Szczyt zaczyna się o 13.00 od półgodzinnej rozmowy z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, a już na 17.00 zaplanowano konferencję kończącą spotkanie unijnych liderów. Będą oni mieli zaledwie 4 godziny, by omówić jedne z najważniejszych dla Unii spraw. Bo kwestie energetyczne są ważne - unijny rynek podzielony, brak zróżnicowania dostaw energii, wysokie jej ceny, niewystarczająca sieć przesyłowa, to wszystko powoduje że Europa przegrywa w konkurencji ze Stanami Zjednoczonymi. Niektóre kraje zainteresowane byłyby też dyskusją o gazie łupkowym.
„Tylko co można zrobić w tak krótkim czasie i jak poważną dyskusję można przeprowadzić? Trudno znaleźć uzasadnienie dla tego szczytu” - mówią Polskiemu Radiu unijni urzędnicy. Tym bardziej, że w ciągu czterech godzin europejscy liderzy muszą też jeszcze porozmawiać o walce z oszustwami podatkowymi, temacie ostatnio bardzo nośnym.
Podniosły się więc głosy krytyczne, że niepotrzebne szef Rady Europejskiej wpisał go do programu majowego szczytu i że mógł przenieść na czerwiec. A dlaczego szczyt skrócono do czterech godzin? Okazało się - jak tłumaczą rozmówcy Polskiego Radia - że niemiecka kanclerz musi wcześniej wrócić do kraju. Została zaproszona do Drezna, gdzie niemieccy socjaldemokraci będą świętować 150 lat istnienia partii.