Analityk z Open Finance Halina Kochalska uważa, że spadek akcji kredytowej w segmencie kredytów hipotecznych jest znaczny. Według Kochalskiej rynek spodziewał się, że konsekwencją wejścia w życie Rekomendacji S, która zaostrzyła kryteria udzielania kredytów, będzie spadek akcji kredytowej o ok. 15-20 proc. "Efekt może być jednak nawet większy od oczekiwań" - powiedziała Kochalska. Jej zdaniem do Rekomendacji S doszły bowiem jeszcze inne czynniki, które obniżyły zainteresowanie klientów zaciąganiem kredytów.
Kochalska zwróciła uwagę, że w styczniu i lutym ludzie kupują mniej mieszkań, niż w pozostałych miesiącach, co powoduje sezonowe zmniejszenie akcji kredytowej. Poza tym w oczekiwaniu klientów na zaostrzenie kryteriów udzielania kredytów rynek zanotował zwiększony popyt w listopadzie i grudniu 2011 r. "W końcu nie da się nie zauważyć, że wielu klientów wstrzymuje się w zakupem nieruchomości licząc na spadek cen" - dodała.
Jej zdaniem ostrzejsze liczenie zdolności kredytowej przez banki dotknęło przede wszystkim osoby zarabiającej poniżej średniej krajowej. Mają one obecnie największe kłopoty z pożyczeniem pieniędzy, a przy obniżeniu wnioskowanych kwot, spadają one do takich poziomów, za które trudno kupić nieruchomość. "Np. osoba, która samodzielnie chce zaciągnąć kredyt i zarabia 2 tys. zł netto dziś pożyczy na 30 lat około 130-140 tys. zł, przed rekomendacją było to 145-150 tys. zł" - tłumaczy Kochalska.
Bankowcy przyznają, że udzielają mniej kredytów, ale nie wiążą tego z wejściem w życie Rekomendacji S
"Na razie na rynku nie obserwujemy spadku, który byłby widocznym efektem zmian w Rekomendacji S. Obserwujemy spadek akcji kredytowej względem grudnia, ale to normalne zjawisko sezonowe" - mówi rzecznik prasowy ING Banku Śląskiego Piotr Utrata. Jego zdaniem, aby ocenić, jak duży jest spadek akcji kredytowej i co jest tego przyczyną, trzeba poczekać jeszcze kilka miesięcy.
Także dr Przemysław Barbrich ze Związku Banków Polskich uważa, że na razie jest za wcześnie, by mówić o skutkach nowelizacji Rekomendacji S, choć przyznaje, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy widoczny jest "mały spadek wartości udzielanych kredytów".
Barbrich zwraca jednak uwagę, że pod koniec ubiegłego roku dało się zauważyć efekty wcześniejszego wejścia w życie tzw. rekomendacji T. Zaleciła ona bankom - ale już nie parabankom - bardziej rygorystyczne badanie zdolności kredytowej klientów. "Zauważyliśmy, że część klientów banków przeszło do parabanków, czy innych instytucji pożyczkowych, które nie podlegają nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego" - powiedział.
Zgodnie z obowiązującą od początku 2012 r. zmienioną rekomendacją S, banki licząc zdolność kredytową klientów muszą brać pod uwagę maksymalnie 25-letni okres spłaty kredytu, nawet, jeżeli w rzeczywistości jest on zaciągany na dłuższy okres. Ponadto rata kredytu zaciągniętego w walucie obcej nie może przekroczyć 42 proc. miesięcznego dochodu. Zgodnie z wcześniejszą rekomendacją T miesięczna rata kredytowa nie może przekroczyć połowy dochodów (w przypadku zarabiających powyżej średniej krajowej limit wzrasta do 65 proc. dochodów).
.linkms {text-decoration: none; Arial, Helvetica, sans-serif; font-size: 12px; color: #666; width: 450px;} .linkms a {text-decoration: none; color: #666; font-weight:bold} .linkms a:hover {text-decoration: underline; color: #666} .linkms a:visited {text-decoration: none; color: #666} .linkms a:active {text-decoration: none; color: #666}