Brytyjski kanclerz skarbu George Osborne bronił się w parlamencie po obniżeniu ratingu kredytowego kraju przez agencję Moody's. Zapewniał, że ten krok ma znaczenie głównie symboliczne, a rynki nie zareagowały na niego negatywnie.

George Osborne powołał się na notowania giełdowe, ceny brytyjskich obligacji, które nie spadły, i oprocentowanie kredytu - które nie wzrosło. Kanclerz był ostro atakowany po komunikacie Moody's, ale dzisiaj obrócił ostrze tych ataków przeciwko autorom zadłużenia kraju i przeciwnikom fiskalnego zaciskania pasa - czyli przeciwko opozycji. Jak powiedział:

"Ta decyzja ratingowa jest ostrym przypomnieniem problemów z zadłużeniem, jakie narosły przez ostatnią dekadę i ostrzeżeniem dla każdego, komu się wydaje, że da się uciec od tych problemów".

Kanclerz zacytował też ocenę samej agencji ratingowej na obronę swojej polityki zaciskania pasa: "Moody's stwierdza, że wartość kredytowa Wielkiej Brytanii pozostaje bardzo wysoka dzięki naszej wysoko konkurencyjnej i zróżnicowanej gospodarce oraz silnej polityce konsolidacji fiskalnej".
Nie wszystko układa się jednak tak różowo, jak to malował kanclerz George Osborne. Dziś spadła wartość funta wobec dolara i euro, na czym bez wątpienia zaciążyła decyzja Moody's.