Polska, jako kraj spoza strefy euro, przystępując do paktu fiskalnego, nie ma obowiązku i nie podda się sankcjom wynikającym z zapisów paktu m.in. o karach finansowych za nadmierny deficyt - powiedział PAP w środę minister ds. europejskich Mikołaj Dowgielewicz.

"Wszystko co dotyczy sankcji i dyscypliny w tym pakcie, to są zapisy dotyczące wyłącznie strefy euro - wielokrotnie to podkreślaliśmy. Te przepisy są zaadresowane do krajów eurolandu. Nie ma obowiązku, żeby jakikolwiek kraj spoza strefy euro się do nich stosował" - powiedział PAP Dowgielewicz.

Minister ocenił też, że nie ma powodu, aby ratyfikacja unijnego paktu fiskalnego odbywała się w polskim parlamencie podwyższoną większością dwóch trzecich głosów. Argumentował, że Polska przestępując do tego paktu nie przekazuje kompetencji krajowych Unii Europejskiej. "Takie jest moje osobiste zdanie, ale przeanalizuje to rząd i podejmie stanowisko w tej sprawie" - zaznaczył Dowgielewicz.

Podobnego zdania jest specjalista prawa międzynarodowego, były ambasador RP w RFN profesor Jerzy Kranz. W rozmowie z PAP ekspert ocenił, że Polska przystępując do paktu fiskalnego nie ma obowiązku przyjąć zapisanych w nim rygorów dotyczących m.in. deficytu strukturalnego i kar finansowych za jego przekroczenie.

Profesor podkreślił, że z artykułu 14 paktu fiskalnego wynika, iż tzw. państwa z derogacją - czyli państwa, które nie są w strefie euro - przyjmą dodatkowe obowiązki wynikające z tego paktu w momencie, kiedy przyjmą jednolitą walutę. "Zgodnie z tym samym artykułem kraj spoza strefy euro może zadeklarować, że chce wcześniej (zanim wejdzie do strefy euro - PAP) być objęty wszystkimi lub częścią zapisów paktu" - dodał prof. Kranz.

Zaznaczył, że pakt fiskalny nie wnosi "rewolucyjnych zmian", ma natomiast wpływać dyscyplinująco dla realizacji Paktu Stabilności i Wzrostu. "Obowiązki zawarte w pakcie fiskalnym są tylko uzupełnieniem obowiązującego już Polskę prawa, zwłaszcza Paktu Stabilności i Wzrostu. Polska jest związana Paktem Stabilności i Wzrostu, tyle tylko, że nie podlegamy dodatkowym finansowym środkom dyscyplinującym w postaci grzywny i depozytu" - tłumaczył prof. Kranz w rozmowie z PAP.

Zaznaczył też, że nowością w pakcie fiskalnym jest obowiązek wprowadzenia do prawa krajowego państw zapisów dotyczących kryteriów nadmiernego deficytu budżetowego, długu publicznego i uruchamianego automatycznie mechanizmu korygującego nadmierny deficyt.

Jak ocenił prof. Kranz, z dotychczasowych wypowiedzi przedstawicieli polskiego rządu można wnioskować, że Polska nie przyjmie obowiązków wynikających z tytułów 3 i 4 paktu fiskalnego, gdzie mowa jest m.in. o tzw. mechanizmie korygującym uruchamianym automatycznie, aby wymusić na sygnatariuszach paktu dyscyplinę budżetową.

"Możemy ten traktat podpisać i ratyfikować, ale nie być nim związanym w tytule trzecim lub czwartym" - powiedział prof. Kranz.

Przypomniał jednocześnie, że Polska już teraz jest objęta procedurą nadmiernego deficytu, która dotyczy wszystkich krajów unijnych - co wynika m.in. z Paktu Stabilności i Wzrostu. Jednak - jak zaznaczył - pozostając poza strefą euro, Polska nie podlega karom finansowym za przekroczenie tego deficytu.

Prof. Kranz, podobnie jak Dowgielewicz, uważa, że przy ratyfikacji przez Polskę paktu fiskalnego nie ma potrzeby, aby stosować tryb wynikający z art. 90. konstytucji. Stanowi on, że Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu kompetencje organów władzy państwowej w niektórych sprawach. Ustawa, wyrażająca zgodę na ratyfikację takiej umowy uchwalana jest wówczas przez Sejm i Senat większością 2/3 głosów.

W ocenie prof. Kranza, w pakcie fiskalnym nie ma zapisów o przekazaniu UE kompetencji organów polskiej władzy państwowej, w rozumieniu naszej konstytucji. "Nie widzę żadnego powodu, dla którego ratyfikacja tego paktu miałaby przebiegać w ramach trybu przewidzianego w artykule 90. konstytucji" - powiedział PAP ekspert.

O przyjęcie traktatu, który ma zapobiec zadłużaniu państw euro w przyszłości, zabiegał Berlin, czyli kraj, który ponosi największe koszty ratowania państw pogrążonych w kryzysie zadłużenia, z Grecją na czele. Pakt przewiduje tzw. złotą regułę, według której roczny deficyt strukturalny nie przekracza 0,5 proc. nominalnego PKB. Regułę tę wzmocniono zapisami o sankcjach finansowych dla niesubordynowanych państw. Ma je orzekać Trybunał Sprawiedliwości UE - w wysokości do 0,1 proc. PKB kraju.

Minister finansów Jacek Rostowski zapewniał po zakończonym w poniedziałek szczycie UE, że pakt fiskalny jest dla Polski neutralny, ponieważ dotyczy wyłącznie krajów strefy. Ale, jak podkreślał, w dłuższej perspektywie jest jednym z kroków na drodze przebudowy strefy euro w tę stronę, aby była ona bezpieczniejsza.