Wczorajsze ZWZ Stoczni Gdańsk nie podjęło uchwał w sprawie dokapitalizowania spółki i dalszego jej istnienia, bo zostało przerwane do 8 sierpnia.
Stocznia
Gdańsk potrzebuje pilnego dokapitalizowania na poziomie minimum 180 mln zł – wylicza jej zarząd i przedstawia źródła pochodzenia kapitału. Do 85 mln zł mają wyłożyć proporcjonalnie dwaj akcjonariusze: kontrolowana przez ukraiński ISD spółka Gdańsk Shipyard Group (75 proc.) i Agencja Rozwoju Przemysłu (25 proc.). Dodatkowe 100 mln zł ma pochodzić ze sprzedaży nieruchomości, które od stoczni ma kupić... ARP. Choć szef ARP nie mówi nie, to do transakcji nie doszło, a fiaskiem nawzajem obarczają się obydwie strony.
Szef ARP na przykład od kilku tygodni bezskutecznie czeka na kilka ważnych dokumentów. – Prace dotyczące dokapitalizowania nie mogą być prowadzone do czasu przedstawienia przez spółkę biznesplanu, testu prywatnego inwestora i sprawozdania finansowego za zeszły rok – mówi DGP Wojciech Dąbrowski, prezes Agencji Rozwoju Przemysłu.
Przypomina, że spółka do tej pory nie przedstawiła też sprawozdania z wykonania planu restrukturyzacji, na które czekają Ministerstwo Skarbu Państwa i Komisja Europejska. Dokument miał trafić do MSP do końca czerwca, a do Brukseli do 22 lipca.
Dąbrowski zastanawia się także, dlaczego Ukraińcy proponują najpierw głosowanie nad dalszym istnieniem spółki, a później dopiero chcą przekazać informację o wynikach finansowych. Ci wyjaśniają, że zmiana kolejności rozpatrywania punktów na ZWZ nie wynika z ich widzimisię, lecz z konieczności uzyskania opinii biegłego rewidenta. – Opinia ta może być wydana po zapewnieniu
dofinansowania spółki na warunkach będących przedmiotem wielomiesięcznych ustaleń akcjonariuszy – uzasadnia GSG.
Według Dąbrowskiego to tylko zaciemnia obraz tego, co obecnie dzieje się w stoczni. – Przynajmniej na razie nie wiemy, jakich instrumentów prawnych użyć, by cokolwiek od zarządu wyegzekwować – przyznaje.
Jacek Łęski, rzecznik Stoczni
Gdańsk, tłumaczy zaś, dlaczego do tej pory nie ma sprawozdania z restrukturyzacji firmy. Według niego dokument – oprócz ewentualnych zadań, z których podmiot się nie wywiązał – powinien też zawierać plany ich wykonania w przyszłości. Te są zaś uzależnione – zdaniem stoczni – od ARP.
Ukraińcy przypominają porozumienie intencyjne z marca 2013 r., które – według nich – przewidywało wspólne działania zmierzające do pozyskania na warunkach rynkowych niezbędnego kapitału dla stoczni.
Jednak Dąbrowski zapewnia, że w porozumieniu nic konkretnego nie było poza ogólnymi zapewnieniami o zacieśnianiu współpracy.
451,6 mln zł wynosi kapitał zakładowy Stoczni Gdańsk.
180 mln zł na taką kwotę należy dokapitalizować obecnie firmę.
555 mln zł trafiło do stoczni z budżetu lub ARP od 2004 r.