Zdaniem b. wicepremiera i ministra gospodarki Janusza Steinhoffa, sytuacja gazowa Polski jest obecnie stabilna. "Mamy bardzo duże spadki temperatur. Mrozy spowodowały zużycie gazu w Rosji na poziomie 2 mld metrów sześciennych dziennie, również wzrost zużycia gazu na Ukrainie. W Polsce zastosowano rutynowe procedury. Naturalną rzeczą jest, że PGNiG ze względów przesyłowych (...) ogranicza dostawy gazu dla przesyłu chemicznego" - powiedział PAP Steinhoff.
Jak dodał, magazyny są obecnie wypełnione w 60-70 proc. "Czerpiemy z tych magazynów. Po to się je tworzy, żeby w momencie dużego zapotrzebowania na gaz te zapasy uruchomić. Zużycie gazu jest o ok. 20 mln metrów sześciennych większe. Wszystko jest pod kontrolą" - zaznaczył.
"Jestem przekonany, że do wiosny - nawet gdyby jeszcze przez dwa miesiące takie mrozy się utrzymywały - Polsce gazu wystarczy. Można spodziewać się, że temperatury będą jednak rosły" - dodał.
Steinhoff wyjaśnił, że do Polski gaz z Rosji dociera trzema połączeniami: poprzez gazociąg jamalski (ok. 30 proc. dostaw ze Wschodu), a reszta przez przejście w Drozdowiczach na granicy polsko-ukraińskiej oraz Wysokoje na granicy polsko-białoruskiej. "Z informacji, które do nas docierają nie wynika, żeby były z tych kierunków jakiekolwiek problemy w dostawach do Polski" - zaznaczył.
Niezależny ekspert rynku gazu Andrzej Szczęśniak również nie widzi zagrożenia w dostawach gazu do Polski. "Dostawy są w normie" - powiedział PAP. Wskazał, że Gazprom posiada w Europie Zachodniej duże magazyny gazu, którymi może zrekompensować mniejsze dostawy surowca ze Wschodu. Jak powiedział, te magazyny znajdują się w Serbii, Austrii, we Włoszech, w Niemczech i Belgii.
W piątek Kirił Temełkow, dyrektor wykonawczy "Bułgargaz" - bułgarskiego przedsiębiorstwa przesyłającego gaz w regionie - poinformował, że o 30 proc. zredukowano dostawy gazu dla regionu bałkańskiego w ostatniej dobie. Podkreślił, że przyczyną prawdopodobnie są silne mrozy na Ukrainie, które utrudniają dostawy.
Zdaniem Szczęśniaka trudno dyskutować o przyczynach tego stanu rzeczy, w przypadku braku szczegółowej informacji o sytuacji na Ukrainie. "30 proc. to już jest coś znaczącego, jednak może to być tymczasowe. Jak wspomniałem, Gazprom ma też magazyny w Europie Zachodniej. Bułgaria ma też możliwość odbioru gazu przez Morze Czarne i Turcję. Nie ma więc dla nich zagrożenia" - powiedział. Zaznaczył, że gdyby pojawiły się problemy z przesyłem gazu do Polski przez przejście w Drozdowiczach, to ten ubytek można zrekompensować przesyłem przez Białoruś.
W piątek po godz. 13 Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo poinformowało, że "dostawy gazu z importu są realizowane zgodnie z nominacjami". "Wszyscy odbiorcy, poza wprowadzonymi czasowo ograniczeniami w ramach umów handlowych dla trzech zakładów przemysłowych, otrzymują gaz zgodnie z zapotrzebowaniem" - podała spółka.
PGNiG szacuje, że w piątek dobowe zapotrzebowanie na gaz ziemny wysokometanowy dla klientów PGNiG przekroczy 70 mln m sześc. (tj. wielkość czwartkowego zapotrzebowania). Dostawy gazu ze źródeł krajowych wynoszą ok. 7,2 mln m sześc. na dobę, dostawy z importu ok. 43 mln m sześc. na dobę, a ok. 20 mln m sześć. pochodzi z podziemnych magazynów gazu.
"Ze względu na panujące w całej Europie niskie temperatury powietrza PGNiG szacuje, iż w najbliższych dniach niewykluczone są nieregularności w dostawach gazu z kierunku wschodniego o niewielkiej skali" - podała spółka.