Dyrektor ds. technicznych Symantec Poland Paweł Wojciechowski tłumaczy, że do małych firm łatwiej się wkraść. Poza tym, w ten sposób łatwiej dostać się do większych przedsiębiorstw.
Służy temu m.in "watering hole", czyli wodopój. To sposób atakowania stron wymyślony w 2012 roku. Haker atakuje stronę i czeka na konkretnego czytelnika. Właściciel strony nie wie, że jest zaatakowany, w momencie jak na stronie pojawi się konkretny użytkownik, wtedy cyberprzestępca go atakuje i wyciąga od niego interesujące go dane.
Inżynier systemowy Maciej Iwanicki tłumaczy, że to metoda stosowana jest głównie w szpiegostwie przemysłowym. Często towarzyszy mu sabotaż, czyli niszczenie sprzętu komputerowego.
Wojciechowski zauważa, że kadra kierownicza nie jest już najczęstszym celem ataków. Trzykrotnie wzrosła liczba ataków na dział rozwoju i dwukrotnie na sprzedaż. Być może hakerzy zauważyli, że są one słabiej chronione.
Tymczasem Polska jest rajem dla komputerowych zombie. Jesteśmy na drugim miejscu w regionie i na siódmym miejscu na świecie pod względem liczby botów, czyli komputerów kontrolowanych przez cyberprzestępców.