Dzięki rowerom publicznym na jednoślady przesiadły się tysiące mieszkańców. Teraz systemy będą bardziej nastawione na stałych klientów – mówi Tomasz Wojtkiewicz, szef Nextbike Polska.

Mija 10 lat od pojawienia się w Polsce rowerów publicznych. Ile systemów uruchomił Nextbike Polska?

Wszystko zaczęło się w czerwcu 2011 r., kiedy wystartował nasz pierwszy system we Wrocławiu ze 140 rowerami. Od początku działalności w Polsce uruchomiliśmy i zarządzaliśmy w sumie 77 projektami. Zainstalowaliśmy w różnych okresach 2540 stacji dla ponad 2,5 mln użytkowników. od 2011 r. dokonali oni blisko 63 mln wypożyczeń. W tym roku będziemy zarządzać 44 systemami w całej Polsce, w których znajdzie się ponad 16 tys. rowerów. W poniedziałek wystartował nowy sezon. Na razie w 11 miastach, w tym w Warszawie. Kolejne będą ruszały sukcesywnie w połowie marca i w kwietniu. W kilku przypadkach toczą się jeszcze przetargi, w których startujemy. już w tym roku zdobyliśmy nowe kontrakty.

Kilka lat temu rower publiczny bił rekordy popularności, ale ostatnio znalazł się na zakręcie, bo liczba wypożyczeń spada. Część klientów podebrały firmy oferujące hulajnogi elektryczne, potem przyszła pandemia. Jaka przyszłość czeka te rowery?

Zbiegło się kilka czynników, które spowodowały, że wypożyczeń jest mniej. Nie uważam jednak, że rowery dużo straciły przez hulajnogi, bo korzystają z nich nieco inni klienci i w dodatku są one droższe. choć trzeba przyznać, że różne usługi wypożyczania – nie tylko hulajnóg, ale także skuterów czy aut – sprawiły, że mieszkańcy mają więcej możliwości. Na pewno pandemia wpłynęła na rowery publiczne. Sprawiła, że w miastach jest mniej ludzi – studentów, pracujących czy korzystających z rozrywek. Z kolei średni czas jazdy w 2020 r. wydłużył się. Zamiast do podjeżdżania do metra ludzie używają rowerów jako środka transportu na dłuższym odcinku. Sytuację operatorów pogorszył też jedyny taki w Europie, trwający 1,5 miesiąca rządowy lockdown rowerów miejskich. to było niezrozumiałe. rowery były i są nadal regularnie dezynfekowane. pod względem epidemicznym są bezpieczniejsze niż pojazdy komunikacji zbiorowej. Z perspektywy czasu wyczerpuje się jednak misja edukacyjna, jaką na początku pełniły rowery publiczne. miały zachęcić do przesiadki na rower jako taki. temu miały służyć np. darmowe pierwsze 20 minut jazdy. cel został osiągnięty. Na dwa kółka – często już własne – przesiadły się tysiące mieszkańców. W 2012 r. w Warszawie udział rowerów w całym ruchu wynosił 1,6 proc., a ostatnio już ponad 7 proc. Znacznie poprawiła się też infrastruktura dla cyklistów. Niebawem powinien się zmienić model biznesowy. rowery będą rzadziej wypożyczane, ale za to nastawione na stałych użytkowników. Samorządy zaczynają już iść w tę stronę. Poznań zlikwidował darmowy czas wypożyczeń. to samo szykuje Lublin. Na zachodzie Europy już nigdzie ma darmowych minut bez wykupionego abonamentu. Dzięki temu odsiana została grupa klientów, którzy pożyczają rowery i je np. niszczą. Będziemy zachęcać samorządy, by iść w kierunku modelu zakładającego, że im więcej wypożyczeń, tym więcej przychodu dla operatora. Dopłaty od miast mogłyby być mniejsze, a operatora motywowałoby to np. do pozyskiwania nowych klientów.

Dotacje miast są konieczne? Rower publiczny sam się nie utrzyma?

Nie jest tajemnicą, że różne komercyjne systemy hulajnóg czy rowerów nie przynoszą zbytnio zysków. pamiętajmy, że rower publiczny ma być elementem transportu miejskiego. Cena za wypożyczenie musi być przystępna. przy niskich stawkach utrzymanie systemu czysto komercyjnie raczej nie ma szansy spiąć się kosztowo. Przyszłością będą systemy bez stacji czy rowery elektryczne? Na Zachodzie odchodzi się już od systemów ze stacjami i zamkami, w które trzeba wpinać rowery. W Polsce też zaczynamy wdrażać systemy bezstacyjne, np. we Wrocławiu. Większe upowszechnienie się rowerów elektrycznych jest związane z rozwojem technologii. teraz największym wyzwaniem jest ładowanie baterii. Zapewne z czasem będą miały mniejszą wagę, a jednocześnie większą pojemność. W systemach będzie rósł udział elektryków, co pozwoli zachęcić nowych klientów do korzystania z jednośladów. Elektryki będą też coraz bardziej popularne w miastach z nachyleniami terenu.

Spółka Nextbike Polska w zeszłym roku wpadła w kłopoty. Zgłosiła wniosek o upadłość i restrukturyzację. W jakim stanie jest teraz?

Te wnioski to była trudna, ale zrozumiała decyzja ówczesnego zarządu. Bezpośrednio wywołała ją zeszłoroczna decyzja rządu o zawieszeniu działania systemów rowerowych i brak wiedzy, ile to potrwa. Firma bez obsługi systemów generuje spore koszty. Sąd oddalił wniosek o upadłość, uznając, że spółka jest na tyle zdrowa i ma potencjał, by przejść proces restrukturyzacji. Liczymy, że zakończy się on do połowy roku. W sierpniu po dwóch latach przerwy wróciłem do zarządu i na jesieni udało się wiele spraw poprostować. choć wpadliśmy w tarapaty, wychodzimy z tego i nieźle dajemy sobie radę. jesteśmy na ostatniej prostej negocjacji porozumienia z bankami, które są głównymi wierzycielami. ustalamy też ostatnie warunki z naszym akcjonariuszem i dostawcą technologii, Nextbike GmBH. to daje nadzieję na dalsze funkcjonowanie i rozwój.

Rozmawiał Krzysztof Śmietana