W spółkach córkach firm z udziałem Skarbu Państwa zaczyna się wdrażanie zaleceń audytu. Trwają konsultacje – którą zlikwidować, a którą zachować. Rozdawnictwu posad zgodne „nie” mówią rząd i partie opozycyjne
Liczba spółek kontrolowanych przez resort skarbu ma być znacznie niższa. W wielu nadchodzą cięcia posad w radach nadzorczych i zarządach. Takie są plany. Czy na nich się skończy?
Liczba spółek kontrolowanych przez resort skarbu ma być znacznie niższa. W wielu nadchodzą cięcia posad w radach nadzorczych i zarządach. Takie są plany. Czy na nich się skończy?
Obecnie 19 kluczowych firm podległych Ministerstwu Skarbu Państwa ma 709 spółek zależnych. Resort przekonuje, że można tę liczbę zmniejszyć o 300.
Skutkiem tych cięć będzie również ograniczenie stanowisk w radach nadzorczych i zarządach. W skład zarządów wchodzi od jednej do trzech osób, a rad nadzorczych – od trzech do pięciu. Według szacunków MSP obecnie we wspomnianych ponad 700 spółkach, w zależności od liczebności rad i zarządów, na wysokich, dobrze opłacanych stanowiskach może być zatrudnione nawet ponad 5,5 tys. osób. Likwidacja 300 spółek oznaczałaby, że co najmniej 1200 osób musiałoby pożegnać się z pełnionymi funkcjami.
To efekt prowadzonych od sierpnia audytów w kluczowych spółkach. Resort skarbu zobowiązał wówczas swoich przedstawicieli w tych firmach, by się zorientowali, ile mają one spółek zależnych, które z nich nie są związane z głównym kierunkiem działalności firmy i czy można je zlikwidować. Na podstawie audytów zarządy poszczególnych firm przygotowały lub przygotowują harmonogramy pozbywania się spółek. Odbędzie się to na trzy sposoby: przez sprzedaż, konsolidację lub likwidację.
Przedstawiciele MSP we władzach kluczowych państwowych czempionów, takich jak KGHM, Orlen czy PGNiG, mają działać właśnie w ten sposób. – Po co powielać kilka spółek dystrybucyjnych? Po co spółkom strategicznym sieć hoteli, uzdrowisk czy przychodni? Porządkowanie grupy kapitałowej to zadanie na stałe wpisane w zarządzanie i nie sposób tego uniknąć, jeśli chce się zapewnić wzrost wartości dla akcjonariuszy – mówi DGP minister skarbu Mikołaj Budzanowski. Dodaje, że program „odchudzania” jest prowadzony z pełnym poszanowaniem ładu korporacyjnego.
Mimo że MSP rządzi spółkami niepodzielnie, co udowodniło ostatnio w czasie nominacji prezesa PLL LOT (wygrał kandydat wskazany przez Budzanowskiego, a nie przez radę nadzorczą spółki), pojawia się pytanie, na ile chętnie będą realizowane polecenia ministra. Z drugiej strony Grupa PGE pozbyła się sieci przychodni lekarskich Megamed, a PGNiG jest w trakcie sprzedaży znanych ośrodków wypoczynkowych Geowita.
Ministerstwo liczy na kolejne podobne działania. Zamierza dopingować swoich przedstawicieli w spółkach, by zmiany miały miejsce jak najszybciej. – Sytuacja na rynku nie jest usprawiedliwieniem dla trudności ze sprzedażą spółek zależnych. Skoro w ciągu zeszłego roku resort sprzedał 111 spółek, to znaczy, że jest to możliwe. Oczywiście nie w jednym momencie, ale w perspektywie dwóch, trzech lat jest to realne – mówi DGP Budzanowski.
Eksperci popierają działania MSP. – W przypadku spółek Skarbu Państwa istnieje zawsze poważna obawa, że jedną z głównych motywacji tworzenia firm zależnych jest kreowanie stanowisk. Dobrze, że MSP się temu przyjrzało – mówi prof. Witold Orłowski, doradca PwC. Jednak zdaniem Ryszarda Petru, szefa Towarzystwa Ekonomistów Polskich, starania resortu to doraźna recepta. Docelowo rozwiązaniem powinno być zmniejszanie sektora publicznych firm. – Najlepsza droga to dalsza prywatyzacja i ograniczenie do minimum liczby spółek państwowych – podsumowuje.
Z dobrze opłacanymi posadami pożegna się 1,2 tys. osób
Politycy bez względu na barwy klubowe uważają , że liczba spółek córek i wnuczek państwowych firm powinna zostać zmniejszona.
– To jakaś anomalia – mówi rzecznik SLD Dariusz Joński. Jak wyliczył resort skarbu, 19 kluczowych podmiotów należących do MSP ma pod sobą 587 spółek, które kontroluje. A do tego kolejne 122, w których mają udziały.
– To pokazuje skalę problemu. 700 podmiotów trudno kontrolować, ta liczba obrazuje skalę zaangażowania państwa w gospodarkę. I tego, jakie to kryje możliwości poprawy sytuacji, ale także pasożytowania – komentuje politolog dr Jarosław Flis.
Możliwość rozdawania miejsc we władzach państwowych spółek jest w polityce ważnym orężem. Choć działania resortu skarbu dotyczą spółek często giełdowych, gdzie przejrzystość jest dużo większa, to nawet w tym przypadku istnieją obawy, czy liczba spółek i posad nie jest w części także efektem gabinetowych zabiegów.
– Choć polscy politycy przyzwyczaili się do tej wygody posiadania liczby posad do rozdawania, to naszej polityce to nie pomaga – komentuje prof. Witold Orłowski, doradca PwC. Nie spodziewa się jednak, by wyniki audytu wskazującego na konieczność ograniczenia liczby spółek z udziałem państwa były przez partie podważane.
Pomysł likwidacji dużej części spółek podoba się opozycji. – Absolutnie spółki córki w większości powinny być zlikwidowane. Choć zarzuty nie dotyczą wszystkich, to w dużej części są one przechowalnią kadr politycznych, a to nam niepotrzebne – mówi Joński.
Pomysłu nie kwestionuje też PiS. – O ile faktycznie chodzi o uporządkowanie sytuacji w spółkach, a nie partyjną walkę mającą na celu likwidację wpływów poprzedniego ministra Aleksandra Grada – zastrzega wiceprezes PiS Beata Szydło. Obawia się także, że za efekty likwidacji firm zapłacą nie polityczni nominaci, lecz szeregowi pracownicy.
709 spółek zależnych od 19 firm to efekt wieloletnich procesów w czasach, gdy Polską rządziły różne ekipy. Teraz szef resortu skarbu musi przypilnować, by jego zamiary faktycznie weszły w życie. Minister Budzanowski zapewnia jednak, że jego przedstawiciele w radach nadzorczych będą czuwać nad tym, aby plan się udał.
Eksperci zwracają uwagę, że istotne jest, aby te zmiany nie były przeprowadzane na siłę jako wdrożenie zaleceń MSP. – Takie działania mogą, ale nie muszą, przyczyniać się do zwiększenia efektywności majątku Skarbu Państwa. Czasami wydzielenie zadań i powierzenie ich spółce córce jest dobrym rozwiązaniem z punktu widzenia celów stawianych przed tymi firmami – mówi Jakub Borowski z SGH.
Niektóre firmy już zaczęły porządki. W KGHM wyniki audytu, który przewiduje likwidację części spółek w tej firmie, są konsultowane ze związkami zawodowymi i po poprawkach mają być wdrażane. W gazowym gigancie PGNiG restrukturyzacja właśnie wchodzi w życie na podstawie przyjętej w grudniu strategii. Do 2014 r. PGNiG planuje być udziałowcem nie w 53, jak dziś, lecz tylko w 14 spółkach. Na przykład w obszarze poszukiwań i wydobycia zamiast pięciu ma działać tylko jedna.
– W sytuacji liberalizującego się rynku gazu i perspektywy pojawienia się konkurencji konieczne jest skoncentrowanie się na najważniejszych obszarach działalności i konsekwentnie to robimy – mówi DGP prezes firmy Grażyna Piotrowska-Oliwa. Są też takie firmy jak Lotos, składający się z 20 spółek, gdzie audyt wykazał, że wszystkie są związane z główną działalnością firmy i większych zmian nie będzie. Wsp Cezary Pytlos
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama