"Ma gospodarczy sens, by stworzyć głęboki, płynny i stabilny rynek rządowych obligacji ze wspólną emisją papierów dłużnych: euroobligacji" - przytoczył w poniedziałek słowa komisarza ds. walutowych i gospodarczych Ollego Rehna jego rzecznik. I dodał, że zdaniem komisarza ma to sens wtedy, "kiedy wzmocniona już będzie dyscyplina i koordynacja fiskalna" UE, by zapobiec ryzykownym nadużyciom ze strony pewnych państw.
Zdaniem Rehna, jak podkreślił jego rzecznik, przyjęty niedawno nowy międzyrządowy traktat ws. paktu fiskalnego, który jest obecnie w trakcie ratyfikacji, stanowi "kluczowy postęp" na drodze do zapewnienia tej właśnie "koordynacji fiskalnej".
Euroobligacjom zdecydowanie przeciwne są Niemcy (wspierane przez Finlandię i Holandię), które cieszą się obecnie najwyższą oceną wiarygodności kredytowej i w związku z tym ponoszą najniższe koszty obsługi swego długu. Ale wraz z rosnącymi obawami przed wyjściem z euro pogrążonej w kryzysie zadłużenia Grecji rośnie presja na Berlin, że jedynym ratunkiem dla eurolandu jest stworzenie choćby ograniczonej wspólnej odpowiedzialności za długi państw euro.
Oczekuje się, że temat euroobligacji powróci już na najbliższym nieformalnym szczycie w środę, poświęconym przygotowaniu polityki wsparcia wzrostu w UE. Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy w liście zapraszającym przywódców na szczyt napisał, że w dyskusji trzeba się wyzbyć wszelkich tabu i zastanowić nad "bardziej fundamentalnymi zmianami". "Perspektywa w kierunku bardziej zintegrowanego systemu podniosłaby zaufanie do euro i gospodarki europejskiej" - napisał Van Rompuy. Już pół roku temu mówił, że trzeba "zastanowić się, czy potrzebujemy ograniczonej wzajemnej odpowiedzialności za dług publiczny".
Pomysł euroobligacji w uproszczeniu oznacza, że kraje strefy euro, zamiast indywidualnie zadłużać się na rynkach, emitowałyby przynajmniej częściowo wspólne papiery dłużne. Dzięki temu kraje Północy, uważane za bezpieczne, jak Niemcy czy Finlandia, użyczyłyby swojej wiarygodności mniej bezpiecznym krajom Południa. Zwolennicy euroobligacji, do których od dwóch lat należy m.in. były premier Belgii, lider liberałów w Parlamencie Europejskim Guy Verhofstadt oraz szef eurogrupy Jean-Claude Juncker, mówią, że to jedyny ratunek, by szybko wyjść z kryzysu zadłużenia eurolandu.
Komisja Europejska w listopadzie ubiegłego roku opublikowała Zieloną Księgę ws. różnych wariantów euoobligacji strefy euro. Przyznała w niej, że "perspektywa obligacji stabilizacyjnych mogłaby potencjalnie szybko złagodzić obecny kryzys zadłużenia, bo kraje ponoszące teraz wysokie koszty obsługi długu mogłyby skorzystać z lepszej oceny wiarygodności kredytowej silniejszych gospodarek". Dodała też, że choć wprowadzenie w życie projektu może zabrać dużo czasu - bo najpewniej wymaga zmiany traktatu - "to już sama zapowiedź wprowadzenia takich obligacji poprawiłaby sytuację krajów nękanych wysokimi kosztami długów".
Za wprowadzeniem euroobligacji opowiedział się zdecydowanie nowy prezydent Francji. W miniony weekend na marginesie szczytu G8 w Camp David zapowiedział, że na nieformalnym szczycie UE w Brukseli w najbliższą środę chce zaproponować euroobligacje jako element polityki wzrostu gospodarczego w UE. "I propozycji tej nie przedstawię sam" - powiedział. Według mediów euroobligacje popiera też premier Włoch Mario Monti. Również brytyjski wicepremier Nick Clegg powiedział tygodnikowi "Der Spiegel", że euroobligacje mogą okazać się jednym z koniecznych rozwiązań, aby przezwyciężyć kryzys euro.
Niemiecki rząd podtrzymał w poniedziałek swój sprzeciw wobec propozycji euroobligacji
"Wspólne obligacje strefy euro nie są metodą na pokonanie obecnego kryzysu" - powiedział rzecznik niemieckiego rządu Georg Streiter. Dodał, że UE powinna się raczej skoncentrować na staraniach o wzmocnienie wzrostu gospodarczego i konkurencyjności.
Niemiecki wiceminister finansów Steffen Kampeter powiedział w poniedziałek, że euroobligacje to "błędna recepta na obecne czasy", bo osłabiłyby presję na reformy europejskich gospodarek. "Dopóki nie będzie wspólnej polityki fiskalnej w Europie, Niemcy odrzucają wspólne finansowanie za pośrednictwem euroobligacji (...) Potrzebujemy paktu fiskalnego, dyscypliny budżetowej i inwestycji w przyszłość" - powiedział Kampeter w wywiadzie dla radia Deutschlandfunk.