Dodatkowe dwa lata oznaczają, że Bruksela nie zaostrzyła wymogów i nie narzuciła natychmiastowych rozwiązań zmniejszających dziurę budżetową, choć Polska pozostaje pod jej nadzorem w ramach procedury nadmiernego deficytu.
Tusk zapowiada - trzeba będzie oszczędzać
Dzisiejsza decyzja Komisji Europejskiej o przedłużeniu Polsce okresu na wyjście z procedury nadmiernego deficytu o dwa lata (do końca 2014 r.) wydaje się zrozumiała, uważa premier Donald Tusk. Według niego, KE rozumie, że w obecnej sytuacji gospodarczej szybkie redukowanie deficytu jest niemożliwe.
"Założenie było, że deficyt nie będzie przekraczał w 2012 r. 3,0% PKB, a osiągnęliśmy 3,9%. W 2013 r. ten deficyt nie będzie jak sądzę wyraźnie mniejszy niż w roku ubiegłym i cieszę się, że dla Komisji to także jest oczywiste, że dzisiaj w Europie osiągnięcie tych maksymalnych celów, jeśli chodzi o redukcje deficytów, nie będzie możliwe" - powiedział Tusk podczas konferencji prasowej.
KE zaleca, aby deficyt w tym ujęciu wyniósł w Polsce 3,6% PKB w 2013 r. i 3,0% PKB w 2014 r. W końcu kwietnia rząd przyjął aktualizację programu, w której zakłada spadek deficytu do 3,5% PKB w 2013 r., do 3,3% PKB w 2014 r., do 2,7% PKB w 2015 r. i do 1,6% PKB w 2016 r.
"Nie zmienia to faktu, że w roku 2013 - po to, żeby w 2014 osiągnąć ten wymagany poziom deficytu - i tak czekają nas decyzje nie na wydawanie dodatkowych pieniędzy, tylko na oszczędności. Ja będę pilnował, żeby te oszczędności nie były zbyt dotkliwie odczuwalne przez zwykłych obywateli. To jest dla nas kluczowa sprawa" - zapowiedział też premier.
Rehn wytyka Polsce zaniedbania
Unijny komisarz do spraw gospodarczych wytyka Polsce zaniedbania w uzdrawianiu finansów publicznych. Olli Rehn powiedział, że Warszawa powinna była wykorzystać dobrą sytuację ekonomiczną na redukcję nadmiernego deficytu, by nie przekraczał on dozwolonego poziomu trzech procent PKB.
Olli Rehn zaprzecza, że Warszawa została potraktowana w szczególny sposób. "Nie powiedziałbym, że jesteśmy hojni dla Polski. Wdrożenie rekomendacji wymaga dość dużego wysiłku" - dodał unijny komisarz.
Jesteśmy w grupie dziesięciu krajów, które potraktowano łagodniej
Komisarz do spraw budżetu Janusz Lewandowski powiedział, że Bruksela doceniła wysiłki uzdrawiania finansów publicznych w poprzednich latach. Drugi powód to kryzys. „Uwzględniono pogarszające się realia gospodarcze w Europie, które przenoszą się na Polskę i uniemożliwiają uzyskanie stosownych wpływów podatkowych. Bruksela daje oddech - zróbcie to, co trzeba zrobić w ramach porządkowania własnego domu” - powiedział Janusz Lewandowski.
Polski deficyt powinien spaść do 3 procent PKB
Zgodnie z zaleceniami Komisji w 2013 roku Polska powinna zredukować nadmierny deficyt do poziomu 3,6 procent PKB, a rok później powinien on wynieść 3 procent. Ponadto Bruksela zarekomendowała rządowi w Warszawie między innymi zmiany w kasie rolniczego ubezpieczenia społecznego - KRUS, skuteczniejszą walkę z wysokim bezrobociem wśród młodzieży. Rekomendowała usprawnienie działalności administracji publicznej oraz poprawę infrastruktury. „W sumie nic nowego, to jest polepszanie rzeczy, które od paru lat nie są najmocniejszą stroną Polski” - dodał komisarz.
Jeśli Warszawa w ciągu dwóch lat nie poprawi sytuacji finansów publicznych, wtedy Komisja zaostrzy procedurę przeciwko niej - będzie narzucać rozwiązania a w ostateczności może nałożyć sankcje finansowe. To teoria, w praktyce Bruksela jeszcze nigdy nie sięgała po taką broń. Oprócz Polski dwa lata na porządek w finansach otrzymały też dzisiaj - Francja, Holandia, Słowenia, Hiszpania i Portugalia. W sumie procedurą nadmiernego deficytu pozostaje objętych 16 unijnych krajów.