Przyspieszony odpływ depozytów z banków w czterech krajach strefy euro stanowi zagrożenie dla odrodzenia się wzrostu gospodarczego oraz podważa główną zasadę wspólnej waluty, jaką jest zintegrowany system finansowy – twierdzi agencja Bloomberg.
Czterem krajom ubyło, dwóm przybyło
Odpływ ten zbiega się ze wzrostem o około 300 mld euro zasobów banków z siedmiu kluczowych krajów strefy euro, w tym niemieckich i francuskich. To prowadzi do fragmentaryzacji akcji kredytowych oraz powstania dwupoziomowego systemu bankowego, który blokuje odrodzenie gospodarcze i stępia politykę Europejskiego Banku Centralnego w trzecim roku kryzysu zadłużeniowego.
Strefa euro już podzielona na dwie strefy bankowe
„Ucieczka kapitałów wiedzie ku dezintegracji strefy euro oraz pogłębia przepaść między krajami peryferyjnymi, a grupą państw kluczowych” – mówi Alberto Gallo, szef badań rynku kredytowego w Royal Bank of Scotland – „Firmy z krajów peryferyjnych za pożyczki płacą 1-2 proc. więcej. Przy takiej rozpiętości nie można powrócić do wzrostu”.
Erozja depozytów zmusza banki w tych krajach do ponoszenia wyższych kosztów dla utrzymania wkładów – w Grecji sięgają one 5 proc. Wyższe koszty pozyskiwania funduszy znajdują swoje odzwierciedlenie w prowizjach za kredyty dla firm i konsumentów. Średnia wysokość stawki za nowe pożyczki dla firm spoza sektora finansowego wynosiła w lipcu w Grecji ponad 7 proc., w Hiszpanii 6,5 proc. i 6,2 proc. we Włoszech – wynika z danych EBC. W tym czasie w Niemczech, Francji i Holandii stawki te wynosiły 4 proc.
Inny przykład: kraje kluczowe strefy euro redukują swoje holdingi hiszpańskich, portugalskich, włoskich, irlandzkich i greckich obligacji. Równocześnie kredytodawcy z państw peryferyjnych kupują więcej obligacji swoich rządów. To dalej przyczynia się do fragmentaryzacji kredytów według podziałów narodowych, gdyż banki gromadzą depozyty od klientów i firm w swoich własnych krajach i udzielają pożyczek także na rynku wewnętrznym.