Synthos liczy, że uzyskanie pozwolenia od polskiego regulatora zabierze nie więcej niż 7–8 lat. Ale procedury mogą temu przeszkodzić.
Synthos liczy, że uzyskanie pozwolenia od polskiego regulatora zabierze nie więcej niż 7–8 lat. Ale procedury mogą temu przeszkodzić.
GE Hitachi uważa, że technologia może zostać uruchomiona w Polsce w drugiej połowie przyszłej dekady.
"Technologia BWRX-300 może być uruchomiona do połowy lub pod koniec lat 2020-tych. GE Hitachi i Synthos będą we właściwym czasie współpracować z polskim regulatorem, by ocenić termin wydania licencji" - odpisała spółka GE Hitachi Nuclear Energy na pytanie DGP, kiedy reaktor BWRX-300 mógłby zostać uruchomiony w Polsce.
Dwie spółki z naszego regionu, w tym polski Synthos, podpisały memorandum o współpracy z GE Hitachi Nuclear Energy (GEH) i myślą o uruchomieniu reaktorów jądrowych. Jak pisaliśmy przedwczoraj na www.forsal.pl, firma należąca do Michała Sołowowa chciałaby dostarczać prąd i ciepło do swoich zakładów, prawdopodobną lokalizacją są okolice Oświęcimia. DGP ustalił, że w ciągu dekady Synthos chce postawić pierwszy reaktor jądrowy o mocy 300 MW. Chodzi o reaktor wodno-wrzący BWRX-300. Szacowany koszt to ok. 1 mld dol. Podobne plany ma także estońska Fermi Energia. Spółki mają sprawdzić opłacalność budowy reaktora w Estonii i ocenić wymogi regulacyjne dla takiej inwestycji.
Źródło zbliżone do polskiej spółki chemicznej poinformowało DGP, że Synthos liczy, że uzyskanie pozwolenia od polskiego regulatora zabierze nie więcej niż 7–8 lat. 24 miesiące ma trwać sama budowa. Do tego potrzebne byłoby jednak znaczne przyspieszenie w certyfikowaniu technologii SMR, która ma – według tego źródła – szanse najszybciej uzyskać certyfikat w Kanadzie (za 2–3 lata). Do tego musiałaby też przyspieszyć procedury certyfikacji w Europie.
Proces ten jest jednak skomplikowany, a w Polsce potrzebne jest nie tylko pozwolenie na budowę i zezwolenie Państwowa Agencja Atomistyki (PAA), ale też decyzja ministra odpowiedzialnego za energetykę. Założone przez Synthos 10 lat może być zagrożone.
Europa z zainteresowaniem patrzy na małe reaktory. W poniedziałek w Brukseli odbyła się zorganizowana przez Komisję Europejską i amerykański departament ds. energii konferencja na temat technologii SMR. Tematem miała być również certyfikacja.
Amerykańska agencja ds. energetyki jądrowej (Office of Nuclear Energy) wskazuje, że reaktory SMR znajdują się w postępowaniu licencyjnym NRC i „będą prawdopodobnie uruchomione w ciągu 10–15 lat”.
W pierwszej takiej elektrowni w Idaho pracować ma 12 60-megawatowych modułów. „W Europie kilka krajów członkowskich i firm ogłosiło plany, które mają na celu komercyjny rozwój reaktorów SMR” – czytamy w materiałach komisji na poniedziałkową konferencję.
„Chociaż obecnie większość planowanych albo budowanych elektrowni jądrowych to duże jednostki chłodzone wodą, SMR stanowią alternatywne rozwiązanie z korzyściami w zakresie technologii i bezpieczeństwa. Reaktory te mogą być zróżnicowane – od mniej niż 20 MW do kilkuset megawatów – mogą być używane do produkcji energii, ciepła przemysłowego, odsalania i na rzecz innych celów przemysłowych” – przekonuje komisja. Jako zalety wymienia m.in. pasywne systemy bezpieczeństwa, niezależność od sieci, mniejszą produkcję odpadów oraz większe możliwości finansowania dzięki skróconemu harmonogramowi budowy i mniejszej liczbie potrzebnych komponentów. Po stronie wyzwań wskazuje potrzebę dowiedzenia opłacalności, zapewnienie łańcucha dostaw i „przewidywalnego procesu licencyjnego”. Technologia ta jest dopiero na początku licencjonowania w USA. W Unii Europejskiej to krajowi regulatorzy są odpowiedzialni za proces licencyjny, choć obowiązują wspólne standardy bezpieczeństwa.
Symulację wydania zezwolenia na budowę elektrowni jądrowej przeprowadziła PAA. Na początku września 30-osobowy zespół PAA wraz z międzynarodowymi ekspertami i przedstawicielem amerykańskiej Komisji Dozoru Jądrowego (NRC) przeanalizował wyniki symulacji.
W Polsce pozwolenie na budowę elektrowni jądrowej ma wydawać wojewoda, ale żeby mógł to zrobić, wcześniej musi zostać wydane zezwolenie prezesa PAA oraz tzw. decyzja zasadnicza wydana przez ministra odpowiedzialnego za energetykę. Całą procedurę rozpoczynać będzie wniosek inwestora do prezesa PAA. Do tego potrzebne będzie m.in. decyzja o ustaleniu lokalizacji elektrowni jądrowej wraz z raportem lokalizacyjnym. Z kolei do tego potrzebna będzie m.in. decyzja środowiskowa ws. realizacji przedsięwzięcia wydana przez Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska, zaopiniowana przez prezesa PAA. Od czasu wpłynięcia do prezesa PAA wniosku o wydanie zezwolenia na budowę elektrowni jądrowej ma on dwa lata na jego rozpatrzenie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama