Chociaż rząd uspokaja, że opodatkowanie złóż to normalne zjawisko na świecie, eksperci z branży krytykują nową daninę. Przede wszystkim jej potencjalny wpływ na konkurencyjność KGHM, jedynego miedziowego koncernu w Polsce.
Dlaczego miedziowe lobby broni się przed podatkiem
„Gdybyśmy przyjęli taką regulację, jaka zawarta jest w tym projekcie ustawy, to miedź wydobywana w Polsce, byłaby jedną z najdroższych na świecie. 90 procent produkcji miedzi na świecie odbywałoby się w warunkach bardziej korzystnych z ekonomicznego punktu widzenia, więc to znacząco obniża konkurencyjność KGHM-u” - ocenia Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki.
Tym bardziej, że lubińska spółka została podatkiem zaskoczona. Zapowiedź jego wprowadzenia pojawiła się w listopadowym expose premiera Donalda Tuska. 17 stycznia projekt ustawy przyjął rząd. Ministerstwo Finansów chciało, by podatek od wydobycia miedzi zaczął obowiązywać już 1 marca. Według szacunków tylko w tym roku wpływy do budżetu z tytułu tego podatku wyniosłyby 1,8 mld zł, w kolejnych latach - ok. 2,2 mld zł.
„Nie można wprowadzać podatku z dnia na dzień. Nie można zaskakiwać podmiotu gospodarczego wprowadzaniem takiej czy innej regulacji w ciągu kilku dni, dlatego, że są potrzeby budżetowe. Ja myślę, że trzeba poważnie rozmawiać o opodatkowaniu wydobycia kopalin. Tutaj moja pełna zgoda z premierem Tuskiem, że ten problem trzeba załatwić. Natomiast trzeba postępować rozważnie i nie można przyjmować takich regulacji opracowanych na kolanie” - uważa Janusz Steinhoff.
Wprowadzenie obciążenia na wydobycie miedzi może odbić się również na branżach związanych z innymi surowcami. Ministerstwo środowiska już pracuje nad regulacjami dotyczącymi wydobywania gazu łupkowego.