Naiwność, ułomny system prawny, natarczywa reklama i nierównowaga na rynku między korporacjami a zwykłymi klientami - to powody problemów z Amber Gold powiedzieli PAP eksperci. Negatywnie ocenili ewentualne pomysły, by rząd rekompensował poszkodowanym straty.

Wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha, Andrzej Sadowski stwierdził, że powodem obecnych problemów Polaków, którzy powierzyli pieniądze Amber Gold jest niedziałający system wymiaru sprawiedliwości.

"Największą przeszkodą w rozwoju gospodarczym, w tym kontraktów zawieranych w polskiej gospodarce (...) jest brak normalnie funkcjonującego wymiaru sprawiedliwości, prawa do sądu i do rozstrzygnięć w normalnym trybie" - powiedział.

Dodał, że obywatel jest bezbronny, gdyż w przypadku zmierzenia się z instytucją jest pozbawiony rzeczywistej ochrony prawnej. "To nie jest kwestia Komisji Nadzoru Finansowego, to jest kwestia wymiaru sprawiedliwości jako takiego" - podkreślił.

W jego opinii spory na gruncie gospodarczym zdarzają się cały czas, ale tym, co różni Polskę od innych krajów, jest to, że u nas takie spory trwają latami. "Tworzenie kolejnych stanowisk rzeczników praw: ubezpieczonego, pacjenta, dziecka itp. świadczy o tym, że wymiar sprawiedliwości nie działa" - podkreślił.

W przypadku Amber Gold - jak mówił Sadowski - dodatkowym sygnałem, że wymiar sprawiedliwości nie działa jest to, że KNF już w 2009 r. zgłosił do prokuratury wątpliwości dotyczące działalność spółki i od tamtego czasu nie podjęto żadnych kroków. "Skoro były wcześniej prośby o zbadanie tej sprawy przez wymiar sprawiedliwości, a ten formalnie niczego się nie dopatrzył, dodatkowo świadczy, że albo dziś firma jest ofiarą bezpodstawnej nagonki albo system nie działa tak, jak należy" - mówił. Dodał, że jakość wielu finansowych ekspertyz wychodzących z prokuratury jest poniżej krytyki.

Sadowski powiedział też, że niedopuszczalne byłoby, aby rząd zwracał poszkodowanym przez instytucje finansowe utracone pieniądze. "To całkowicie niedopuszczalne, że kiedy ludzie otrzymują zyski, to są one ich korzyścią, a kiedy ponoszą stratę, to inni podatnicy mają im to rekompensować" - podkreślił.

Wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha powiedział też, że działania KNF związane z Amber Gold, czyli wpisanie jej na listę ostrzeżeń dają takiej firmie alibi na niewypłacanie pieniędzy klientom.

"Firma, która znajduje się na ich liście ostrzeżeń publicznych, znajduje się tam bezprawnie. Zgodnie z konstytucją każdemu obywatelowi przysługuje prawo domniemania niewinności do momentu sądowego wyroku skazującego. To samo przysługuje firmom. Stąd taka firma może później twierdzić, że nie była w stanie zrealizować umów, bo KNF pomówił ją o nielegalną działalność, co zachwiało reputacją jej oraz operacji, które prowadziła" - mówił.

"Ponadto KNF zamieszczając firmy na liście ostrzeżeń nie zadaje sobie trudu, aby ją aktualizować. W efekcie znajdują się tam podmioty, które już od dawna nie funkcjonują. To tworzenie pozorów bezpieczeństwa obrotu gospodarczego" - dodał.

Profesor Elżbieta Chojna-Duch z Rady Polityki Pieniężnej zwróciła uwagę na - jej zdaniem - "praprzyczynę" działalności firm typu Amber Gold. Wskazała, że prawo unijne i ostrożność banków spowodowały ograniczenie akcji kredytowej, co otworzyło rynek dla wszelkiego rodzaju firm pożyczkowych. Przedsiębiorstwa takie zwykle nie mają jednak wystarczająco dużego kapitału, aby prowadzić akcję pożyczkową.

"Najprostszym wyjściem, aby go zgromadzić było zaoferowanie wysokooprocentowanych lokat, które szybko przyciągnęły klientów. Tak wysokie oprocentowanie depozytów powinno być sygnałem ostrzegawczym dla osób, które zamierzały powierzyć pieniądze tego typu firmom" - powiedziała profesor.

Dodała, że natarczywa i profesjonalnie przygotowana reklama okazała się skuteczna - nęciła z jednej strony osoby naiwne, a z drugiej tych, którzy chcieli szybko pomnożyć swój majątek i liczyli, że zdążą opuścić statek przed jego zatonięciem.

"Państwo i jego instytucje nie są w stanie zabezpieczyć i ochronić obywateli przed niewiedzą, naiwnością, pokusami ludzkiej natury, ani przed wszelkimi oszustwami. Nie może też ponosić odpowiedzialności za wszystkie nierozważne działania obywateli i ingerować nadmiernie w stosunki rynkowe" - podkreśliła.

Profesor zwróciła uwagę, że działalność Amber Gold ujawniła problemy związane ze stanowieniem prawa i jego stosowaniem. Wskazała, że państwo chroni obywateli wtedy, gdy nakazuje lub upoważnia je do tego prawo. Dodała, że ochronie takiej służy instytucja Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, czy działania Komisji Nadzoru Finansowego.

"Być może ochrona ta okazała się ostatnio niewystarczająca, być może jest luka w prawie. Wymaga to jednak analizy i ewentualnej konstrukcji odpowiednich przepisów. Dziś z pewnością konieczna jest szersza edukacja ekonomiczna obywateli. Akcja edukacyjna powinna być podejmowana przez instytucje publiczne" - dodała.

Wskazała, że przy dysponowaniu swoimi pieniędzmi zawsze niezbędne jest dokładne czytanie umów i stosowanie zasady ograniczonego zaufania. "Z drugiej strony mamy problem ze stosowaniem prawa. W sprawie Amber Gold Komisja Nadzoru Finansowego dawno złożyła doniesienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa" - zwróciła uwagę profesor.

Chojna-Duch nie wyklucza, że przedłużające się postępowanie prokuratorskie może wynikać z braku należytej wiedzy prokuratorów na temat prawa gospodarczego lub ich niewielkiego doświadczenia w tym zakresie. Jej zdaniem konieczna jest także edukacja pracowników organów publicznych dotycząca prawa finansowego i gospodarczego.

Profesor instytutu PAN Ryszard Bugaj negatywnie ocenił ewentualne pomysły dotyczące rekompensat dla osób, które zostały skuszone przez Amber Gold. "Za chwilę ktoś może powiedzieć, że osobom, które tam złożyły pieniądze, trzeba zwrócić je z budżetu. Oczywiście tym naiwnym należy współczuć, ale moim zdaniem, to byłby fatalny pomysł" - podkreślił.

Dodał, że przypadek Amber Gold pokazał problem, o którym się nie mówi. "Nie uwzględnia się faktu, że strony nie są sobie równe. Szczególnie duże korporacje mają przewagę informacyjną i z tego powodu tylko formalnie stoją na równi z klientem. Tak naprawdę nie można powiedzieć, że wielki bank stoi na równi z klientem" - wskazał.

Według niego w przypadku umów dotyczących wielu spraw, szczególnie finansowych, klienci nie czytają zawieranej umowy, gdyż są one dla nich niezrozumiałe. "Tego nie da się przeczytać. Te umowy nie dlatego są tak skonstruowane, że materia jest tak skomplikowana, ale dlatego, aby druga strona sobie z nią nie poradziła" - uważa.

Bugaj stwierdził też, że ci, którzy "bardzo krzyczą w sprawie Amber Gold, mają sporo za uszami". "Mowa o politykach i o ludziach, którzy kształtują opinię publiczną występując w roli ekspertów ekonomicznych. Oni przyczynili się do tego, że nic nie można sprawdzić, wszystko ma być przedmiotem rzekomo swobodnych umów" - podkreślił. Dodał, że chodzi m.in. o możliwość założenia działalności gospodarczej w jednym okienku w ciągu 24 godzin. Jak mówił - skutkiem tego byłby brak jakiejkolwiek możliwości sprawdzenia osób, które zakładają firmy.

Amber Gold to firma inwestująca w złoto i inne kruszce, działająca od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku, które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. KNF umieściła spółkę na tzw. liście ostrzeżeń publicznych, ponieważ miała wątpliwości, czy nie wykonuje ona czynności bankowych bez licencji. KNF w 2009 r. złożyła zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie.

Z kolei Amber Gold wystąpiła do prokuratury przeciw KNF. Zarzuciła Komisji, że ta "skierowała do banków pismo, iż Amber Gold została zidentyfikowana, jako podmiot prowadzący działalność z naruszeniem prawa, pomimo braku jakichkolwiek orzeczeń sądowych, bądź prokuratorskich w tym zakresie".

W ubiegłym tygodniu spółka poinformowała, że nie ma technicznej możliwości wypłaty pieniędzy z depozytów swoich klientów, ponieważ banki zamknęły jej rachunki. W środę spółka podała jednak, że "posiada wystarczający majątek do zaspokojenia i spłaty wszystkich swoich zobowiązań" i po godz. 12 rozpocznie realizację zaległych wypłat zakończonych lokat. Według wcześniejszych zapewnień wypłata miała się rozpocząć we wtorek.

O spółce zrobiło się głośno kilka tygodni temu, kiedy problemy finansowe zgłosiły tanie linie lotnicze OLT Express, w które zainwestowała Amber Gold. W ubiegłym tygodniu linie złożyły wniosek o ogłoszenie upadłości.