Od stycznia do września liczba nowych samochodów zarejestrowanych w Niemczech wyniosła 2,36 mln i była mniejsza o 1,8 proc. od poziomu z zeszłego roku. W całej UE na koniec sierpnia odnotowano spadek o 7 proc. "Niektórzy producenci w Niemczech już zareagowali na kryzys na rynku. Ford i Opel ograniczyły produkcje" - przypomina dziennik "Sueddeutsche Zeitung w internetowym wydaniu.
Szef Forda w Niemczech Bernhard Mattes zaapelował o państwowe subwencje, pozwalające na zwiększenie zakresu zatrudnienia w niepełnym wymiarze godzin. "To znów może być pomocne w obliczu kryzysu" - powiedział. Za takim rozwiązaniem wypowiedziały się zarówno związki zawodowe, jak i pracodawcy.
W czasie kryzysu w 2008 i 2009 roku dopłaty do zatrudnienia w niepełnym wymiarze godzin (Kurzarbeit) uchroniły wiele niemieckich firm przed bankructwem, a pracowników - przed bezrobociem. Obecnie Federalna Agencja Pracy dopłaca do wynagrodzeń za pracę w niepełnym wymiarze maksymalnie przez pół roku. Zdaniem Mattesa należy wydłużyć ten okres do 24 miesięcy.
Z opublikowanych we wtorek danych wynika, że udział w niemieckim rynku pojazdów z napędem alternatywnym, np. elektrycznym, na gaz czy z silnikami hybrydowymi wynosi 1,2 proc. Rozczarowuje popyt na auta z napędem elektrycznym; stanowią one zaledwie 0,087 proc. nowo zarejestrowanych samochodów w Niemczech.
Tymczasem w poniedziałek kanclerz Angela Merkel potwierdziła, że celem rządu pozostaje to, by do 2020 roku po ulicach niemieckich miast jeździło milion elektrycznych samochodów. Zdaniem branży motoryzacyjnej, tego nie da się osiągnąć bez dodatkowego wsparcia ze strony państwa, np. w postaci premii na zakup takich pojazdów.