Cena ropy naftowej spadła poniżej 80 dolarów za baryłkę w Nowym Jorku po raz pierwszy od ośmiu miesięcy z powodu wzrostu zapasów surowca w USA i obaw, że kryzys zadłużeniowy w Europie pociągnie w dół gospodarkę światową, redukując popyt na paliwa.

Kontrakty potaniały w czwartek o 1,9 proc. do 79,92 dolarów za baryłkę, najniżej od 6 października. W porównaniu z tegorocznym maksimum ceny spadły o 27 proc., czemu towarzyszy wzrost rezerw w USA do najwyższego poziomu od prawie 22 lat oraz spadek tempa rozwoju gospodarczego w USA, Europie i Chinach. Rezerwa Federalna obniżyła prognozy dla amerykańskiego PKB i wzrostu zatrudnienia, a wstępne szacunki produkcji w Chinach sugerują spadek już ósmy miesiąc z rzędu – relacjonuje agencja Bloomberg.

„To niedobre chwile na rynku, gdzie nastąpiło przyspieszenie wydarzeń po prezentacji stanu zapasów, złych nastrojów i wskutek silniejszego dolara” – ocenia Euglen Weinberg, szef badań rynku surowców w Commerzbank, który trafnie przewidział spadek cen w tym tygodniu po spotkaniu Fedu – „Rynek zacznie odbijać się od dna pod koniec lata, a do tego czasu mogą nastąpić dalsze spadki”.

Tuż przed godz. 13-tą. czasu londyńskiego kontrakty na dostawy sierpniowe spadły o 78 centów, czyli 1 proc., do 80,76 dolarów podczas handlu elektronicznego na nowojorskiej giełdzie NYME. Tegoroczne maksimum zanotowano 24 lutego na poziomie 109,77 dolarów.

Sierpniowe dostawy ropy Brent potaniały o 87 centów, czyli 0,9 proc., do 91,82 dolarów za baryłkę na londyński m parkiecie ICE Futures Europe.

Departament Energii USA prognozuje, że zużycie ropy naftowej w Europie zmniejszy się zarówno w tym, jak i w przyszłym roku.