Pod koniec września Euler Hermes prognozował, że utrzymujący się nieprzerwanie od 2009 roku trend wzrostowy spowoduje, że do końca 2012 roku liczba upadających firm może wzrosnąć do 850, a w 2013 roku przekroczy 900.
Bankrutów przybywa tyle samo co w Grecji
Wzrost liczby upadłości polskich firm w 2012 roku był większy niż w Hiszpanii (+24%), a zbliżony do poziomu greckiego (+30%). Jedynie w Portugalii skala wzrostu upadłości firm była zdecydowanie wyższa (+43%). W większości krajów europejskich liczba upadłości przedsiębiorstw w 2012 roku zmieniała się minimalnie – w tempie kilku procent (przy czym także zmniejszała się np. w Niemczech).
W 2013 r mniejszy wzrost bankructw, ale upadków będzie tyle prawie tyle samo co w 2012 r
W 2013 prognozowany wzrost upadłości sięgnie ok. 10%, ale wolniejsza jego dynamika wynikać będzie z wysokiej bazy w 2012 roku, nie zaś z poprawy sytuacji.
W Monitorze Sądowym i Gospodarczym opublikowano w 2012 roku informacje o upadłości 941 firm (w tym 90 spółek akcyjnych, a ponad 20 notowanych na GPW w Warszawie) wobec 730 w 2011 r. W ub. roku upadły 273 firmy budowlane - nie tylko o 87% więcej niż w 2011 roku, ale aż ponad siedmiokrotnie więcej niż pięć lat temu (w 2007 roku – 37 upadłości w budownictwie).
W samym grudniu 2012 r. sądy ogłosiły upadłość 81 przedsiębiorstw.
Powody: Zatory, brak środków. Jednym słowem - kryzys
„Dane o upadłościach potwierdzają to, z czym mamy do czynienia od kilkunastu miesięcy – z realnym, poważnym kryzysem w gospodarce . Mamy do czynienia przede wszystkim z kryzysem finansowym – wynikającym z problemów z terminowym odzyskaniem środków własnych, jak i z pozyskaniem ich z zewnątrz jako efektu ograniczenia przez banki finansowania już nie tylko inwestycji, ale nawet kredytowania bieżącego – obrotowego" – powiedział dyrektor biura oceny ryzyka TU Euler Hermes Tomasz Starus, cytowany w komunikacie.
„Przynajmniej w najbliższych miesiącach nic nie zapowiada przełomu, którym byłby większy dopływ gotówki na rynek. Tego zdecydowanego impulsu nie zapewni ani popyt eksportowy, ani krajowy (w ostatnich miesiącach de facto kurczący się, a nie rosnący w stosunku rocznym). Trudno też się spodziewać impulsu inwestycyjnego, skoro banki ograniczają nawet finansowanie działalności bieżącej przedsiębiorstw, a wszyscy byli świadkami spektakularnej porażki inwestycji publicznych (w sensie ich efektu dla sektora budowlanego)"- podkreślił Starus.
Po branży budowlanej ciężkie czasy czekają branżę mięsną, handel, transport...
W ocenie Euler Hermes nie ma podziału wskazującego na branże bezpieczne i zagrożone, ale ostatnio najbardziej widoczne są problemy m.in.: firm mięsnych, dystrybutorów detalicznych, jak i hurtowych, firm meblowych, transportowych, sektora metalowego (części, maszyny itp.).