Nieskarbowe papiery dłużne, czyli emitowane przez prywatne firmy, banki i samorządy, na koniec tego roku mogą być warte 150 mld zł. Bo coraz częściej zamiast zaciągać kredyty, wolą one sprzedawać obligacje.
Specjaliści są zdumieni – na koniec 2011 r. rynek komercyjnych obligacji wart był dokładnie 97,5 mld zł – aż o 45 proc. więcej niż rok wcześniej. Takiej dynamiki nikt się nie spodziewał. W tym roku może być jeszcze większa, co oznacza, że wartość wyemitowanych przez przedsiębiorstwa, banki i samorządy papierów dłużnych możne przekroczyć 150 mld zł. I jest to wariant pesymistyczny. – W tym optymistycznym rynek może się nawet zdublować. Bardziej prawdopodobne jednak, że jego wartość zmieścić się w przedziale 150 – 180 mld zł – mówi Mirosław Winiarczyk, dyrektor departamentu skarbu w Raiffeisen Banku.
Wartość rynku długu nieskarbowego (mld zł) / DGP
Część ekspertów uważa, że wzrost wartości emisji obligacji to efekt zaostrzania kryteriów, którymi kierują się banki przy udzielaniu kredytów. – To powoduje konieczność szukania innych form finansowania. Rynek długu korporacyjnego jest naturalną alternatywą. A same firmy starają się różnicować źródła pozyskiwania kapitału, stąd popularność emisji obligacji jest w przedsiębiorstwach coraz większa – Robert Dąbrowski z ING Banku Śląskiego.
Z kolei zdaniem Piotra Kowalskiego, prezesa polskiego oddziału agencji ratingowej Fitch zajmującej się m.in. monitorowaniem długu nieskarbowego, na wzrost rynku wpływ będzie miała jeszcze jedna kwestia: duże zainteresowanie inwestorów instytucjonalnych papierami nieskarbowymi. Chodzi przede wszystkim o fundusze emerytalne oraz inwestycyjne. – To nie powinno dziwić, bo rentowność obligacji korporacyjnych jest wyższa od skarbowych. Wynika to z innego rodzaju ryzyka. Profesjonalni inwestorzy starają się urozmaicać swoje portfele – kupują nie tylko instrumenty bezpieczne, dające mniejszy zysk, lecz także te bardziej ryzykowne, jak obligacje firm – mówi Kowalski.
To, co jest atrakcyjne dla inwestorów, dla samych emitentów – już niekoniecznie. Dziś bezpośredni koszt finansowania obligacjami jest wyższy niż w przypadku kredytu. O ile? Produkt nie jest ustandaryzowany, więc trudno o punkt odniesienia, ale według Mirosława Winiarczyka ten sam podmiot, wybierając „kredyt czy obligacja”, musi się liczyć z różnicą oprocentowania rzędu 100 pkt bazowych. Mimo to może wygrać obligacja, pozyskanie kapitału w tej formie nie jest bowiem tak sformalizowane jak kredytu, nie wymaga też tylu zabezpieczeń, a i obsługa zadłużenia jest prostsza.
Nasi rozmówcy zgadzają się co do jednego – w tym roku ton rynkowi będą nadawały emisje przedsiębiorstw. – Mamy całe sektory, choćby energetykę, które nie sfinansują się tylko z kredytów, bo banki nie podołają tak dużemu zapotrzebowaniu na kapitał – mówi Piotr Kowalski. Mirosław Winiarczyk dodaje, że obligacje służą firmom głównie do finansowania inwestycji. Pokrywa się to z danymi GUS – wynika z nich, że firmy przyspieszyły inwestycje pod koniec ubiegłego roku.
Nieco mniej aktywne w emitowaniu obligacji będą samorządy. Ich skłonność do zadłużania generalnie się zmniejsza, choćby ze względu na rządowe plany wprowadzenia reguły ograniczającej ich deficyt. – Większość zadłużenia, które wygenerowały w ostatnich latach, miała źródło w inwestycjach finansowanych z funduszy unijnych, do których gminy musiały dokładać także własne pieniądze – tłumaczy Piotr Kowalski. Pytanie, czy teraz samorządy nie będą wypuszczały nowych obligacji tylko po to, aby spłacić stare długi.
Bardzo atrakcyjne oprocentowanie obligacji korporacyjnych
Dla porównania: rentowność skarbowej obligacji dziesięcioletniej wynosi ok. 5,45 proc., a oprocentowanie papieru 7-letniego sprzedawanego przez PKN Orlen ok. 6,60 proc. A to jedna z niższych stawek. Firma tak duża jak Orlen wynegocjowała sobie stosunkowo niską marżę – 1,6 pkt proc. ponad sześciomiesięczny WIBOR. Firmy mniejsze, które są postrzegane jako bardziej ryzykowne, płacą nawet 4 pkt proc. marży.
Jak zainwestować w taki papier
Teoretycznie jest od tego specjalny rynek – Catalyst działający przy GPW. Jednak atrakcyjność obligacji sprawia, że ich nabywcy niechętnie się z nimi rozstają. Samych emitentów indywidualna drobnica nie interesuje. Przywoływany wcześniej Orlen 62 proc. z 1 mld zł emisji sprzedał funduszom emerytalnym. Resztę wzięły firmy ubezpieczeniowe, fundusze inwestycyjne i asset management.

.linkms {text-decoration: none; Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 12px; color: #666; width: 450px;} .linkms a {text-decoration: none; color: #666; font-weight:bold} .linkms a:hover {text-decoration: underline; color: #666} .linkms a:visited {text-decoration: none; color: #666} .linkms a:active {text-decoration: none; color: #666}