Nowy minister finansów jeszcze jako główny ekonomista banku ING z rezerwą wypowiadał się na temat zmian w OFE – czyli sztandarowego projektu obecnego rządu. We wrześniowym wywiadzie dla TV Republika zadeklarował nawet, że zamierza pozostać w funduszu, a nie przenosić całości środków zgromadzonych na emeryturę do ZUS. – Zarzut, który często pojawia się w stosunku do zmian w OFE, brzmi: ile warte są obietnice ZUS w stosunku do tego, co gwarantuje system półpubliczny, czyli obowiązkowe OFE, i czy obligacje skarbowe są lepszym zobowiązaniem państwa – tego samego przecież – niż emerytury z ZUS. – Czy ta różnica jest tak istotna? – mówił Szczurek.
To niejedyna wypowiedź na temat emerytur. Nowy minister jest przeciwnikiem emerytalnych przywilejów – czemu dał wyraz, krytykując budżet na 2006 r. przygotowany przez rząd PiS. – Wystarczyłyby trzy pozycje, by rozwiązać problem polskiego deficytu budżetowego. To: wcześniejsze emerytury, ubezpieczenie rolników i wydatki na renty. Gdyby te problemy rozwiązać, to deficyt w ogóle by zniknął – mówił w wywiadzie. Sprzeciwiał się też podwyżkom podatków. O czym świadczy jego wypowiedź z dyskusji na temat nowelizacji tegorocznego budżetu. – Podnoszenie podatku dochodowego lub VAT zmusiłoby konsumentów do jeszcze większych oszczędności, co hamowałoby gospodarkę – mówił. Udało mu się dość trafnie przewidzieć, jak będzie wyglądała nowelizacja: ubytek w dochodach miał wynieść 20 mld zł, większość z tego miała się przełożyć na wzrost deficytu o 15 mld zł (rząd zmniejszył dochody o 24,4 mld zł i zwiększył deficyt o 16 mld zł). Ekonomista ING nie należał do twardych krytyków poczynań obecnego rządu. Gdy większość ekspertów uznała zmiany w sposobie wyliczania zagranicznej części długu za kontrowersyjne, on je chwalił.