To co może martwić, to niepokojąca struktura PKB. Wzrost w dużej mierze jest zasługą zapasów i niskiego poziomu importu. Stosunkowo słabo prezentują się natomiast inwestycje, konsumpcja i eksport.
Opublikowane przez GUS dane nt. PKB nie wpłynęły na notowania złotego, który dziś od rana próbuje odreagowywać swoją środową silną przecenę. Ten brak reakcji nie zaskakuje. Nie z uwagi na fakt, że dane były zgodne z konsensusem. Przede wszystkim dlatego, że od wielu tygodni polska waluta pozostaje zakładnikiem nastrojów na rynkach globalnych. To od tego, jak kształtuje się sytuacja na światowych giełdach, rynkach długu oraz w którą stronę podąża kurs eurodolara zależy, czy złoty zyskuje, czy też traci na wartości.
To właśnie obserwowana w maju globalna ucieczka od ryzyka w następstwie obaw o przyszłość strefy euro, stała za gwałtowną przeceną polskiej waluty. Dolar podrożał w tym czasie o 40 gr, euro o 24 gr, natomiast szwajcarski frank o 21 gr. Przeceny złotego nie zdołała zatrzymać, ani majowa podwyżka stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej, ani też sprzedaż walut przez Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK). Dopóki nastroje na świecie pozostaną złe, dopóty złoty będzie znajdował się pod presją sprzedających.
Ścisłe uzależnienie notowań polskich par od nastrojów na rynkach globalnych, każe powiązać ich zachowanie w kolejnych godzinach od serii danych makroekonomicznych jakie po południu napłyną ze Stanów Zjednoczonych. Inwestorzy poznają raport ADP o zatrudnieniu w sektorze prywatnym (prognoza: 148 tys.), indeks Chicago PMI (prognoza: 56,5) oraz zrewidowane dane nt. amerykańskiego PKB za okres I kwartału 2012 roku (prognoza: 1,9%).