Mimo wzrostu cen surowca i optymizmu związanego z rozpoczęciem szczepień początek roku po raz kolejny ujawnił sprzeczności interesów między naftowymi potentatami
Mimo wzrostu cen surowca i optymizmu związanego z rozpoczęciem szczepień początek roku po raz kolejny ujawnił sprzeczności interesów między naftowymi potentatami
Za luzowaniem limitów wydobycia ropy optowała w negocjacjach OPEC+ Rosja wspierana przez Kazachstan. Sprzeciwia się temu jednak większość pozostałych 21 państw na czele z Arabią Saudyjską. Jak zauważa Bloomberg, odzwierciedla to różnicę w priorytetach dwóch kluczowych eksporterów surowca: dla Saudyjczyków jest to stabilność rynku i zabezpieczenie notowań giełdowych swojego koncernu naftowego, dla Rosji – zabezpieczenie udziału w rynku przed konkurentami, przede wszystkim amerykańskimi producentami ropy z łupków, których rentowność rośnie wraz z cenami surowca. Porozumienia w sprawie poziomu wydobycia w lutym – które wymaga jednomyślności – nie udało się osiągnąć planowo w poniedziałek. Fiasko rozmów przyniosły największe od tygodni, prawie 2-proc. spadki cen ropy w kontraktach futures.
Kolejna tura rozmów zakończyła się już po zamknięciu tego wydania DGP, ale pierwsze sygnały mówią o zgodzie Moskwy na proponowane rozwiązanie. W zamian Saudowie mieli obiecać Rosjanom poluzowanie limitów wydobycia w marcu.
Zgoda jest prawdopodobna, bo część analityków wskazuje, że weto wobec niekorzystnych ustaleń nie jest dla Moskwy grą wartą świeczki. Tym bardziej że zamiast tego może – jak do tej pory – na różne sposoby naginać i obchodzić warunki umowy, by mimo wszystko zwiększać swoją produkcję, co nie spotyka się z żadnymi poważniejszymi konsekwencjami. Według danych na koniec listopada podawanych przez S&P Rosja przekroczyła ustalone limity wydobycia o ponad 600 tys. baryłek ropy dziennie.
Cięcia wydobycia to dla producentów niższe zyski z eksportu, ale ich uchylanie, w obliczu utrzymującej się na rynkach niestabilności, oznacza zagrożenie dla cen surowca. Ostatni miesiąc i rozpoczęcie w wielu krajach szczepień przeciwko COVID-19 rozbudziły nadzieje inwestorów i – wraz z szybką odbudową chińskiej gospodarki, niskim kursem dolara oraz rosnącym napięciem wokół Iranu – przyniosły stopniowe wzrosty do ponad 50 dol. za baryłkę ropy Brent. Zdaniem rosyjskiego ministra energetyki Aleksandra Nowaka ceny surowca znalazły się w „optymalnym przedziale”, pomiędzy 45 a 55 dol. za baryłkę.
– Jeśli OPEC+ nie zwiększy eksportu, lukę tę wypełnią jej konkurenci – uważa Nowak. W grudniu eksporterzy odnotowali najwyższe od ponad pół roku wyniki sprzedaży surowca. Według Bloomberga w porównaniu z poprzednim miesiącem dostawy z krajów Zatoki Perskiej wzrosły średnio o ok. 700 tys. baryłek dziennie. Popytowi na ropę sprzyjają też niskie temperatury na północnej półkuli.
Obecne ceny surowca nie są jednak optymalne dla większości krajów OPEC, które starają się wypełnić lukę w swoich budżetach. Wolna od tego problemu nie jest zresztą także Rosja. Jak zauważa portal BiznesAlert, przeciętna cena rosyjskiej ropy w ubiegłym roku była o ponad dolara niższa od wartości referencyjnej zapisanej w budżecie. Niższy od planowanego był też eksport surowca. Dodatkowo trwałość korzystnych dla eksporterów trendów pozostaje wątpliwa w obliczu rekordowych w wielu krajach statystyk zachorowań i rozszerzania obostrzeń, a także obaw przed pojawieniem się nowej mutacji wirusa. Bloomberg donosi ponadto, że część przetwórców ropy zrezygnowała z podpisywania długoterminowych kontraktów na dostawy. Analitycy prognozują, że jeszcze w pierwszej połowie roku należy liczyć się z pogorszeniem notowań ropy. O prawie 200 tys. baryłek niższe niż pierwotnie zakładane są ostatnie szacunki dotyczące dziennego popytu na ropę w 2021 r. Międzynarodowej Agencji Energii. Według samej OPEC dzienny popyt na ropę nie osiągnie w tym roku poziomu sprzed pandemii, ale będzie średnio o prawie 6 mln baryłek wyższy niż w 2020 r. – kartel przyznaje, że perspektywy na pierwsze półrocze są mocno niepewne.
Pierwotnie przyjęty przez OPEC+ harmonogram zakładał przywrócenie od stycznia wydobycia 2 mln baryłek surowca dziennie, na których redukcję zgodzono się w ubiegłym roku. Przedłużający się negatywny wpływ pandemii na popyt zmusił jednak producentów ropy do rewizji założeń. Eksperci oczekiwali wręcz przedłużenia wcześniejszych cięć – na poziomie 7,7 mln baryłek dziennie – o kolejne pół roku. Ostatecznie w grudniu zdecydowano tylko o spowolnieniu procesu odtwarzania produkcji – od stycznia kraje OPEC+ dopuściły zwiększenie wydobycia ropy o 500 tys. baryłek dziennie – oraz o tym, by decyzje w sprawie poziomów wydobycia podejmować co miesiąc.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama