Jeśli chodzi o ochronę środowiska to wpadliśmy z deszczu pod rynnę - mówią ekolodzy. Organizacje ekologiczne są zaskoczone nowym ministrem środowiska. Maciej Grabowski zastąpi na tym stanowisku Marcina Korolca. Nowy minister w pierwszych słowach zapowiedział, że jego priorytetem będzie sprawa wydobycia gazu łupkowego.

Piotr Siergiej z Koalicji Klimatycznej mówi, że to jakaś pomyłka. - To jest bardzo rozczarowujące. To jest zdanie, którego można by spodziewać się po ministrze gospodarki, czy energetyki, ale nie środowiska. To pokazuje jak polski rząd widzi resort środowiska. Jako tylko przybudówkę do ministerstwa gospodarki - mówi ekolog.

Paweł Średziński z WWF Polska także mówi, że nowy minister jest dla środowiska ekologów osobą anonimową. Dziwi się, że nowy szef resortu w pierwszych słowach mówi o gazie łupkowym. Jego zdaniem powinien położyć nacisk chociażby na energię odnawialną. - Zobaczymy jak nowy minister będzie spoglądał na wizję rozwoju energetyki odnawialnej. Powinna być ona priorytetem w naszym przypadku jako kraju, który jest coraz bardziej uzależniany od paliw kopalnych - mówi przedstawiciel WWF.

Nowym ministrem zszokowany jest także szef Greenpeace Polska Maciej Muskat. - Pan Grabowski z tego co mi wiadomo nie ma kompletnie nic wspólnego z ochroną środowiska. To pokazuje bardzo negatywny trend jeśli chodzi o ten rząd. W kwestii ochrony środowiska nie mamy co liczyć na prawdziwe intencje pana premiera Donalda Tuska - ocenia szef Greenpeace. Szef organizacji ekologicznej dodaje, że ochrona środowiska w Polsce wpadła właśnie z deszczu pod rynnę.

Premier Donald Tusk poinformował, że dotychczasowy minister Marcin Korolec pozostanie szefem odbywającego się w Warszawie szczytu klimatycznego. Przez najbliższy rok - do czasu szczytu klimatycznego w Limie - będzie pełnił funkcję pełnomocnika rządu do spraw negocjacji klimatycznych.