Działania te były podyktowane chęcią uratowania pogrążonej w kryzysie gospodarki i uzyskania pomocy międzynarodowej. Przedstawiciele Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego zdecydowali w weekend, że po wprowadzeniu opłaty od depozytów udzielą Cyprowi pomocy w kwocie 10 mld euro.
Jak podkreśla Renata Dłuska, partner w kancelarii MDDP, oceniając proponowane zmiany przez pryzmat polskiego prawa, widać, że Cypr łamie co najmniej trzy podstawowe zasady. Wprowadzają podatek bez uwzględnienia vacatio legis, który w dodatku działa wstecz, gdyż obejmuje kwoty zebrane wcześniej. Ponadto podważona zostaje zasada uszanowania zaufania obywateli do państwa.
– Myślę, że wydarzenie to trzeba oceniać w szerszym kontekście – wyjaśnia Renata Dłuska w rozmowie z Agencją Informacyjną Newseria. – Wiemy, jaka jest sytuacja gospodarcza i ekonomiczna Cypru, więc jest pytanie, czy to działanie nie jest mniejszym złem niż gdyby cały system bankowy Cypru i samo państwo upadło.
Władze Cypru chcą obciążyć jednorazową opłatą depozyty Cypryjczyków i obywateli innych państw mających konta w cypryjskich bankach. Dla depozytów poniżej 100 tys. euro ma ona wynieść 6,5 proc., a powyżej – 9,9 proc. Cypryjczycy zaczęli więc masowo wypłacać pieniądze z banków. Gotówka w bankomatach szybko się skończyła, uniemożliwiono też przelewy internetowe. System bankowy jest nadal zablokowany, a cypryjskie banki mają zostać otwarte dopiero w czwartek.
– To nie jest takie proste do oceny – mówi doradca podatkowy z MDDP. – Jeśli system bankowy jest w tak opłakanym stanie, to co z tego, że mam miliony w banku, jeśli nie będę miała do nich dostępu. Jest pytanie, czy wolę stracić 10 proc. z miliona, czy wszystko. Bo nawet nie wystarczy bankowy fundusz gwarancyjny na wypłacenie tych kwot, do których są uprawnieni depozytariusze.
Cypr był miejscem, w którym wielu biznesmenów umieszczało swoje centra inwestycyjne. Zachęcało ich do tego niskie opodatkowanie i zawarte przez Cypr traktaty międzynarodowe o unikaniu podwójnego opodatkowania.
– Cypr miał i ma doskonałą sieć traktatów o unikaniu podwójnego oprogramowania, więc dawało to dużą elastyczność w kształtowaniu swojego biznesu – wyjaśnia Renata Dłuska. – Ważna była przede wszystkim możliwość niepłacenia podatku od zysku ze sprzedaży aktywów, czyli sprzedając udziały czy akcje w spółce podatku się nie płaciło – do tej pory. Natomiast są pomysły, żeby takie zyski opodatkować i to byłaby rzeczywiście duża zmiana.
Zmiany podatkowe na Cyprze mogą spowodować odpływ zagranicznego kapitału.
– Podatkowi mają podlegać wszystkie depozyty złożone w bankach cypryjskich, czyli jeśli polski inwestor założył spółkę cypryjską i ona ulokowała swoje środki w banku cypryjskim, to te środki będą objęte nowym podatkiem – mówi Renata Dłuska. – Natomiast, jeśli te środki były ulokowane na koncie np. w banku szwajcarskim, to ten podatek już nie sięgnie tam ulokowanych pieniędzy.
Polscy przedsiębiorcy nie traktowali Cypru jako miejsca lokowania oszczędności, lecz raczej jako centrum inwestycyjne, korzystne z powodów organizacyjno-podatkowych. Znacznie częściej oszczędności na Cyprze lokowali Rosjanie. Wartość ich oszczędności szacuje się na 20 mld dolarów i to ich w dużym stopniu boleśnie dotkną te zmiany.
Gospodarka cypryjska opierała się na turystyce i właśnie obsłudze przedsiębiorstw, które lokowały w tym kraju swoje spółki holdingowe. Jednorazowa opłata, a także planowane zaostrzenie przepisów podatkowych może zmienić ten stan rzeczy.
– Myślę, że zaostrzanie w tej chwili reguł podatkowych będzie miało wpływ gospodarczy na tych wszystkich ludzi, którzy pracują w sektorze księgowo- podatkowo-prawnym – tłumaczy ekspertka. – W momencie, kiedy ten kraj przestanie być atrakcyjny dla inwestorów, ci ludzie nie będą mieli co robić.