Choć Komisja Europejska w marcu wydała rozporządzenie, Polska nie zaczęła jeszcze prac nad oceną potencjału ciepłownictwa.
/>
Komisja Europejska uznaje sektor ciepłowniczy za kluczowy w osiągnięciu neutralności klimatycznej, co jest jednym z priorytetów Brukseli na najbliższe dekady. W marcu KE wydała rozporządzenie zmieniające załączniki dotyczące ocen efektywności w zakresie ogrzewania i ciepłownictwa. Na mocy tego dokumentu każde z państw członkowskich ma obowiązek przygotować kompleksową ocenę potencjału ogrzewania i ciepłownictwa.
Zgodnie z unijną nowomową ma to być mapa drogowa dla sektora ciepłowniczego, czyli mapa ciepła, której celem jest przedstawienie sposobów dekarbonizacji do 2050 r. Tymczasem z naszych informacji wynika, że Polska przez pół roku od decyzji Brukseli nie rozpoczęła żadnych prac nad dokumentem. Resort energii nie odpowiedział na nasze pytania w tej sprawie.
– To dokument, który co pięć lat ma być przedstawiany do akceptacji Komisji Europejskiej. Pierwszy powstał cztery lata temu w resorcie gospodarki. Dwa miesiące temu mieliśmy spotkania m.in. w sprawie mapy ciepła w DGClimate i DGEnergy (dyrekcjach generalnych Komisji Europejskiej – red.). Wiemy już, że Bruksela będzie sprawdzać nie tylko potencjał, ale i zmianę struktury nośników, czyli nie tylko stan faktyczny, ale odejście od paliw kopalnych, w pierwszej kolejności węgla. Gaz być może będzie traktowany jako paliwo przejściowe – mówi DGP Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie.
Jeśli dokument nie spełni unijnych wymogów, KE może poprosić o wniesienie poprawek, ale może go też odrzucić. – W konsekwencji może się to wiązać nawet z sankcjami finansowymi. Choćby w oparciu o rozporządzenie o zarządzaniu Unią energetyczną, gdzie takie kary są możliwe w sytuacji, gdy kraj członkowski w wystarczającym tempie nie rozwija OZE – tłumaczy Szymczak. I dodaje, że mapa ciepła powinna być spójna z planowaną do końca roku strategią rządową dla branży, ale też z Polityką energetyczną Polski do 2040 r. i Planem na rzecz klimatu i energii.
Na razie z odnawialnych źródeł energii Polska pozyskuje ok. 7–8 proc. ciepła, z czego ponad 90 proc. daje biomasa. Jak mówi Szymczak, wykorzystanie geotermii do produkcji ciepła systemowego jest uzasadnione w ok. 50 miejscach w Polsce. Dziś mamy sześć takich instalacji. – Do tego potrzebne będą duże pompy ciepła i panele słoneczne, a w przyszłości energia elektryczna z wiatraków połączonych z magazynami ciepła, ale nie dobowymi, lecz sezonowymi. W Danii są już takie magazyny utrzymujące ciepło nawet przez kilka miesięcy – mówi nasz rozmówca.
– Częściowo do miksu mogą też dojść biogazownie tam, gdzie to technicznie możliwe, oraz spalarnie śmieci, a także wykorzystanie ciepła odpadowego z przemysłu – wylicza. W dokumencie powinny znaleźć się m.in. informacje o zapotrzebowaniu na ogrzewanie i chłodzenie oraz określenie zużycia energii końcowej w podziale na sektory. Powinno się tam także znaleźć bieżące zapotrzebowanie na ciepło i chłód w podziale na technologie.
Na mapie kraju powinny zostać zaznaczone obszary zapotrzebowania na ogrzewanie i chłodzenie oraz istniejące i planowane punkty zaopatrzenia w energię cieplną i chłodniczą wraz z instalacjami przesyłowymi systemu ciepłowniczego. Dodatkowo dokument powinien zawierać prognozy tendencji zapotrzebowania na ogrzewanie i chłodzenie na kolejne 30 lat. Wreszcie musi się w nim znaleźć przegląd środków ustawodawczych i nieustawodawczych wraz z przewidzianym ograniczeniem emisji gazów cieplarnianych i oszczędnością energii pierwotnej.
Sęk w tym, że Polityka energetyczna Polski do 2040 r. wciąż nie została opublikowana, a to do niej ma być dopasowana mapa cieplna. Na pewno nie stanie się to przed październikowymi wyborami parlamentarnymi. – Trwa strategiczna ocena oddziaływania na środowisko PEP2040. Będzie ona gotowa do końca września. Dokument zostanie udostępniony do ponownych konsultacji – powiedział w poniedziałek Tomasz Świetlicki, dyrektor departamentu elektroenergetyki i ciepłownictwa w resorcie energii.