Pod koniec dnia polska waluta zaczęła tracić na wartości, w związku z nie najlepszymi nastrojami globalnymi. Jak jednak oceniają analitycy, generalnie środa była dosyć spokojnym dniem dla polskiej waluty.

W środę doszło do osłabienia na polskim rynku długu, choć dilerzy zaznaczają, że krajowe obligacje i tak dobrze radzą sobie w obliczu ostatnich zawirowań.

"Niewiele się dziś działo w ciągu dnia, złoty otworzył się słabiej, ale w ciągu dnia było w miarę stabilnie, neutralnie. Niewielkie zmiany, niewielkie obroty. Brak ważnych informacji spowodował, że ten handel jest ograniczony. Nie było impulsu do zawierania transakcji na złotym" - powiedział w rozmowie z PAP Paweł Gajewski, diler walutowy z Banku Millennium.

Złoty nadal pod presją, ale pozostaje jeszcze nadzieja na interwencję banku centralnego

"Sentyment nadal nie jest dobry, dlatego złoty powinien być słabszy. Z drugiej strony mamy BGK i werbalne interwencje przedstawicieli NBP, choć to na razie tylko słowa i to prawdopodobnie nie są poziomy, gdzie NBP mógłby interweniować. Myślę, że mogłoby to być raczej bliżej poziomu 4,50 za euro. Ale chyba nikt nie chciałby ryzykować konfrontacji z bankiem centralnym" - dodał.

"Na razie jest wiele znaków zapytania i w tej chwili mamy okres wyczekiwania na konkretniejsze informacje" - ocenił Gajewski.

Po 16.00 polska waluta zaczęła tracić na wartości zarówno do euro, jak i do dolara

"To jest kwestia globalna. Euro traci, w ślad za nim też złotówka. Coraz głośniej mówi się o wyjściu Grecji ze strefy euro. W związku z tym wszystkie aktywa ryzykowne są sprzedawane" - powiedział PAP Andrzej Bowtruczuk, diler walutowy z BRE Banku.

W środę doszło do osłabienia się polskich obligacji. Na rynku panuje nadal spora niepewność, choć dilerzy zastrzegają, że krajowy rynek długu dobrze radzi sobie z niepokojami z zewnątrz.

"Dzisiaj były niewielkie obroty, słabszy rynek związany z osłabieniem się złotego i niepewnością na rynkach. Rynek się ostatnio i tak umacniał, mimo tej złej sytuacji. Teraz tak naprawdę wszyscy się zastanawiają, czy obecny szczyt UE coś wniesie. Rynek coraz bardziej się oswaja z myślą, że ta niepewność będzie królowała. Sporo jest komentarzy przygotowujących na wyjście Grecji ze strefy euro" - powiedział w rozmowie z PAP Bartłomiej Wit, szef dilerów papierów dłużnych z ING Banku Śląskiego.

W środę rozpoczyna się nieformalny szczyt UE w Brukseli.

"Nasz rynek i tak dobrze sobie z tym wszystkim radzi. Nie mamy do czynienia z jakąś nerwową wyprzedażą. Cały czas jesteśmy na mocnych poziomach" - dodał Wit.