Przyjęta przez rząd cztery lata temu (a zapowiedziana rok wcześniej) Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju jest jak szklanka: dla opozycji do połowy pusta, dla rządu do połowy pełna. Według ekspertów PO została zrealizowana w 14 proc. i na więcej się nie zanosi. Według rządu stan realizacji strategii to 67 proc.

Rząd za istotne dla oceny realizacji SOR uznaje ponad 80 wskaźników. Dla części z nich brak aktualnych danych. DGP wziął pod uwagę 51 różnych miar, dla których dysponujemy danymi za 2019 r.
W 25 przypadkach cele wyznaczone na 2020 r. zostały zrealizowane. Chodzi np. o zmniejszenie wskaźnika ubóstwa czy rosnące wydatki firm na badania i rozwój w relacji do PKB. Nasza próbka pokazuje więc, że założone cele zostały osiągnięte w 2019 r. w 49 proc.
W dziewięciu przypadkach (17 proc.) dane świadczą, że cel się przybliżył, ale niekoniecznie da się go osiągnąć w 2020 r. Tak jest w przypadku PKB na mieszkańca w porównaniu ze średnią unijną.
W pozostałych 17 przypadkach (33 proc.) albo nie widać znaczących zmian, albo wskaźniki idą w stronę przeciwną do realizacji celu. Tak np. jest z malejącym udziałem wydatków na innowacyjność w wydatkach obronnych. W większości przypadków nie ma jeszcze danych za 2020 r. Z powodu pandemii mogą one znacząco odbiegać od wyników za rok poprzedni.
Główna idea planu – którą jest podniesienie jakości życia – jest realizowana, biorąc pod uwagę wskaźniki np. dochodu rozporządzalnego czy poziomu ubóstwa. Gorzej z transformacją w kierunku gospodarki dronów i elektrycznych samochodów.
W SOR było wiele słusznych postulatów, np. ten dotyczący przesuwania się wyżej w globalnych łańcuchach wartości, czemu miało pomagać zwiększanie wydatków na badania i rozwój (i w efekcie np. wzrost udziału wyrobów wysokiej techniki w eksporcie). Ale jest w nim również kilka pułapek, jak choćby jedno z fundamentalnych założeń, jakim była poprawa międzynarodowej pozycji inwestycyjnej Polski. To wskaźnik, który pokazuje, czy i na ile kraj jest uzależniony od zagranicznego kapitału. Problem w tym, że rola zagranicznych inwestycji w polskiej gospodarce jest na tyle duża, że międzynarodowej pozycji inwestycyjnej nie da się poprawić w krótkim czasie.
W dokumencie były też postulaty, które uważano za dyskusyjne, jak pomysł reindustrializacji. Gdy większość rozwiniętych gospodarek opierała się coraz mocniej na usługach, pomysł, by stawiać na przemysł, wydawał się chybiony. Ale z dzisiejszej, covidowej perspektywy, gdy to właśnie „usługowe” gospodarki, opierające się np. na turystyce, przechodzą najgłębsze recesje, już taki być nie musi. ©℗