany z COVID-19 miał u nas nieco inny przebieg niż w gospodarkach, które najbardziej ucierpiały. Chodzi o relatywnie niewielki udział usług turystycznych, gastronomii czy hotelarstwa w wartości dodanej.
– W naszym przypadku skutki COVID-19 dla PKB potencjalnego będą mniejsze, bo odłożony popyt w większym stopniu przełoży się na wzrost wydatków. Ktoś, kto przez pandemię nie pojechał na wakacje, nie pojedzie teraz na nie dwa razy. Za to zakupy dóbr trwałych mogą być większe – mówi ekonomista.
Jak może zostać wydany fundusz odbudowy