Polacy nie chcą zmieniać sprzedawców energii. Dlaczego?
W Wielkiej Brytanii zmiany sprzedawcy energii odbiorca dokonuje średnio co roku. W Polsce te słupki również systematycznie rosną, ale daleko nam do masowej skali tego zjawiska. Z jednej strony podkreślałbym brak świadomości konsumentów energii czy gazu. Z drugiej strony - klienci wiedzą, że z ekonomicznego punktu widzenia taka operacja nie przedstawia się atrakcyjnie. Co innego sprzedaż łączona - jedna faktura zawierająca w sobie opłatę za prąd, gaz, telefon i Internet, a może kablówkę. Reasumując: gdyby dla klienta istniała jakaś wartość dodana, zmiana dotychczasowego sprzedawcy miałaby większy sens. I to jest kierunek, który dziś może zwiększyć skalę zjawiska wśród odbiorców komunalnych energii.
A oszczędność?
Jeżeli chodzi o aspekt finansowy to oszczędność z tytułu zmiany sprzedawcy energii elektrycznej, jeśli w ogóle wystąpi, nie przekracza 100 złotych rocznie. To nie są duże pieniądze dla gospodarstwa domowego w skali roku.
Ale ceny energii będą rosnąć
Podzielam pogląd, że cena energii na rynku będzie w przyszłości rosnąć, patrząc na ceny surowców, systemy wsparcia zielonej energii, niezbędne modernizacje sieci, czy proces masowej wymiany liczników. Ale tak kalkuluje tylko świadomy odbiorca. I raczej ten przemysłowy, kupujący duże wolumeny energii na rynku detalicznym, a także hurtowym.
Wiele firm decyduje się na sprzedaż energii…
To dynamiczne obecnie zjawisko na rynku, które aktywnie wspieramy produktowo. Sygnity jest liderem w zakresie rozwiązań dla niezależnych sprzedawców energii. Firmy działające dotąd w innych sektorach - np.: sieci handlowe czy operatorzy telekomunikacyjni, mając bazę klientów detalicznych - chcą do swojej podstawowej oferty dołączyć energię elektryczną. Służy to jednak raczej utrzymaniu lojalności swoich obecnych klientów, bo biznesu z handlu energią na razie nie zrobią.
A co z gazem?
W naszej ocenie zjawisko zmiany sprzedawcy gazu w znaczącej skali nie nastąpi w najbliższej przyszłości. Nie mamy w Polsce konkurencyjnego rynku w tym obszarze. Słowem, odbiorca nie za bardzo ma na kogo tego sprzedawcę zmienić. Natomiast nasi klienci z obszaru gazownictwa są zainteresowani sprzedażą energii elektrycznej, a więc rozbudową swojej podstawowej oferty.
Porozmawiajmy o licznikach. Jak jest rola Sygnity w smart meteringu?
Sygnity jest integratorem systemów IT. Nasza oferta w zakresie smart meteringu jest kompleksowa i dotyczy zarówno aplikacji do akwizycji danych pomiarowych pozwalającej skoncentrować proces pozyskiwania danych z liczników i koncentratorów w jednym systemie IT, poprzez aplikację centralną AMI, po systemy raportowe i interfejsy udostepniające pełne dane na potrzeby dalszych procesów, np. billingowych czy obsługi technicznej.
Po co firmy wdrażają smart metering?
Celem biznesowym wdrożenia smart meteringu bynajmniej nie jest testowanie zdalnego odczytu. To już mieliśmy. Celem jest wdrożenie fundamentów budowy w Polsce, a także w Europie, inteligentnych sieci energetycznych. Elementem obligatoryjnym w tej koncepcji są rzeczywiste dane o zużyciu i produkcji energii przez jej odbiorców, zapewnienie skuteczności pozyskiwania tych danych w określonym harmonogramie przy ograniczeniach technicznych, geograficznych i urbanistycznych. To wymaga olbrzymich inwestycji - ale w długiej perspektywie pozwoli oszczędzić pieniądze.
Czy rzeczywiście nie ma obecnie uzasadnienia finansowego do wdrożenia zdalnych odczytów? Szwedzi i Włosi zrobili to bez wahania
Spójrzmy jak to wyglądało w Europie. Jeśli mówimy o wdrożeniach w szwedzkim Vattenfallu to był to jeden z liderów, dynamicznie rozwijający się koncern energetyczny, dominant na rynku szwedzkim. Nie należy się dziwić, że dla takiego koncernu, który ma rozbudowaną, zmodernizowaną i nowoczesną sieć, który ma pomysły na rozwój i pieniądze na ich realizację, kolejnym etapem było opomiarowanie wszystkich odbiorców. Dokonano tego, aby pozyskać detaliczną wiedzę o stanie sieci, profilach zużycia, aktualnych poborach z ziarnem kilkunastominutowym, a w konsekwencji aby kontynuować pracę w kierunku budowy inteligentnych sieci.
To kluczowy element?
Nie ma inteligentnych sieci energetycznych bez zdalnych odczytów i bez rzeczywistych danych pomiarowych.
A zdalny odczyt gazu?
Na razie nikt nie zmusza do wdrożenia zdalnego odczytu na rynku gazu. Będzie to możliwe wtedy, gdy będzie to zasadne ekonomicznie. W zakresie energii elektrycznej z kolei nikt nie mówi o kosztach. Sektor gazowy sam analizuje czy Kowalskiemu potrzebny jest zdalny odczyt gazu. Jeżeli o ten aspekt chodzi, to sektor ten nie idzie za modą i nie działa pod presją legislacyjną. Doczekamy się jednak perspektywy, kiedy w gazie również wdrożone zostanie inteligentne opomiarowanie. Przed tym nie da się uciec. Uważam jednak, że będzie to zrobione w sposób zrównoważony.
Rynek szwedzki stwierdził, że wdrożenie ISE jest opłacalne?
W Szwecji sektor od lat budował świadomość odbiorców i wspierał prosumentów. W efekcie społeczeństwo dojrzało do wizji inteligentnych sieci i zobaczyło korzyści jakie niesie ze sobą to zjawisko. Nie tylko w aspekcie finansowym – świadoma konsumpcja i produkcja na potrzeby własne - ale także, a może przede wszystkim podniesienia komfortu życia codziennego, tzn.: zaawansowane programy DSR, sieci HAN, sterowanie w inteligentnych domach, motoryzacja elektryczna. W Polsce na razie nie możemy tego zaoferować w takim zakresie.
Dlaczego zatem zdalne odczyty wdrożyli Włosi?
Faktem jest, że świadomość wartości pozyskiwania danych pomiarowych u Włochów jako społeczeństwa jest dosyć niska. Dlatego miały tu znaczenie kwestie polityczne - działania koncernów i polityków. Społeczeństwo poczęstowano rzeczywistym zużyciem energii - i to chwyciło w dobie kryzysu. Choć trzeba zaznaczyć, że kwestie polityczne zepchnęły na dalszy plan kwestie ekonomiczne. Należy ubolewać, że po wdrożeniu inteligentnego opomiarowania nie stało się już nic więcej w zakresie budowy smart grid.
A Niemcy? Znaleźli swoją drogę?
Niemcy zakwestionowali ekonomiczną zasadność instalacji liczników zdalnego odczytu we wszystkich gospodarstwach domowych. Dlaczego? Ponieważ wyszli z założenia, że dla nich domy inteligentne to nie domy, w których zamontowano inteligentny licznik. Nie każdy odbiorca będzie produkował energię, a więc liczników nie muszą instalować wszędzie i za wszelką cenę, a tylko tam gdzie jest to uzasadnione biznesowo z punktu widzenia Operatora Sieci Dystrybucyjnej. Wydaje się, że model niemiecki jest modelem najbardziej efektywnym.
Czemu Polska nie wybrała własnej drogi?
Polskę zastała dyrektywa unijna i nastąpiła jej transpozycja do prawa energetycznego. Najgorsze jest, to, że przespaliśmy swój moment, nie zajęliśmy żadnego stanowiska, nie wydaliśmy zgody, ani sprzeciwu, czy zdania odrębnego. Przemilczeliśmy tę sytuację, choć w opinii wielu ekspertów mogliśmy kreować swoje scenariusze. Walczyć tak jak walczymy o scenariusze związane z redukcją emisji CO2. Teraz zostaje tylko dostosować się do wytycznych UE w tym zakresie - a horyzont jest bardzo bliski. Żeby dotrzymać tych zobowiązań codziennie od dzisiaj musimy instalować na sieci po kilka tysięcy liczników.
Wielkiego ruchu w tym wieszaniu liczników, poza Energą, nie widać….
…co jest koincydencją wielu zjawisk. Tej skali inwestycje wymagają przejrzystych regulacji formalno-prawnych, jednoznacznego stanowiska i wytycznych Regulatora, przygotowania inwestycji pod kątem określenia celów biznesowych, środków finansowych, wybrania określonej procedury mitygującej ryzyko wyboru niekompetentnego dostawcy systemu. Projekt musi także spełnić szereg warunków, aby taka inwestycja została zakwalifikowana do zwrotu w taryfie. Trzeba stale monitorować parametry takiego projektu, gdyż ich przekroczenie wygeneruje ogromne straty po stronie OSD. Do tego, pozostaje kwestia uzasadnienia ekonomicznego i polityki informacyjnej, której celem jest przekonanie do tego typu inwestycji opinii publicznej. Nic więc dziwnego, że sektor nie „rzucił” się na realizację kompleksowych inwestycji w sytuacji, gdy nie było spójnego programu budowy tego typu rozwiązań, koncentrując się dotąd raczej na projektach pilotażowych małej skali. Energa poszła zdecydowanie krok dalej i dziś jest liderem zmiany z zasłużonymi benefitami, ale też z konsekwencjami.
Z tego obrazu wyłania się chaos decyzyjny w polskiej energetyce. Kto powinien być wizjonerem polskiej energetyki? Rząd?
Bardzo dobre pytanie. Brakuje nam spójności. Istnieje wiele opracowań wyspowych dotyczących poszczególnych gałęzi energetyki. Kto powinien wziąć odpowiedzialność za podejście kompleksowe? Nie zrobi tego rząd. Funkcje Regulatora koncentrują się na zapewnieniu konkurencyjności i zabezpieczeniu równych zasad dla uczestników rynku energii. Choć jednocześnie należy przyznać, że opublikowane stanowiska Prezesa URE w sprawie budowy systemów AMI wprowadziły potrzebny porządek w dyskusjach nad wymaganiami dla takich instalacji. W naszej ocenie to jednak koncerny energetyczne musza się porozumieć i wypracować własne i spójne stanowisko. Na razie jednak na to się nie zanosi. Powinniśmy dyskutować o tym gdzie polska energetyka będzie za 5, 10 lat czy 15 lat , a tymczasem nadal trwa dyskusja jak będzie działał licznik zdalnego odczytu.
Podobnie jest z OZE?
Polska przez jakiś czas miała szansę stać się europejskim liderem w produkcji elementów instalacji wiatrowych i solarnych. Tę szansę także przegapiliśmy. Brak aktów normatywnych w zakresie OZE, spójności wizji różnych środowisk na zagadnienie rozwoju energetyki odnawialnej, przewidywalności trendów. Czy nie wiedzieliśmy, że pójdziemy w kierunku energii odnawialnej, w dodatku prosumenckiej? A teraz Polskę zalewa odnawialny złom lub wątpliwej jakości instalacje z Chin.
Sygnity ma propozycję dla mikroinstalacji?
To ciekawy pomysł. Nasza działalność np. na Słowacji, gdzie dotacje unijne, otwarcie się prawa energetycznego spowodowały boom na instalacje fotowoltaiczne, skupiona jest na utrzymaniu autorskiego systemu self billing, dzięki któremu klient produkujący energię sam może wystawić sobie fakturę za pomocą udostępnionego poprzez www systemu IT. W efekcie nie musi czekać na OSD aż mu ją wystawi. Ta faktura mu się należy, bo jest producentem energii, którą jego instalacja wprowadziła do systemu elektroenergetycznego.
Czyli jest możliwy wariant OZE bez smart meteringu?
Może istnieć OZE bez smart meteringu. Idąc dalej przykładem południowych sąsiadów – Słowacy, tak zaawansowani w energetyce prosumenckiej są w przededniu rozpisania przetargu na… inteligentne liczniki. Jest to po prostu jedyny właściwy kierunek, ale z drugiej strony nie cel sam w sobie. Da to korzyści głównie w zakresie ograniczenia kosztów pozyskania danych, oraz ich kompletności i terminowości.
Porozmawiajmy o perspektywie 2020. Co z wdrożeniem unijnej dyrektywy?
2020 rok szybko się zbliża. Nie dotrzymamy tego terminu, nie miejmy złudzeń. Z punktu widzenia formalno-prawnego załatwimy to w Brukseli, ale problem pozostanie.
Jak to się skończy w czarnym scenariuszu?
Nie chcę myśleć o czarnych scenariuszach. Przed branżą energetyczną i każdą, która współpracuje z tym sektorem, w szczególności przed teleinformatyką, stoją ciekawe wyzwania technologiczne i idące za nimi wielkoskalowe projekty. Sukcesem zakończą się te inwestycje, które będą miały zdefiniowane mierzalne cele i korzyści biznesowe. Narzędziem do ich osiągnięcia powinny być kompetencje branżowe i technologia. Sygnity dysponuje jednym i drugim. Na rynku polskim nie ma firmy posiadającej jednocześnie tak rozbudowane portfolio produktów własnych przeznaczonych dla energetyki oraz tak elastycznej na potrzeby sektora i współpracę z partnerami technologicznymi. Ponad 20 lat doświadczeń na tym rynku, inwestycje w nowe produkty oraz partnerstwa ze światowymi vendorami sprawiają, że od dawna jesteśmy gotowi stawić czoła każdemu wyzwaniu sektora energetycznego w zakresie IT. Z tej perspektywy nie widzę czarnego scenariusza dla polskiej energetyki.