Zakładamy, że w kwietniu przedstawimy kompletny dokument dotyczący polityki przemysłowej. Wszyscy mówią, że II kwartał to czas, kiedy świat zacznie wracać do normalności. A my musimy być na to gotowi – mówi DGP wiceminister rozwoju, pracy i technologii prof. Robert Tomanek.

Na jakim etapie jest obecnie przygotowanie koncepcji polityki przemysłowej?
Ramy zostały wyznaczone w grudniu. Powołaliśmy zespoły specjalistów, a w tej chwili trwa monitoring potrzeb zgłaszanych przez przedsiębiorców. Do końca stycznia zbierane są uwagi do Białej Księgi. Równolegle trwają prace eksperckie.
Nowa polityka przemysłowa ma być opakowana w 3P: polski przemysł, polskie technologie, polskie produkty. Na ile to możliwe, by w obecnym świecie były one wyłącznie polskie?
Każdy kraj powinien dbać o własnych wytwórców. Tym bardziej że teraz sprzyja temu konieczność zapewnienia bezpieczeństwa łańcuchów dostaw oraz ich skracania, choćby ze względów bezpieczeństwa, a także kwestie klimatyczne i myślenie o gospodarce w kategoriach obiegu zamkniętego. Dziś łańcuchy dostaw obejmują cały świat. Niedawno czytałem wywiad z szefem firmy samochodowej, który mówił, że o ile zwykle mieli zapas części na 2–3 dni, o tyle w czasie pandemii mają na 30 minut. Choćby ten przykład pokazuje, że jest potrzeba, by tworzyć produkty w Europie – to korzystne dla polskiej gospodarki.
Transfer technologii do Polski odbywał się jeszcze do niedawna głównie przez napływ inwestycji zagranicznych. Jakie mechanizmy będą w stanie uruchomić polską innowacyjność i polski przemysł w znacznie większym stopniu niż do tej pory?
Prace nad konkretnymi propozycjami właśnie trwają. Na ten moment na poziomie ministerstwa wskazaliśmy za cel przede wszystkim znoszenie barier prawnych. Jestem przekonany, że jeśli przemysłowi pozwoli się działać w sposób nieskrępowany, to będzie w stanie mocno pójść do przodu i się rozwijać. Zatem istotne jest to, co nazywamy tarczą prawną czy deregulacją. Po drugie, wsparcie innowacyjności za pomocą dotychczasowych oraz nowych narzędzi. Kontrakty branżowe, czyli bardzo precyzyjne relacje z branżami. Polityka zakupowa, która pozwoli nam na wskazanie pewnych nowych kierunków w zamówieniach publicznych. Trzeba wspierać to, co mamy, i kreować nowe możliwości wzrostu dobrego polskiego przemysłu.
Czy ta polityka zostanie wpisana w Strategię Odpowiedzialnego Rozwoju? Czy jest jeszcze aktualna? Zakładała wzrost udziału przemysłu w PKB, a obserwowaliśmy spadek.
SOR nadal obowiązuje, układ planowania strategicznego państwa jest stabilny. Z SOR wywodzimy np. strategię produktywności – ten dokument jest na etapie uzgodnień międzyresortowych i niebawem będzie gotowy. Polityka przemysłowa jest narzędziem i logiczną konsekwencją tego, co mamy. Państwo powinno być transparentne, więc nie może działać akcyjnie, ale opierać się na dokumentach strategicznych. One są potrzebne, by wiedzieć, według jakiego planu się poruszamy. To także istotne z punktu widzenia komunikacji z Komisją Europejską, organizacjami międzynarodowymi i biznesem.
Pisaliśmy w DGP, że w minionej pięciolatce w Polsce dzięki firmom wzrosła innowacyjność. Czy to będzie kontynuowane?
Chcemy zintensyfikować nasze działania, dzięki którym firmy będą mogły jeszcze więcej inwestować. Zakładamy także zintegrowanie różnych instrumentów, które zwiększą nakłady na innowacyjność. To przede wszystkim dotyczy regulacji, ale także konkretnych instrumentów, nad którymi pracujemy.
Cały czas jest problem współpracy nauki z biznesem. Czy widzi pan tu możliwości działania?
Byłem rektorem uczelni, prorektorem, znam siły, ale i słabości środowiska. Powinniśmy na pewno aktywniej wykorzystywać środki publiczne na innowacyjność, aby były one przeznaczane na projekty, które są sprzedawalne. Chodzi o to, by inwestować w przedsięwzięcia, które przynoszą efekty. Chciałbym włączyć środowisko akademickie w dyskusję o tym, by to, co powstaje w obszarze B+R, przynosiło wymierne rezultaty. O skuteczności wdrożenia innowacji świadczy nie to, czy mamy patent, ale czy przekłada się on na produkt. Jeżeli nie ma produktu, jeśli pomysł jest niesprzedawalny, to trudno mówić o sukcesie.
Widzi pan instrumentarium, które pobudzałoby naukę do działania? Obserwujemy zmniejszenie wydatków na ten cel i państwa, i Unii.
Mam nadzieję, że gdy polskie zespoły badawcze będą wygrywać częściej w konkursach ogłaszanych przez instytucje unijne, wtedy więcej środków z budżetu UE będzie do nich trafiało. Co do wydatków państwa – mam przed oczami liczne instrumenty Narodowego Centrum Badań i Rozwoju i chciałbym, by środki finansowe, które z nich płyną, były wydawane jeszcze bardziej efektywnie.
Nasze wydatki w porównaniu z niektórymi innymi państwami są mniejsze, ale tu nie chodzi o to, by je zwiększać dla samego zwiększenia. Musimy mieć pewność, że te środki są efektywnie pożytkowane. Same wskaźniki wydatków na innowacje w stosunku do PKB to nie wszystko.
Czy tę nową politykę przemysłową będzie można ująć w konkretnych celach?
Tak. Na etapie prac nad tą polityką musimy określić cele w perspektywie roku 2030 i powinniśmy bardzo precyzyjnie, jednoznacznie wyspecyfikować instrumenty ich realizacji. Moja wizja opiera się na przeświadczeniu, że mamy sporo kompetencji przemysłowych, które trzeba wykorzystać i rozwinąć. Stąd te pięć osi, które zostały w grudniu sformułowane na poziomie ministerstwa.
Cyfryzacja, zielony ład, lokalizacja, bezpieczeństwo, nowoczesne społeczeństwo…
Tak, za tym stoją konkretne rzeczy. Lokalizacja oznacza, że skracamy łańcuchy dostaw, produkujemy u siebie. Zielony ład, że produkujemy rzeczy, które wpisują się w politykę klimatyczną. Przykładowo elektrolizery do produkcji wodoru powinny powstawać w całości albo w części w Polsce. Mamy takie założenie, aby nasz przemysł poszedł w stronę takich działań, które wiążą się ze wzrostem konkurencyjności i które przełożą się również na dalszy dynamiczny wzrost eksportu. Ta polityka ma zaowocować konkretnymi regulacjami, np. we wspieraniu innowacyjności. Podobnie jak kontrakty branżowe. Chodzi o to, by z branżami zawrzeć coś w rodzaju umowy społecznej.
Na czym te kontrakty będą polegały?
Na zobowiązaniach dwóch stron. Na przykład strona przedsiębiorców zobowiązuje się, że w określonej perspektywie będzie inwestować w obniżenie emisji gazów cieplarnianych i rozwój OZE, a państwo, że będzie podejmować działania wspierające konwersję energetyki z emisyjnej na nieemisyjną, że podejmie określone działania, żeby zmniejszyć obciążenia regulacyjne – chodzi o spisanie zasad współpracy. Będą nad tym pracować eksperci z przemysłu, pracownicy ministerstwa oraz przedstawiciele biznesu. Takie kontrakty są stosowane np. w Wielkiej Brytanii.
Tylko czy to się nie rozjedzie? Korea postanowiła budować 5G kilkanaście lat temu, konsekwentnie trzymała się tego celu, budując pod to infrastrukturę, i wreszcie go osiągnęła. Czy u nas będzie takie spojrzenie?
Jeżeli w trakcie dyskusji nad polityką przemysłową dojdziemy do takich wniosków, to tak. Chodzi o stabilność działania biznesu i przewidywalność oraz transparentność państwa w relacjach z biznesem.
Czy będzie rozbudowane instrumentarium fiskalne? Mamy ulgę innowacyjną na badanie i rozwój, kroi się ulga na robotyzację. Jest znak zapytania przy uldze na prototyp i mamy ulgę patentową. Czy są jeszcze pomysły na inny kształt polityki państwowej, który wspierałby realizację tych celów?
Jest otwarcie na takie instrumenty. Liczę, że wraz z ekspertami, którzy będą pracować nad polityką oraz przedstawicielami biznesu, takie instrumenty zaproponujemy.
Jakie przykładowe cele można by pokazać do roku 2025 i do roku 2030 w tych zasadniczych filarach?
Na przykład zmniejszenie energochłonności polskiego przemysłu, zwiększenie udziału energii odnawialnej w produkcji i udziału naszego przemysłu w europejskim. Zwiększenie wskaźników eksportu i ekspansji zagranicznej. Wskaźniki muszą być oparte na głównym celu, jakim jest wzrost konkurencyjności przy zachowaniu bezpieczeństwa.
Przez wiele lat hamulcowym innowacji był resort finansów, który patrzył na to od strony księgowej. Czy ta polityka przemysłowa będzie stopowana przez siły wewnętrzne w rządzie?
Resort finansów jest otwarty na innowacje. Przez ostatnie 5–6 lat wspierał te ulgi. Jednak musimy mieć na uwadze to, że ten resort dba o wydatki całego państwa i z ostrożnością podchodzi do wszelkich inicjatyw, które mogłyby ewentualnie zmniejszyć przychody. Na pewno będziemy prowadzić konstruktywny dialog. To przecież coś w rodzaju lewarowania – zwiększamy innowacyjność, a jednocześnie zwiększają się przychody, bo firmy inwestują.
Czy pandemia nie zaburzy kształtowania polityki przemysłowej?
Pandemia unaoczniła słabości współczesnego świata i jego przewymiarowanie w różnych aspektach, np. mobilności. Jeżeli wyciągniemy wnioski – a to jest m.in. przesłanką tworzenia tej polityki – to jesteśmy w stanie pójść do przodu. Myślę, że my jako państwo i gospodarka z tego kryzysu wyjdziemy w dobrym stanie. Nasz eksport, a to jest główny sprawdzian siły gospodarki, wygląda dość dobrze. Niesamowity bilans dodatni pokazuje, że gospodarka sobie radzi. Jest to szczególnie widoczne na tle największych eksporterów unijnych, gdzie w dużej części obserwujemy dwucyfrowe spadki eksportu. Miarą siły naszego handlu zagranicznego i jego konkurencyjności jest także systematyczne umacnianie się w imporcie Niemiec – największego eksportera i największej gospodarki UE. W listopadzie ubiegłego roku Polska wyprzedziła USA i stała się trzecim dostawcą towarów do tego kraju i drugim w Europie po Holandii. Z czego to się bierze? Po pierwsze z dywersyfikacji, po drugie z silnego popytu i po trzecie z dużego poziomu przedsiębiorczości i to procentuje. Patrzę z dystansem na gospodarkę, ale i z podziwem. Bo te wskaźniki ekonomiczne, gospodarcze dla Polski naprawdę wyglądają dobrze.
Na ile ta polityka przemysłowa musi być obudowana przez inne polityki państwowe? Na przykład dotyczące rynku pracy?
Jedną z osi rozwojowych tej polityki jest także dążenie do podniesienia jakości kapitału społecznego i rozwoju kompetencji kadr. Z polityki przemysłowej powinny również wynikać wnioski dotyczące potencjału kadrowego i kształtu rynku pracy. Dlatego mam nadzieję, że powstaną wytyczne dla innych polityk, dotyczących np. kształcenia.
Kiedy polityka stanie się strategią?
Zakładamy, że w kwietniu, po pracach zespołów eksperckich i negocjacjach z branżami, przedstawimy kompletny dokument. To będzie już wtedy instrumentarium działania, natomiast żeby stał się dokumentem rządowym, wbudowanym w cały system polityk i strategii, potrzeba jeszcze kilku miesięcy. Wszyscy mówią, że II kwartał to czas, kiedy świat zacznie wychodzić z pandemii i wracać do normalności. A my musimy być na to gotowi.
Rozmawiał Grzegorz Osiecki
Wsp. Anna Ochremiak