Wcześniej legislatorzy sejmowi wydali opinię, z której wynikało, że zmiany zaproponowane przez rząd powinny znaleźć się w nowej ustawie lub w ustawie okołobudżetowej, a nie w ustawie o finansach publicznych. Poźniej dopowiedzieli, że umieszczenie tych przepisów w ustawie o finansach publicznych w żaden sposób nie wpływa na ich skuteczność.
Beata Szydło z PiS zażądała przerwania prac komisji do czasu wpłynięcia nowej opinii w tej sprawie, ale jej wniosek został odrzucony. Posłanka to co się stało nazywa skandalem. Jej zdaniem, biuro legislacyjne uległo presji koalicji rządzącej. "Bo przedstawiciel biura powiedział wyraźnie, że powinna być zmieniona inna ustawa" - mówiła. Szydło uważa, że posłowie PO ze strachu próbują ukrywać przed Polakami wszystko i na siłę gotowi są przeforsować nawet "złe legislacyjnie projekty".
Przewodniczący komisji Dariusz Rosati z PO uważa, że nie było potrzeby zasięgać w tej sprawie dodatkowych opinii, bo legislatorzy nie zakwestionowali legalności zmiany prawa. Zdaniem Rosatiego, przedstawili tylko opinię mówiącą o tym, w której części polskiego systemu prawnego umiejscowić tą nowelizację. "W związku z tym nie było żadnej potrzeby żeby przy tych napiętych terminach wstrzymywać proces legislacyjny i sięgać do jakichś innych opinii" - powiedział Rosatii.
Drugie czytanie projektu ustawy o finansach publicznych odbędzie się dzisiaj.