„Rynek odrzucił koncepcje twardego lądowania chińskiej gospodarki, co uważam za przedwczesne” – powiedział McNamara rezydujący w Londynie – „Prawdopodobieństwo takiego obrotu wydarzeń jest obecnie znacznie wyższe niż wynika to z bieżących wycen na rynku”.
Ale rynek nadal wierzy w chiński cud
Koszty ubezpieczenia chińskich obligacji na wypadek niewypłacalności w przypadku pięcioletnich papierów spadły wczoraj do najniższego poziomu od dwóch miesięcy. Przyczyniły się do tego spekulacje, że spowolnienie wzrostu drugiej gospodarki świata skłoni chińskich decydentów do zastosowania bodźców stymulacyjnych, takich jak liberalizacja polityki kredytowej czy dalsze obniżenie obowiązkowych rezerw banków w Państwie Środka. Premie za chińskie obligacje z terminem wykupu w 2027 roku spadły wczoraj do 3,8 proc., poziomu najniższego od czterech miesięcy.
„To bardzo optymistyczne założenie, że jest pod ręką zwór, który można odkręcić i potem znowu zakręcić” – powiedział McNamara w odniesieniu do kontroli kredytów – „Historycznie rzecz biorąc, jest znacznie łatwiej odkręcać kurek niż go potem zamykać. Są bowiem posunięcia polityczne, których skutków decydenci nie mogą kontrolować zgodnie ze swymi życzeniami”.
Według McNamary, którego firma zarządza aktywami wartości 60 mld dolarów, dolar jest najlepszą inwestycją na wypadek spowolnienia chińskiej gospodarki.
Chociaż fundusz posiada w swoich aktywach długi Meksyku, Brazylii, Indonezji i Polski, jego przedstawiciel podkreśla, że jest „mniej nastawiony” na waluty rynków wschodzących ze względu na oczekiwania, iż dolar w tym roku będzie mocno parł w górę.