Na zakończonym w piątek fiaskiem szczycie budżetowym w Brukseli Cameron nie tylko pomieszał szyki swoim przeciwnikom, ale także zjednał sobie kilku sojuszników: Szwedów, Holendrów i być może również Niemców - zaznacza Bradby.
"Dzięki temu mógł wystąpić na konferencji prasowej jako lider zdeterminowanej mniejszości gotowej bronić interesów podatników, nie tylko brytyjskich, ale europejskich" - wyjaśnił.
Zdaniem korespondenta BBC Nicka Robinsona, "Cameron unikał obwiniania krajów domagających się zwiększenia wydatków - Francji dla rolników i Polski na fundusze spójności. Zamiast tego za cel krytyki obrał brukselskie instytucje".
Brukselscy korespondenci "Daily Telegrapha" za ważne wydarzenie szczytu uznają to, że kanclerz Angela Merkel w kwestii cięć wydatków na unijną administrację stanęła po stronie Camerona, a nie prezydenta Francji Francois Hollande'a. Nazywają to "fatalnym" sygnałem dla Hollande'a.
"Szczyt utkwił w martwym punkcie z powodu sporu między płatnikami netto, w tym W. Brytanii i Niemiec, a beneficjentami. Francja - płatnik netto - sprzeciwiła się cięciom subsydiów w ramach Wspólnej Polityki Rolnej i naciskała na cięcia brytyjskiego rabatu" - podsumował "Daily Telegraph".
Bardziej powściągliwy "Guardian" zaznacza, że Cameronowi nie udało się przekonać przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya do zmniejszenia kosztów na administrację o 6 mld euro w ciągu 7 lat. Gazeta pisze, że Van Rompuy zgodził się za to na redukcję budżetu na program "Connecting Europe" o 4,5 mld euro. W tym programie finansującym ponadnarodową infrastrukturę, Cameron chciał głębszych cięć o 20 mld euro. Także kluczowa kwestia brytyjskiego rabatu nie była omawiana. Faktycznie więc - zdaniem "Guardiana" - Cameron nie ma się czym chwalić.
Rzecznik opozycyjnej Partii Pracy ds. finansów Ed Balls w wypowiedzi cytowanej przez Press Association wskazał, że "Cameronowi nie udało się przekonać przywódców UE do reformy unijnego budżetu i realnych cięć, za którymi głosowała Izba Gmin w październiku (...) Musi zacząć budować sojusze, jeśli chce porozumienia odpowiadającego interesom brytyjskiego podatnika i dobrego dla przyszłości UE" - stwierdził.
"Nie było poczucia, że porozumienie musi być osiągnięte, ponieważ poszczególni członkowie poruszyli zbyt dużo szczegółowych kwestii" - skomentował szczyt premier Irlandii Enda Kenny, wyrażając zarazem nadzieję, że porozumienie będzie osiągnięte w styczniu.