Rząd spóźnił się z pomocą dla poszkodowanych firm przy jesiennym lockdownie - powiedział w środę Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz. Dodał, że musimy nauczyć się żyć i działać z koronawirusem, żeby nie zamykać gospodarki.
Abramowicz wziął udział w spotkaniu Forum SGH "Pandemia a polityka gospodarcza wobec MŚP", na którym ocenił, że podczas pierwszej wiosennej fazy lockdownu, jeśli chodzi o wsparcie dla firm Polska była w awangardzie, przy drugiej, jesiennej fali, rząd się spóźnił.
"Po za tym pojawiły się wątpliwości, czy właściwe branże zostały jesienią zamknięte. Przykładów jest wiele, że zamknięcia niektórych branż nie są do końca zrozumiałe. Mamy badania niemieckie i norweskie, że np. zakażenia w siłowniach nie są większe niż w innych miejscach, np. w dużych zakładach pracy" - dodał.
Jak mówił Abramowicz, rząd nie zastosował kluczowych elementów, czyli dobrego uzasadnienia dla zamknięcia branż, nie wskazał terminu do kiedy to zamkniecie potrwa i nie zabezpieczył rekompensaty za zamknięcia. "Nie mogę powiedzieć, że to było dobrze przygotowane i przeprowadzenie, a świadczą o tym nastroje społeczne i narastający bunt przedsiębiorców" - zaznaczył.
Dodał, że jeszcze był taki moment "ciągnienia firm". "Chodzi o to, że aby nie płacić składki na ZUS, wystarczy firmę zawiesić, ale przedsiębiorcy nie dostali jasnego komunikatu, do kiedy to zamkniecie potrwa, podawano, że po dwóch tygodniach będzie analiza, więc właściciel nie zawieszał działalności, bo to kłopot. Tymczasem przez to niezamykanie już powstawał dług w ZUSie, który przez 4 miesiące narobił firmom strat" - wyjaśnił.
Rzecznik MŚP, porównując działanie pomocowe wiosną i jesienią wskazał, że na wsparcie za blokadę polskiej gospodarki na wiosnę przeznaczono 140 mld zł, natomiast na lockdown jesienny, który okazał się dłuższy, tylko 35 mld zł.
Abramowicz tłumaczył, rząd jesienią zrobił model wsparcia zupełnie przeciwny do wiosennego, kiedy pieniądze praktycznie szerokim strumieniem płynęły do firm. Jak zaznaczył, wystarczyło zmniejszyć obroty o 15 proc., co mogło być nadużywane.
Dodał, że jesienią rząd postanowił wycelować pomoc tylko dla potrzebujących przedsiębiorców, faktycznie zamkniętych przez rząd. "Wymyślono więc system PKD czyli Polskiej Klasyfikacji Działalności, który upoważnia firmy do pomocy. Efekt jest taki, że tysiące firm nie zostało objętych pomocą, bo mimo że odniosły olbrzymie straty przez lokcdown, mają niewłaściwe PKD" - powiedział.
"Wicepremier Gowin zapewnił mnie wczoraj, że polecił swoim dyrektorom, żeby rozpoczęli pracę nad moją propozycją, aby objąć pomocą z tarcz wszystkich, którzy mają spadek obrotów minimum 70 proc. bez względy na PKD" - dodał.
Rzecznik MŚP podkreślił, że nie wiadomo, czy będzie trzecia albo kolejna fala wirusa i kiedy on się skończy. Musimy nauczyć się żyć i działać z koronawirusem, żeby nie zamykać gospodarki.