Według tych źródeł poziom greckiego długu ma do 2020 roku ustabilizować się na poziomie 129 proc. PKB, i to po wdrożeniu w całości planu ratunkowego, przewidującego cięcia wydatków, częściowe umorzenie długu przez prywatnych wierzycieli i pomoc w wysokości 130 miliardów euro. Obecnie dług publiczny Grecji wynosi 160 proc. PKB.
Obniżenia długu do 120 proc. PKB domaga się od rządu w Atenach Międzynarodowy Fundusz Walutowy, a także niektóre kraje strefy euro. Cel ten nie zostanie jednak spełniony - wynika z raportu trojki (KE, MFW, EBC) przedstawionego w środę ministrom finansów strefy euro.
Trzeba zatem zastanowić się nad możliwościami zwiększenia pomocy - oświadczyło cytowane przez agencję AFP źródło rządowe jednego z krajów europejskich.
Planowane początkowo na środę spotkanie eurogrupy, na którym miała zapaść decyzja w sprawie pomocy dla Grecji, zostało odłożone. Jednym z powodów - jak wyjaśniał szef eurogrupy Jean-Claude Juncker - było niedostarczenie przez wszystkich przywódców partii koalicyjnych w Grecji pisemnego zobowiązania do wdrażania planu reform także po kwietniowych wyborach parlamentarnych.
Tymczasem minister gospodarki Grecji Michalis Chrisochoidis oświadczył, że sprzeciwia się zorganizowaniu w kraju wcześniejszych wyborów na wiosnę. Jak dodał, opowiada się za pozostaniem na urzędzie aż do 2013 roku obecnego premiera Lukasa Papademosa.
W rozmowie z przedstawicielami mediów ekonomicznych we Frankfurcie nad Menem zaznaczył, że takiego zdania jest cała jego partia PASOK. Wyraził opinię, że w razie przeprowadzenia wyborów w kwietniu kraj straci "cztery czy pięć miesięcy", a w obecnej sytuacji najważniejsza jest stabilność.
Perspektywa przyspieszonych wyborów, w sprawie których partie koalicyjne porozumiały się w listopadzie 2011 roku, niepokoi wielu partnerów europejskich Grecji. Oczekują oni od Aten gwarancji, że reformy wdrażane przez obecny rząd będą kontynuowane po wyborach.