Unijny budżet na lata 2014-2020 - to jedna z pilniejszych spraw do uzgodnienia w tym roku. Pierwsze podejście było nieudane, bo listopadowy szczyt zakończył się fiaskiem. Rokowania przeszły więc na irlandzką prezydencję, która od wczoraj kieruje pracami Wspólnoty.

W dyskusji o budżecie nie można zapominać też o zapisach, które mogą uszczuplić pulę pieniędzy już raz przyznaną państwom członkowskim. Negocjacje w sprawie unijnego budżetu są zawsze trudne, ale tak źle jak tym razem jeszcze nie było, bo w czasie kryzysu część państw żąda ograniczenia wydatków, a część nie chce się na to zgodzić. „Każdy zdaje sobie sprawę, że o porozumienie będzie trudno, bo są znaczące różnice między krajami” - przyznaje wicepremier Irlandii, minister spraw zagranicznych Eamon Gilmore. Wysokość wydatków to jedno, ale szczegółowe zapisy to drugie.

Przypilnować muszą ich kraje, które korzystają z hojnego wsparcia z unijnej kasy, takie jak Polska, by później nie stracić przyznanych pieniędzy. Za kilka lat zapewne odbędzie się rewizja wydatków i już pojawiły się głosy, by część niewydanych pieniędzy w unijnych krajach przeznaczyć na inne cele. „Musimy mocno się postarać, żeby tego typu zapisów nie było”- mówi Polskiemu Radiu europoseł Rafał Trzaskowski i dodaje, że takie zapisy oznaczałaby brak pewności co do finansowania konkretnych inwestycji do 2020 roku. Kolejna próba porozumienia w sprawie unijnego budżetu zostanie podjęta na szczycie na początku przyszłego miesiąca.