Szczyt UE zakończył się w piątek bez kompromisu ws. budżetu UE na lata 2014-20. Winą za fiasko obarczano głównie płatników netto. Te kraje to przede wszystkim Wielka Brytania, Niemcy, Szwecja, Holandia i Finlandia.
"Jedna rzecz jasna: w latach 2014-2020, gdy idzie o Polskę, środki na politykę spójności będą znacznie większe, także w świetle ostatniej propozycji, niż to co mamy w latach 2007-2013" - zapewnił Serafin w wywiadzie dla RMF FM.
Zapytany, czy Polska ma żal do kanclerz Niemiec Angeli Merkel, że postuluje cięcia budżetowe, odpowiedział: "To nie Angela Merkel, tylko to rzeczywiście wspólna pozycja Wielkiej Brytanii, Holandii, Szwecji, Niemiec, o tym, że potrzebne są głębsze cięcia. Wiemy, gdzie ich nie będzie. Kraje te nie oczekują już głębszych cięć, ani w polityce rolnej, ani spójności".
Serafin zauważył podczas szczytu gotowość Wielkiej Brytanii do uelastycznienia swojego stanowiska.
Serafin podkreślił, że przed szczytem był "cień nadziei" na to, że zakończy się sukcesem. "Szacowałem prawdopodobieństwo powodzenia tego szczytu na 20 procent. Nie udało się. Nie jesteśmy zaskoczeni. Przed nami dalsze prace" - powiedział.
W piątek, po zakończeniu szczytu, premier Donald Tusk zapewniał, że nowy projekt budżetu UE, który szef Rady Europejskiej Herman Van Rompuy przedstawi na początku przyszłego roku, nie będzie zawierał dalszych cięć w kluczowych dla Polski politykach spójności i rolnej.